Niewiele jest maskar z Wibo/Lovely, których używałam, a nie przypadły mi do gustu. Posiadając naturalne firanki rzęs mam komfort przebierania w taniochowatych tuszach. Nie liczę na spektakularne efekty, nie potrzebuję wydłużenia, a rzęs mam tyle, że i pogrubienie też mi nieco zwisa. Jak to zawsze ładnie mówię - tusz ma rzęsy podkreślać. Czyli w moim przypadku po prostu porządnie rozczesywać, żeby z oczu nie sterczały mi długie czarne kolce i właśnie nieco je przyczerniać, żeby były bardziej wyraziste. Niby prosta sprawa, ale nie każdy tusz sobie z tym radzi. Pump Up dało mi możliwość powrotu do silikonowej szczoteczki, z którą już baaaaardzo dawno nie miałam do czynienia. I jak wrażenia?
Idealnie wytuszuje rzęsy, piękne spojrzenie to cel naszego codziennego makijażu. Specjalnie wyprofilowana silikonowa szczoteczka w maskarze Pump Up pozwoli Ci na precyzyjną stylizację rzęs i dokładne ich rozczesanie.
W opisie z listu, jaki załączony był w WiboBoxie ewidentnie więc jest nacisk na rozczesanie rzęs. I to się zgadza - nie ma co liczyć, że każdy jeden włosek będzie oddzielony od reszty, ale jest naprawdę ok. Do tego delikatnie wydłuża i czerni rzęsy. Efekt jest raczej dzienny, przynajmniej w moim przypadku.
O tym, że niczego więcej nie potrzebuję przy swoich firankach i nawet taki dzienny efekt, robi na moich oczach mały efekt WOW nie chce mi się znowu pisać, to naprawdę męczące :p
Tusz powtarza niestety ten sam błąd, co wszyscy jego bracia - szybko traci na jakości i po miesiącu super efektów nadchodzi ten dzień, kiedy zaczyna się sypać.
Ogólnie jest to zdaje się tusz podkręcający rzęsy. Moje są dość proste, lekko wywinięte na samych końcach, w kółeczko kręcą się czasem te w zewnętrznym kąciku. Jako, że wytuszowane rzęsy to mój jedyny makijaż oka bardzo mocno stawiam na ich widoczność. Moja Mama ma chyba jeszcze dłuższe niż ja, ale też proste i często tej długości nie widać. A ja lubię, kiedy rzucają się w oczy :D U mnie zalotka to podstawa. Nie tuszuję rzęs, jeśli wcześniej nie odegnę ich w górę zalotką. Poza tym muszę włoski nią dyscyplinować, bo z natury nachodzą jedne na drugie, plączą się itd. Dzięki zalotce, po wcześniejszym rozczesaniu, są ładnie uporządkowane. Tym samym ciężko mi stwierdzić, czy rzeczywiście unosi rzęsy. Kiedyś zdarzyło mi się pominąć zalotny etap, ale efekty były na tyle kiepskie, że oko zostało natychmiast zmyte :p
OGÓLNA OCENA: 4/5
Szału nie ma, ale jest bardzo ok. Dopóki nie zacznie się potwornie sypać, pozostanie moim ulubionym aktualnie mazidłem na co dzień. Miałyście ten tusz?
I bez tuszu masz piękne rzęsy! :*
OdpowiedzUsuńja tam zawsze czuję niedosyt i muszę podrasować :p
Usuńmam i uwielbiam, jedyna wada - nie jest wodoodporny:(
OdpowiedzUsuńdla mnie akurat to zaleta, nie lubię maltretować rzęs takimi mocnymi kosmetykami :)
UsuńTusz posiadam, ale efekt u mnie nie jest tak spektakularny jak na Twoich rzęsach, moje niestety są krótkie i ciężie do uniesienia bo po chwili opadaja ;/
OdpowiedzUsuńU mnie tak na dobrą sprawę też nie ma spektakularnych efektów, dobą bazę po prostu mam w postaci naturalnych rzęs :)
UsuńMoje często też wcześniej szybko opadały, ale raczej w wyniku własnego ciężaru.
Może używaj zalotki?
mam ten tusz i uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńpiękne masz rzęsy! muszę w końcu zakupić ten tusz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i polecam :)
UsuńPrzedwczesna utrata świeżości może irytować, aczkolwiek tusz jest na tyle tani, iż wpisanie go na listę comiesięcznych wydatków nie powinno stanowić dużego obciążenia dla budżetu;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę długich, gęstych rzęs:) Po aplikacji maskary zyskują na zalotności;)
Dokładnie, dlatego też nie lubię drogich tuszów, te tanie są akurat :)
UsuńDziękuję, dla mnie najważniejsze żeby właśnie zyskały na objętości i były bardziej wyraziste :)
tysięczny raz powtarzam, Ty masz mega rzęsy, a ja co? 12 hehe i ten tusz niestety nie jest the best :O
OdpowiedzUsuńnie mogę się napatrzeć na Twoje rzęsy!
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takie rzęsy po pomalowaniu jak Twoje bez tuszu :-) Idealne :-)
OdpowiedzUsuńefekt fajny
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię :) Też większość tuszy się u mnie sprawdza. Ten wytrzymał u mnie dłużej niż miesiąc. Zaczął się lekko sypać dopiero po 6-7 tygodniach. Całkiem dobrze, jak na tusz za niecałe 9 zł.
OdpowiedzUsuńDokładnie, też więcej od niego nie wymagam :)
UsuńWydanie raz na 1,5 miesiąca 10 zł to grosze.
Jakie ty masz kobieto rzęsy *.*
OdpowiedzUsuńA co do tuszu, to również mój ulubieniec - nawet w kwestii samej szczoteczki, bo często zamiast kupować kolejny, po prostu napełniam go tuszem z tubki Celii i jest nadal super :D
Dokładnie, zapomniałam już jak fajne są silikonowe szczoteczki. Ale muszę powiedzieć, że mam w tuszu Bourjois jeszcze lepszą i z włosia, ale to jest jednak inny efekt - rozczesanie cudowne, ale rzęsy wyglądają bardziej delikatnie :)
UsuńA ja go bardzo lubię :)) Szczoteczka też jest fajna.
OdpowiedzUsuńTy i tak masz przepiękne rzęsy:D
OdpowiedzUsuńZrób sobie kobieto hennę :D Taniej na tym wyjdziesz a efekt ten sam, jak nie lepszy :D
OdpowiedzUsuńBoję się, że mi do oka wlezie :p
UsuńJakie Ty masz rzęskiska!... Zazdroszczę:))
OdpowiedzUsuńCo do produktów Lovely miałam błyszczyk i parę lakierów. Najwidoczniej trzeba sie bedzie rozejrzeć za kolejnymi produktami:))
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
Tusze polecam zdecydowanie, zarówno Lovely jak i Wibo. Nie są może długowieczne, ale dają fajne efekty za bardzo niską cenę :)
UsuńJakie rzęęęęsy <3
OdpowiedzUsuńjeszcze go nigdy nie miałam
OdpowiedzUsuńJa ten tusz uwielbiam:) A ile Ty masz rzęs:D
OdpowiedzUsuńNo na szczęście trochę jest :D
UsuńMoim ulubieńcem ostatnio jest zielony Wibo - wzięłam go przypadkiem i nie wiązałam z nim wielkich nadziei, ale okazało się, że sprawuje się lepiej od wielu średnio- oraz wysokopółkowych tuszów. Lovely za to jeszcze nie próbowałam, bo w moich okolicznych Rossmannach są jedynie szafy Wibo :(
OdpowiedzUsuńZielony też wspominam baaaardzo miło, on i właśnie żółty to chyba najlepsze :)
UsuńZ ta szafą Wibo to masz rzeczywiście pecha. Ja mam dostęp do kilku Rossmannów i chyba tylko w jednym nie ma Lovely...
A mogłabyś mi powiedzieć który tusz do tej pory sprawdził się u Ciebie najlepiej? zależy mi na bardzo delikatnym efekcie i podkręceniu, może mogłabyś mi coś polecić? najlepiej coś łatwego w obsłudze, rzęsy mam co prawda długie ale rzadkie i proste.
OdpowiedzUsuńOgólnie czy tylko jeśli chodzi o Wibo/Lovely?
UsuńZ tych to polecam właśnie te z silikonowymi szczoteczkami, bo jeśli masz rzadkie rzęsy, to na pewno dobrze byłoby je rozczesać, żeby każda była widoczna. Czyli zielony Wibo i ten z tego posta.
Z innych marek miło wspominam oczywiście Max Factora False Lash Effect w klasycznej, pierwszej wersji. Delikatny efekt, ale ładne rozczesanie i objętość dawał też u mnie Astor Boom czy jakoś tak. Taki w całym złotym opakowaniu.
Tuszów trochę na blogu się przewinęło - na dole są etykiety, możesz przejrzeć wszystkie tuszowe posty :)
UWIELBIAM :)
OdpowiedzUsuńMasz piękne rzęsy ♥
OdpowiedzUsuńA co do tuszu, to jak dla mnie średniak, z tej półki cenowej wolę tusz Dolls Lash / Rzęsy jak ta lala z wibo (czerwone opakowanie)
Faktycznie masz firanki zamiast rzęs. ;) Tylko pozazdrościć gęstości! A tusz bardzo fajnie się u Ciebie sprawdził, jestem ciekawa jakby zachował się na krótszych i mniej wyraźnych rzęsach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Wprawdzie niedawno kupiłam ten tusz ale jestem zadowolona :) jeszcze nie zaczął się jakoś strasznie obsypywać :)
OdpowiedzUsuńTy nie powinnaś robić testów tuszu do rzęs, nikt nie ma takich rzęs jak Twoje i nikt nigdy nie osiągnie takiego efektu jak Ty :D
OdpowiedzUsuń/zazdrosnik/
Też uwielbiam ten tusz i póki co się nie sypie choć żywa go już z ok 2miesiące ;) oby nie zaczął się sypać
OdpowiedzUsuńHmmm u mnie tez ostatnio szału nie ma. Gdy go kupiłam byłam zachwycona a teraz jakoś tak d*** nie urywa ;/
OdpowiedzUsuńa tak btw ..... Zakochałam sie w Twoim blogu <3
Pozdrawiam
Martyna