Co tu dużo gadać, kula do kąpieli, o której chcę Wam dzisiaj trochę napisać, jest zdecydowanie jedną z najlepszych rzeczy, jaka mnie ostatnio spotkała.
Siedzę sama w domu, od miesiąca jestem pozbawiona Faceta, co gorsza jeszcze raz tyle czasu to potrwa, za nieco półtora tygodnia egzamin, do którego mi się nie chce uczyć, rozwalone kolana...
Postanowiłam więc wyciągnąć z czeluści komody kulę do kąpieli i wleźć do wanny, czego nie robiłam od bardzo dawna.
Padło na kulę Tso Moriri o nazwie "Seven Days of Beauty" z olejkiem kokosowym. I był to zdecydowanie najlepszy wybór!
Takiej kąpieli cudownej jeszcze w swoim życiu nie zażyłam.
Kula baardzo intensywnie się wymusowała, lekko zabarwiając wodę. Niesamowita jest w niej zawartość olejku. Skóra po kąpieli była tak mocno nawilżona, jak jeszcze nigdy wcześniej. Żaden balsam, żaden inny olejek nie zrobił tego, tak jak ona.
W oka mgnieniu wszystko się wygładziło i zmiękczyło. Utonęłam całkowicie w zapachu, którego tak naprawdę nie potrafię zidentyfikować.
Ale teraz najlepsze. Co tam na górze robi ta goła Brazylijka rodem z karnawału w Rio?
Kula jest łaciata- biała i taka "kawa z mlekiem". Te ciemne plamy zawierają w sobie złoty pył.
W kuli to wygląda niepozornie- to trochę świecidełek. Ale po rozpuszczeniu na powierzchni wody, zamknięta w olejku unosi się złota warstwa.
Pyłek jest absolutnie wszędzie!
Osiada na skórze i trochę się w nią wtapia- nie spłuczecie go z siebie, ani nie zetrzecie. Skóra jest cała w złotej poświacie.
Dlatego skojarzyło mi się z obsypanymi złotem panienkami :D
Oczywiście nie jest to taki efekt, bez przesady, ale po całej tej przyjemnej kąpieli, złoto na skórze podbija efekt ogromnego relaksu i poczucia piękna.
Myślę, że to genialne rozwiązanie przed jakąś letnią imprezą (tak wiem, już koniec lata;p)
- depilacja, piling i na koniec taka kąpiel. Nie trzeba potem już się balsamować, a ciało pięknie połyskuje.
Zwłaszcza, że to złotko całkiem mocno trzyma się na skórze.
Ze mnie zeszło dopiero w nocy, kiedy się gołym ciałem wytarzałam w pościeli. Za to teraz wszystko pięknie pachnie.
Z tego co wiem, poza kulą "Seven days of beauty" złoto ma w sobie również kula "Golden Ball", sądząc po nazwie jest go wiele więcej, a też jest z olejkiem kokosowym.
Także jeśli będziecie miały okazję sięgnąć po te kule i poza kolorem i zapachem macie ochotę na efekty specjalnie, to bardzo Wam polecam to połączenie. :)
Oooo ciekawa sprawa! Jak nie dla siebie to na pewno kupię je mojej mamie :)
OdpowiedzUsuńWoow, muszę ją kupic :-)
OdpowiedzUsuńIle ja bym dała za wannę...ech...
OdpowiedzUsuńGdzie kupiłaś tę kulę? Recenzja zachęca jak nic!
OdpowiedzUsuńna blogerskim spotkaniu dostałyśmy kosmetyki Tso Moriri od sklepu bańka mydlana.
Usuńniestety na chwile obecną z tego co widzę, tych kul ze złotem nie ma w ofercie :(
ależ mnie skusiłaś na ta kulę !
OdpowiedzUsuńnigdy nie uzywalam jeszcze kul do kapieli ale obietnica tego nawlzenia bardzo mnie zachecila... trudno sie potem wanne myło? :P
OdpowiedzUsuńnie wiem, jak z nawilżeniem w przypadku kul bez olejków, bo to w sumie była moja pierwsza, ale to było niesamowite :D
Usuńco do wanny to olejek spoko się zmył, zwykłym płynem do łazienek, gorzej, że złotko zostało :D
Mnie niestety ona jakoś nie zachwyciła. Była dobra bo skóra była po niej miękka i nie musiałam jej balsamować, ale z całą resztą szału nie było.
OdpowiedzUsuńP.S. Wybierasz się na Frivole? Bo dostałam zaproszenie i zastanawiam się kogo tam spotkam :)
nie umiesz się cieszyć chwilą, haha ;p
Usuńbędę będę :D będzie też Candy Killer, Shopping Monster i Kosmetasia :)
Rozpraszał mnie widok osadu jaki robił się na wannie od tego olejku i brokatu :P haha taki pedant ze mnie wtedy wylazł :P
Usuńno to super :) do zobaczenia!
haha no w sumie ja go cały czas ścierałam stopą z powrotem do wody :D
Usuńpo pewnym czasie przestał się osadzać...
to fajnie, że też będziesz, będzie nas duuużo :)
Lubuję się w kulach do kąpieli:)
OdpowiedzUsuńWow, jesli tylko będę miała okazję, na pewno ją kupię! Wyglada bosko.
OdpowiedzUsuńJuż się boję tego złotka :D
OdpowiedzUsuńależ nie ma czego, nawet jak Ci się nie spodoba, to przecież po nocy nikt Cię nie zobaczy :D
UsuńMówisz, że do rana zdążę się doszorować? Uff ;D
UsuńUwielbiam kąpiele z dodatkami :D
OdpowiedzUsuńefekt złota na ciele bardzo mnie zaciekawił :D
OdpowiedzUsuńbrzmi przyjemnie ; ) lubię kule do kąpieli, najczęściej kupuje te ze stendersa, bo ich sklepik mam pod nosem....niestety ceny nie zachęcają.
OdpowiedzUsuńWszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńa gdzie real focia złotego ciałka? Wrzuciłas nam tu jakąś Brazylijke z sambodronu a my chcemy Ciebie!!!!
OdpowiedzUsuńhaha no nie będę Wam tu własnymi cyckami rzucać :D
Usuńw sumie nawet nie pomyślałam, żeby coś obfocić, wytarzam się dzisiaj w pościeli, jak jeszcze coś się do mnie przyklei z powrotem to uzupełnią wpis :D
swoje cudnie pachnące kule wypróbuję jak tylko zamontuję wannę, na razie leżą i pięknie pachną ;)
OdpowiedzUsuńWOW , też mi się marzy taka kąpiel i tylko z tą kulką - rozmarzyłam się czytając cały opis i efekty jakie daje ta kulka zawładneły mną ... pragnę jej :-D !!!!
OdpowiedzUsuńja bym bardzo chętnie zajęła się nią jeszcze raz :D
UsuńJeju dlaczego ja nie mam wanny?! ;( Mogę zapomnieć o tej złotej kulce;/ Cóż, trzeba szukać balsamu ze złotymi drobinkami. Znasz może jakiś godny polecenia? Chyba Dove miał coś takiego swego czasu, ale się nie rozglądałam jakoś za nim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Marta
miałam dawno temu balsam z Dove z drobinkami, ale mnie uczulił,wysypało mi uda i kolana krostkami :(
Usuńw sumie w balsamach się nie orientuję, jeśli chodzi o drobinki, ale dużo dobrego słyszałam o jedwabiach do ciała (delia i eveline). zdaje się, że któraś z tych firm ma wersje ze srebrnymi drobinkami dla osób o jaśniejszej, chłodnej karnacji i ze złotymi dla ciemniejszej, po wakacjach akurat chyba :)
mrrr złoty pył, olej kokosowy. brzmi nieźle..
OdpowiedzUsuńJako, że od ponad miesiąca mój facet siedzi za granicą najbardziej mój wzrok przykuło zdanie: "kiedy się gołym ciałem wytarzałam w pościeli" :D:D:D Sorry ale od razu miałam skojarzenia haha :P Wybacz!
OdpowiedzUsuńno mojego włąśnie też nie ma, a że lubię spać nago, to się tarzam sama ;p
UsuńDobrze, że sama :P Ja też lubię spać nago... ale samej to mi jakoś tak zimno haha
UsuńFajna sprawa, zwłaszcza w kąpieli przed imprezą czy na prezent :)))
OdpowiedzUsuńJa chcę tą kulę! :D
OdpowiedzUsuńA na wannie został taki syf, że szok :D
OdpowiedzUsuńeee u mnie nie ;)
Usuńtrochę złota na granicy, gdzie była woda, bez przesady ;)
Nooo to dopiero fajna sprawa! Lubię takie gadżety do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie chcę mi sie wierzyć, że ta kula powaliłaby efekt po peelingu kawowym :D Niedawno go spróbowałam (2 tyg. temu) i efekt utrzymuje się dalej, skóra jak u niemowlęcia (dosłownie; moja siostra zostało mamą 2 miesiące temu, więc mogłam porównać ;p), takiej gładkości nigdy nie udało mi się uzyskać innymi preparatami. Próbowałaś możę takiego domowe peelingu kawowego?
OdpowiedzUsuńpiling kawowy to totalna podstawa, stosuję już dobre kilka lat :)
Usuńchodzi mi o to, ze takiej gładkości nie dają inne tego typu bajery, ani balsamy, użyte same.
a piling w parze z taką kąpielą to musi dopiero dawać efekt ;)
Oj fajniutka ta kula. Tylko napełniać wannę gorącą wodą i wskakiwać;)
OdpowiedzUsuńWow, ale boska! Przydałaby mi się taka do domowego SPA, zwłaszcza teraz po chorobie!
OdpowiedzUsuńGdzie te cuda można kupić?
I czy złota poświata nie ubrudziła Ci ubrań/piżamy? Czy nie miałaś okazji sprawdzić? :D
to po prostu drobinki brokatu, więc nie ma co brudzić ;)
Usuńprzez noc złoto z ciała przeniosło się na pościel, do tej pory czasem jak wstaję rano z łóżka jeszcze coś znajduję przyklejonego do nogi czy brzucha :D
co do kupowania- musisz się chyba czaić w internecie jakoś...
Usuńale czadowa :) uwielbiam takie bajery :)
OdpowiedzUsuńja mam 'zwykłą' kulę i jestem jej coraz bardziej ciekawa.. muszę w wolnej chwili zaserwować sobie kąpiel z jej udziałem :)
uważaj, bo jeszcze Ci z tej zwykłej kuli wylezie złoto :D
Usuńmoja wyglądała bardzo niepozornie dopóki się całkiem nie rozpuściła ;)
Bardzo fajne ta kula, świetnie nawilża to wielki + :)
OdpowiedzUsuńOj, powylegiwałabym sie w takij kapieli:)
OdpowiedzUsuńWow, ile przyjemnych rzeczy jedną niepozorną kulą!:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takiej kuli do kąpieli. Ostatnio chciałam sięgnąć, ale jakoś w końcu jej nie kupiłam. Ale ta jest ciekawa :D
OdpowiedzUsuńoo..fajna sprawa, jeszcze nie miałam żadnej kuli, muszę to zmienić
OdpowiedzUsuńbrzmi zachecajaco:)
OdpowiedzUsuńalez miluchny post...az przyjemnie sie robi jak sobie o takim relaksie pomysle:)))
OdpowiedzUsuńKusisz, lubię takie gadżety do kąpieli :) ale ja latem nie przepadam za kąpielami... wolę szybki prysznic ;) a w zimę to chyba nie chciałabym się tak świecić :D
OdpowiedzUsuńlubię kule do kąpieli ;]
OdpowiedzUsuń