dzień (tydzień?!) paszteta

  • 20

www.galeria.glitery.pl


Nie miałam zamiaru dodawać dzisiaj notki, bo próbuję się uczyć paskudnej łaciny, ale jakoś czuję potrzebę, żeby trochę postękać.
Kończy się właśnie jeden z gorszych tygodni ostatnio. Niby powinno być fajnie, bo praktycznie wolne na uczelni, ale tak się źle strasznie czuję, że masakra.
Nie dość, że zrobiła się nam późna brzydka jesień, to dopadł mnie znowu dzień paszteta, a właściwie nie dzień, a cały tydzień. Cała jestem ble, fu i w dodatku  jem strasznie dużo z tego powodu, co ostatecznie oczywiście potęguje całą sprawę. 


No i niestety, musiałam się dziś pogodzić z myślą, że nie potrafię żyć zbyt długo bez zakupów i chodzenia na obcasach.
Od razu czuję się strasznie zaniedbana, nieatrakcyjna, taka niewyraźna i niefajna.
Ale nie mogło mi być lepiej, bo raz, że jestem spłukana, a wszystkie moje cudotwórcze specyfiki, które sprawiają, że jestem wypielęgnowana, się praktycznie pokończyły, a dwa nie mogę ubrać obcasów, bo moje zimowe butki, czekają aż tato naprawi im fleki.
 I tak człapałam cały tydzień w płaskich kozakach i smarowałam się tym, co miałam, objadając się i ubolewając nad tym, jaka jestem brzydka.
 rozumiecie, prawda?

Ale do czego zmierzam, otóż tak się składa, że w przyszłym tygodniu mam imieniny, a to wiąże się z jakimś przypływem gotówki. No i stało się, już teraz. No i co? Od razu mi się polepszyło! Wizja poniedziałkowych zakupów jest tak wspaniała, że wszystkie deklinacje od razu zaczęły mi wchodzić do głowy. Moja buzia od razu się wygładziła, gdy mózg przedstawił wizualizację listy zakupów. Od razu zaczęło mi się chcieć ćwiczyć, odłożyłam na bok ulubione cukierki abc.
Jednak jestem najłatwiejszą w obsłudze kobietą na świecie.

GDY MI SMUTNO GDY MI ŹLE
NA ZAKUPY WYŚLIJ MNIE!

Można mówić, że to głupie stereotypy itd, ale mi to naprawdę pomaga. Chociaż w sumie może nie tyle pomaga, co zapobiega- po prostu nie można sobie robić zbyt długiej przerwy. Oczywiście trzeba to robić z umiarem, a jakże ;)
W poniedziałek zatem czeka mnie bardzo przyjemny dzień. Żeby się popsuł, musiałabym się załamać z powodu braku pasujących spodni (które zamierzam kupić) i kompletnie zawalonego rano, przed zakupami, kolokwium. Chcąc ograniczyć możliwe spektrum pecha uciekam więc do kucia :)

Miłego weekendu Dziewczyny i dobrego samopoczucia! Wszystkie jesteśmy piękne i sexy!

20 komentarzy:

  1. Rozumiem Cie doskonale. Też mi się zdarzają dni paszteta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się taki dzień paszteta zdarza aż za często

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem Cię doskonale bo nieraz jak mnie taki dzień dopadnie to w cokolwiek bym się nie ubrała, jakbym się nie umalowała i uczesała to źle, brzydko i nie tak. Najlepiej torba na głowę i schować się przed światem :p A zakupy pomagają, o tak! U mnie ostatnio humor nie najlepszy i skutek: dwukrotnie już chwaliłam się na blogu zakupami ;) oj my kobiety ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "GDY MI SMUTNO GDY MI ŹLE
    NA ZAKUPY WYŚLIJ MNIE!"
    Mam dokładnie tak samo. Dziś było mi źle, ale szybko wypad do sklepu załatwił sprawę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Miesiąc bez dnia paszteta (nie mówiąc o tygodniu :P) miesiącem straconym!
    Ale zakupy są dobre na wszystko, ot co!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj ja też mam takie dni niestety :)
    Ale na szczęście szybko mijają :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Na szczęście takie dni/tygodnie mijają, a zakupy są właśnie od tego, by odpędzać złe myśli. Łaciny współczuje, strasznie się z nią umęczyłam na studiach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ah te kobiety :) u mnie dzień paszteta, a nawet tydzień to stałe zjawisko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mi w taki dzień pomagają również pogaduchy z przyjaciółką, albo fajnie spędzony dzień z chłopakiem. chociaż zakupy to najlepszy poprawiacz humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pewnie, że jesteśmy! :)
    Studiujesz na UWr tak, jak ja? Pytam, bo ja również miałam praktycznie wolny tydzień ;) I imieniny też mam w przyszłym tygodniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. oczywiście, że zakupy pomagają :D ja już zacieram rączki bo 29 grudnia mam 18ste urodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. w takim razie życzę powodzenia w poprawianiu stanu włosków, na pewno Ci się uda! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To ja takie złe mysli mam codziennie patrząc w lustro :)

    A koszula genialna, naprawdę jest super, były jeszcze oliwkowe i granatowe. no i cena - 39,90zł

    OdpowiedzUsuń
  14. Owszem :D Za legginsy+koszulę dałam 80zł. Też byłam w szoku :)

    OdpowiedzUsuń
  15. baby baby :D no ale przynajmniej się rozumiemy:D

    przystankowa: tak tak, UWr, miłościwie Nam panujący ;)

    yesiwantyouback: no liczę na to bardzo, już jest z nimi lepiej :)

    Luthienn: zdecydowanie stawiam na czarną! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Prawda, zakupy to świetna rzecz! Ja uwielbiam posiadac rzeczy i kupować nowe. szkoda tylko że budżet ograniczony ;) Trzymaj się piękna!

    OdpowiedzUsuń
  17. też tak mam, bez zakupów i obcasów czuję się niekobieco!

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny, dowcipny post:) Dodaję do obserwowanych, uwielbiam takie "nieznerwicowane" blogerki:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja mam tak samo. Jest mi źle, jestem be itd, a żeby jeszcze spotęgować efekt to objadam się wszystkim co mam pod ręką, żeby udowodnić sobie jaka jestem słaba. I obiecuje sobie dietkę "od jutra". Straszne są takie dni.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze reklamowe, obraźliwe, nie zawierające konstruktywnej krytyki
będą usuwane.

Dzięki za komentarz!

Obserwują