Made in Korea. Pierwsze spotkanie z kosmetyczną Azją.

  • 14
W tym tygodniu dopisało mi trochę szczęścia w fejsbukowych rozdaniach udało mi się wygrać 3 naprawdę fajne kosmetyki.  
Tak, tak - na fb da się wygrać. Osobiście swego czasu, zdarzało mi się to nad wyraz często.
Między innymi, a w zasadzie przede wszystkim, trafiły do mnie dwa produkty pochodzenia azjatyckiego. Japońskie i koreańskie mazidła coraz mocniej nam się wdzierają na rynek dzięki sklepom internetowym i właśnie jeden z takich sklepów jest fundatorem moich nagród. Sklep już działa, więc mogę Was chyba przy okazji zaprosić na Beautikon :)

Przechodząc do rzeczy - udało mi się wygrać  duet złożony z pianki do mycia twarzy i toniku z wyciągiem z drożdży marki It's Skin. Kosmetyki wyglądają jakby były wybrane specjalnie według moich potrzeb.
Pianka Mangowhite Cleansing Foam w sumie w opakowaniu nie przypomina pianek, które znamy z drogerii czy z apteki. Ot chociażby pianka Pharmaceris jest przecież zwykłym płynem i dopiero finalny produkt, który wyciskamy na dłoń jest tą prawdziwą pianką. Tutaj mamy zwykłą, miękką tubkę z treściwym brązowo - pomarańczowym kremem z drobinkami (!), który w połączeniu z wodą po prostu bardzo bardzo bardzo się pieni. Pianka jest na szczęście kremowa i nie przesusza skóry, ale jest jej naprawdę ogromna ilość i już po dwóch użyciach wiem, że to cholernie wydajny kosmetyk i wystarczy mi na bardzo długo. Zwłaszcza, że nie mam zamiaru stosować go na co dzień, bo jednak nie chcę rezygnować z ulubionego mydła Aleppo. Raczej posłuży mi do mocnego oczyszczania twarzy tak ze dwa razy w tygodniu, bo wymiata z buzi absolutnie wszystko. Jest przeznaczona dla cery tłustej i mieszanej i odtłuszcza naprawdę wzorowo. Pachnie przepięknie, ale maksymalnie delikatnie - owocowy aromat czuć tylko wtedy, kiedy ręka omiata skórę w okolicach nosa.

Ye Toner zawiera jak wspomniałam wyciąg z drożdży, co bardzo mnie zainteresowało - nie bez powodu na problemy z cerą robimy przecież maseczki drożdżowe. O działaniu antybakteryjnym czy oczyszczającym na polskiej naklejce nie ma wprawdzie ani słowa, ale pozostaję dobrej myśli i obiecuję sobie sama przed sobą, że będę go dzielnie, regularnie używać. Zapakowany w piękną, elegancką butelkę, która do złudzenia przypomina ciemne szkło - niespodzianka, to zwykły plastik. To, co mnie zaskoczyło, to konsystencja. Nie jest to woda, jak w przypadku zdecydowanej większości toników. Ten jest gęstszy, patrząc przez butelkę wydaje się być lekko olejowy, czy żelowy. Przez to też nie wylewa się na wacik - wytrząsam go kropla po kropli. Jest przez to bardzo treściwy, w niczym nie przypomina drogeryjnych toników. Zamiast ściągnięcia skóry, dostajemy solidną dawką nawilżenia i odżywienia, świetna sprawa. Tak na dobrą sprawę różni się też od klasycznych koleżków tym, że w sumie nie powinno się nim przecierać twarzy za pomocą wspomnianego wacika, a delikatnie wklepać, tak jak krem czy serum. Z całego tego zamieszania wynika dla mnie jednak to, że raczej będę go używać tylko wieczorem - właśnie przez tę treściwość i fakt, że nie wnika od razu w skórę.


Ye Toner - energetyzujący tonik do twarzy z wyciągiem z drożdży. przywraca skórze witalność i naturalny rytm oraz daje efekt natychmiastowego odświeżenia i długotrwałego nawilżenia.

Po oczyszczeniu twarzy i szyi, zaaplikuj odpowiednia ilość produktu na dłoni lub waciku kosmetycznym, a następnie wklep równomiernie w skórę twarzy i szyi.


Mangowhite Cleansing Foam - odświeżająca pianka do mycia twarzy z ekstraktem z mangostanu dla skóry mieszanej i tłustej. Skutecznie oczyszcza skórę twarzy ze wszelkich zanieczyszczeń. Pozostawia skórę czystą i promienną.

Nałożyć niewielką ilość preparatu na lekko zwilżoną  skórę twarzy, omijając okolice oczu. Dodać odrobinę wody i delikatnie masować skórę przez kilkanaście sekund, następnie dokładnie spłukać.

TO NIE BYŁY RECENZJE! Mam nadzieję, że nikt tak nie pomyślał, ale wolę się zabezpieczyć :p 
Ot, trochę przydługa zajawka, bo po prostu jestem strasznie ciekawa, jak te produkty sprawdzą się u mnie. Składy pokażę Wam już za jakiś czas, kiedy przyjdzie ten moment, aby opisać wrażenia.

Dajcie znać, jak Wasze doświadczenia z kosmetykami azjatyckimi :)


14 komentarzy:

  1. Och, a ja właśnie składów jestem najbardziej ciekawa. Może podasz w komentarzu albo w mailu? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A'propos kosmetyków azjatyckich... mam serum It's skin również z serii Effector, z witaminą B6. Mam co do niego mieszane uczucia właśnie. Po jednorazowym nałożeniu jest ok, ale przy dłuższym używaniu prawdopodobnie zapycha. I akurat ta wersja zawiera sporo alkoholu, pozostałe powinny być lepsze.

      Usuń
    2. mam kilka próbek różnych kremów właśnie, ale z witaminą B6 akurat nie. Tak patrzę na te składy i cholera jakieś długie są, a po Twoim komentarzu zaczęłam się bać, że wcale nie będzie tak miło, jakbym tego chciała :p

      Co do składów - jak mówiłam są długie, nie mogę ich znaleźć w internecie, ale jak się zbiorę do przepisania z naklejki, to na pewno dam Ci znać!

      Usuń
    3. Długie? Widziałam składy serów effector, były krótkie i całkiem znośne. A ja mam dziwną skórę, wszystko mi szkodzi. To z witaminą B6 jest niefajne z powodu dużej ilości alkoholu, pozostałe go nie mają, powinny być lepsze ;)

      Też nie znalazłam, pozostaje mi więc cierpliwie czekać na recenzję :)

      Usuń
    4. Moim zdaniem mogłyby być krótsze.
      Na próbkach nie mam składów, więc nie porównam :/

      a tych dwóch ananasków wyślę Ci dzisiaj mailem :)

      Usuń
  2. z azjatyckich wielbiłam bb cream Missha Perfect Cover (w czasach zanim odkryłam minerały a kiedy porzuciłam zwykłe podkłady), maseczki Lioele miło wspominam... maseczkę na zaskórniki The Face Shop..
    sporo kosmetyków się u mnie sprawdzało ;)
    i tak sobie przypomniałam teraz o maseczce algowej z kakao, też azjatycką mam i wielbię, niestety nie wiem z jakiej firmy ona bo kupowałam odsypkę na wizażu :D dziewczyny 2 kg paczkę rozbijały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja właśnie nie miałam okazji zapoznać się z kremami BB, bo od razu się wzięłam za minerały. Mooooże kiedyś ;)

      Usuń
  3. Nie miałam jeszcze sposobności poznać kosmetyków azjatyckich, ale myślę, że to tylko kwestia czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam jeszcze do czynienia z kosmetykami z Azji, ale jestem ich bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. też jestem ciekawa, zwłaszcza że jeszcze żadnego azjatyckiego specyfiku na sobie nie miałam :D czekam na recenzje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pianka pewnie pojawi się niedługo, bo to rzecz nieskomplikowana, ale na tonik potrzeba więcej czasu ;)

      Usuń
  6. Ostatnio mam fioła na punkcie różności do mycia twarzy formie innej niż żel, więc ta pianka baaaaardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze reklamowe, obraźliwe, nie zawierające konstruktywnej krytyki
będą usuwane.

Dzięki za komentarz!

Obserwują