złota maść, czyli nagietek na ładną buzię :)

  • 20
To znowu ja!

Przybywam do Was z zapowiedzianym postem "konkretnym".
Chciałabym opowiedzieć Wam trochę o mazidle z apteki, które bardzo przypadło do gustu mojej facjacie.
Kremy kremami, sera serami, czasem warto wrzucić sobie coś naturalnego.


To miodkowe coś, to nic innego jak maść nagietkowa. Zapytacie- na-cholerę-ci-to?!
Otóż. Maść nagietkowa ma właściwości przeciwzapalne i gojące, a co za tym idzie- pomaga utrzymać buzię w stanie >> bezpryszcz<<, a jeśli już coś się odważy wyjść ze skóry, to pomoże Nam to zaleczyć i zwalczyć szkodnika!
Dodatkowo ładnie łagodzi buby po mechanicznym palcowym usuwaniu pasożytów (czyli tym, czemu nie mogę się oprzeć).
Kupiłam ją jakiś czas temu, moja akurat kosztowała ponad 8 zł.
Od tego czasu używam jej w zasadzie regularnie- bez skrupułów natłuszczam tym żółtkiem buzię.
Efekty są baaaardzo przyjemne :)
Od dawna już nie byłam tak zadowolona ze swojej cery. Wszelkie wypryski to naprawdę sporadyczne wypadki, ach, cudowne uczucie!
Działanie ogólnie jest bardzo podobne do wody utlenionej w żelu, z tym, że unikamy oczywiście przesuszenia, wypalenia i takich tam dolegliwości skórnych. 


Jest to maść, więc niesie to ze sobą pewne cechy- tłusto, wchłanianie- ehę :D
Zapach- lekko maściowy, ale całkiem przyjemny, pachnie tak jakoś troszkę kwiatowo, takim pyłkiem, nektarem (poczuj się jak pszczoła!



Jeśli nie macie jakichś traumatycznych przeżyć związanych z maściami, nie zraża Was taka forma, konsystencja, a macie kapryśną cerę, to serdecznie Wam polecam :)


Miłego wieczoru, Bejbiki! :*

20 komentarzy:

  1. Ja używałam swojego czasu Pastę cynkową, ale oddałam facetowi bo chciał ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O to może pomóc i mojej "facjacie" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo! Kupuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. z chęcią wypróbuję jak skończy się mój krem na noc z miodem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. O widzisz, ciekawa sprawa :) Jeśli natłuszcza, odżywia i regeneruje to brzmi jak produkt specjalnie dla mnie :) No i ta cena! Ciekawe, ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o maści nagietkowej wiele rzeczy ale przekonałaś mnie do jej zakupu

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo jak cierpiałam na wszelakie problemy skórne za dzieciaka to babcia mi zawsze przynosiła taką maść :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm bardzo chętnie spróbuję;) może to wyleczy moją cerę...

    OdpowiedzUsuń
  9. o ciekawe jak mowisz,ze pomaga na pryszcze!

    OdpowiedzUsuń
  10. ps.zaliczę Ci pkt w rozdaniu w sprawie blogrolla ;) wiem, że bloger płata figle a Tobie akurat ufam jesteś mi znaną blogerką :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę kupić! Moje czoło ostatnio woła o pomstę do nieba! ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. kupię, kupię, kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Całkowicie się z Tobą zgadzam maść jest świetna, smarowałam nią różne niedoskonałości i szybciej mi się od niej goiły:)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja już od X używam kremów i maści z nagietka. Od babci się dowiedziałam, że maść nagietkowa jest bardzo dobra dla kobiet tzn ma jakieś właściwości które będą nam służyć m.in opóźnia/łagodzi efekty starzenia.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze reklamowe, obraźliwe, nie zawierające konstruktywnej krytyki
będą usuwane.

Dzięki za komentarz!

Obserwują