"Cierp ciało, jak żeś cellulit wyhodowało!"- rzecze mój Luby w odpowiedzi na moje jęki podczas masażu :D
Tak to do tej pory wyglądało- oliwka/ żel antycellulitowy i zmasowany atak na moje uda i pośladki w wykonaniu rąk M.
Wyeliminowanie cellulitu pojawiło się wśród moich postanowień noworocznych, o których mogłyście poczytać pod koniec ubiegłego roku. Tak tak, nie wiem, który to już raz. Ale takie Baby moje Drogie jesteśmy- oooo jaki mam straszny cellulit, tak jest fuuuuj, jaka z nim jestem brzydka! No i na tym się kończy, bo po pewnym czasie odpuszczamy :D
Do tej pory moja działania opierały się głównie na masażu (który swoją drogą był jaki był, no chyba że wykonywał go Mój Chłopak) i wszelkiego rodzaju specyfikach- kremy, sera, miałam nawet maską antycellulitową z Tołpy.
Tym razem postanowiłam zadziałać bardziej mechanicznie i skompletowałam sprzęt :D
Zakupiłam drewniany masażer z dość sporymi wypustkami i rewelację ostatnich czasów, jeśli chodzi o walkę z cellulitem, czyli bańki chińskie. Do tego zestawu dołączył olejek antycellulitowy z Alterry (posłuży również włosom).
Przede wszystkim chciałabym zacząć od tego, że CELLULIT TO NIE TO SAMO CO CELLULITIS!
Cellulit jest tym obrzydlistwem, którego nienawidzimy i który szpeci nasze zgrabne uda i krągłe pupcie. Czyli te fałdy i grudki, które mamy pod skórą.
Cellulitis to choroba dermatologiczna- to stan zapalny tkanki łącznej i skóry właściwej i jej powodowany przez bakterie. W związku z tym, ze są to inne choroby, inaczej się je leczy i nie powinno się używać tych nazw wymiennie.
My oczywiście zajmujemy się cellulitem. Czyli dużo ruchu, masażu i odpowiednia dieta, co by mieć właściwą przemianę materii i nie magazynować w sobie wody.
Ponieważ mam teraz tyle osprzętu, mam większą motywację do diety i do ćwiczeń :D
No ale do rzeczy- co ja mam zamiar teraz ze sobą wyprawiać.
Zacznę może od gwoździa programu, czyli moich upragnionych baniek.
Swoja kupiłam na allegro, jest to komplet czterech baniek różnej wielkości. Można je przystawić w odpowiednie miejsca, tak jak standardowe bańki lub właśnie tak, jak zamierzam, wykonywać nimi masaż.
Są gumowe i cały bajer polega na tym, że zanim przyłożymy je do skóry trzeba je tak ścisnąć z góry, wtedy zasysa nam tak jakby skórę do środka i takim zassaniem przesuwamy bańkę po udzinku albo pośladku.
Do opakowania dołączona była "instrukcja obsługi" oraz "mapa ciała" z akupunktami- jeśli chcielibyśmy sobie takie bańki przystawiać.
Co radzi i przed przestrzega producent:
- baniek nie należy stawiać w przypadku poważnych chorób serca, niewydolności serca, chorób, w których występuje krwawienie, u pacjentów z nowotworami, u kobiet w ciąży;
nie stawiać baniek w dolnej części brzucha w trakcie menstruacji, na sercu, w przypadku epilepsji, złamania kości lub drgawek;
- pomieszczenie do stawiania baniek powinno być ciepłe, chronione przed zimnym wiatrem. po zabiegu zaleca się wypicie niewielkiej ilości ciepłej wody.
Śladów po bankach nie przemywać przez 30 minut po zabiegu;
- w reakcji na zabieg mogą pojawić się wybroczyny (np.niebieskie, fioletowe, czarne lub czerwone);
- w przypadku wystąpienia u pacjenta zawrotów głowy, zimnego potu, trudności w oddychaniu lub innego uczucia dyskomfortu, bańki należy niezwłocznie usunąć, a pacjentowi podać niewielką ilość ciepłej wody do wypicia;
- naturalnym zjawiskiem jest występowanie pęcherzy podczas okresu działania baniek.
Nie wiem w sumie, jak to wszystko się ma do masażu, bo przecież wtedy są cały czas w ruchu i raczej nic strasznego nam nie grozi, ale słyszałam, że mogą wystąpić siniaki. Dlatego myślę, że okres zimowy, czyli czas,kiedy chodzimy głównie w spodniach i cieplejszych rajstopach będzie idealny, bo nie będziemy straszyć śladami :)
Ok, to jak wygląda taki masaż?
Na oczyszczoną skórę nakładamy oliwkę, olejek lub krem do masażu, bierzemy bańkę, naciskamy na jej środkową część, przykładamy do skóry i przesuwamy ją po tym obszarze skóry, który objęty jest cellulitem. "Siłę ssania" możemy regulować zmniejszając lub zwiększając nacisk. Masaż wykonujemy okrężnymi ruchami w stronę pośladków, lepiej wpłynie wtedy na krążenie.
Nie chcę się na razie rozpisywać, bo pewnie za jakiś czas przybędę do Was z wielką relację, co to daje, ale nie mogę się juz doczekać tych masaży :D
Wczoraj chciałam sprawdzić, czy te bańki w ogóle działają i rzeczywiście zasysają skórę i przyłożyłam sobie jedną na sekundę na udo i rzeczywiście wszystko jest tak, jak być powinno :)
Dzisiaj wieczorem spróbuję sama pomasować się przynajmniej z przodu ud, z tyłu może być trochę niewygodnie.
No ale idźmy dalej. :)
Kolejną rzeczą jest ten drewniany masażer.
To już moja druga sztuka i pierwsze, co chcę Wam o niej napisać to: NIE UŻYWAJCIE JEJ Z OLIWKĄ CZY OLEJKIEM, bo te wypustki zaczynają się luzować i po prostu wypadają, a sam przyrząd staje się bezużyteczny.
Poza tym bardzo dobrze wspominam tę "szczotkę", można się nią porządnie wymasować i jest wygodna w użyciu. Spokojnie obejmiecie zasięgiem całe udo czy pupę.
Ja będę jej używać po prostu w wolnych chwilach, np. siedząc przed komputerem, kiedy wystarcza mi jedna ręka. Trochę zwykłego balsamu do ciała i heja :)
Ten masażer możecie kupić w Rossmannie lub Superpharmie, kosztuje ok. 13 zł.
Jeśli już jesteśmy przy masażerach, to przy okazji chciałabym Wam coś odradzić, jeśli planujecie masaż antycellulitowy.
Jakiś czas temu kupiłam sobie taki plastikowo- gumowy masażer z Superpharmu (są też w Rossmannie) i niestety rozwalił się przy pierwszym użyciu :/
Po prostu wyłamały się takie malutkie kołeczki, które utrzymują ten wałek z "kolcami".
Moim zdaniem ten przyrząd nie jest przystosowany do porządnego antycellulitowego masażu, który jednak wymaga pewnego nacisku na skórę. A co jak co, ale cellulit głaskania nie potrzebuje :/
Jako masażer bardziej uniwersalny pewnie jest ok, ale jeśli chcecie mocniej potraktować uda czy pupę, to nie polecam, szkoda tych 14 zł.
Ostatnią rzeczą jest olejek z Alterry. Jak napisałam przy okazji baniek, skóra musi być natłuszczona, aby wykonać bezpieczny masaż.
Te olejki zbierają genialne recenzje, więc nie mogłam sobie odpuścić :)
Wybrałam wersję antycellulitową, która jest kilka złotych droższa od innych- ok. 18 zł.
Olejek mam właśnie na włosach, bo i w tym celu będzie mi służył i przede wszystkim muszę powiedzieć, że pachnie przepięknie :)
Bardzo słodki, cukierkowy zapach, jak dla mnie pomarańczowe zozole :D
Mimo wszystko jest jednak bardzo delikatny i ta słodycz nie jest dusząca.
No i ma przecudnej urody skład, same olejki :)
Jak widzicie w tym moim zestawie brak typowego, drogeryjnego kremu na cellulit. Dlaczego? Bo chcę sprawdzić jak zadziała sam masaż, przede wszystkim jaką skuteczność mają te cud- bańki.
Nie wykluczam, że w trakcie procesu, za jakiś czas dołączy jakiś dodatkowy specyfik, ale jeszcze upłynie trochę czasu.
Uff, trochę tego wyszło:)
Póki co mam w sobie masę chęci i zapału, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Za jakiś czas odezwę się z relacją, jak dobrze pójdzie to pojawią się nawet zdjęcia "przed i po", także uważajcie :)
Tak to do tej pory wyglądało- oliwka/ żel antycellulitowy i zmasowany atak na moje uda i pośladki w wykonaniu rąk M.
Wyeliminowanie cellulitu pojawiło się wśród moich postanowień noworocznych, o których mogłyście poczytać pod koniec ubiegłego roku. Tak tak, nie wiem, który to już raz. Ale takie Baby moje Drogie jesteśmy- oooo jaki mam straszny cellulit, tak jest fuuuuj, jaka z nim jestem brzydka! No i na tym się kończy, bo po pewnym czasie odpuszczamy :D
Do tej pory moja działania opierały się głównie na masażu (który swoją drogą był jaki był, no chyba że wykonywał go Mój Chłopak) i wszelkiego rodzaju specyfikach- kremy, sera, miałam nawet maską antycellulitową z Tołpy.
Tym razem postanowiłam zadziałać bardziej mechanicznie i skompletowałam sprzęt :D
Zakupiłam drewniany masażer z dość sporymi wypustkami i rewelację ostatnich czasów, jeśli chodzi o walkę z cellulitem, czyli bańki chińskie. Do tego zestawu dołączył olejek antycellulitowy z Alterry (posłuży również włosom).
Przede wszystkim chciałabym zacząć od tego, że CELLULIT TO NIE TO SAMO CO CELLULITIS!
Cellulit jest tym obrzydlistwem, którego nienawidzimy i który szpeci nasze zgrabne uda i krągłe pupcie. Czyli te fałdy i grudki, które mamy pod skórą.
Cellulitis to choroba dermatologiczna- to stan zapalny tkanki łącznej i skóry właściwej i jej powodowany przez bakterie. W związku z tym, ze są to inne choroby, inaczej się je leczy i nie powinno się używać tych nazw wymiennie.
My oczywiście zajmujemy się cellulitem. Czyli dużo ruchu, masażu i odpowiednia dieta, co by mieć właściwą przemianę materii i nie magazynować w sobie wody.
Ponieważ mam teraz tyle osprzętu, mam większą motywację do diety i do ćwiczeń :D
No ale do rzeczy- co ja mam zamiar teraz ze sobą wyprawiać.
Zacznę może od gwoździa programu, czyli moich upragnionych baniek.
Swoja kupiłam na allegro, jest to komplet czterech baniek różnej wielkości. Można je przystawić w odpowiednie miejsca, tak jak standardowe bańki lub właśnie tak, jak zamierzam, wykonywać nimi masaż.
Są gumowe i cały bajer polega na tym, że zanim przyłożymy je do skóry trzeba je tak ścisnąć z góry, wtedy zasysa nam tak jakby skórę do środka i takim zassaniem przesuwamy bańkę po udzinku albo pośladku.
Do opakowania dołączona była "instrukcja obsługi" oraz "mapa ciała" z akupunktami- jeśli chcielibyśmy sobie takie bańki przystawiać.
Co radzi i przed przestrzega producent:
- baniek nie należy stawiać w przypadku poważnych chorób serca, niewydolności serca, chorób, w których występuje krwawienie, u pacjentów z nowotworami, u kobiet w ciąży;
nie stawiać baniek w dolnej części brzucha w trakcie menstruacji, na sercu, w przypadku epilepsji, złamania kości lub drgawek;
- pomieszczenie do stawiania baniek powinno być ciepłe, chronione przed zimnym wiatrem. po zabiegu zaleca się wypicie niewielkiej ilości ciepłej wody.
Śladów po bankach nie przemywać przez 30 minut po zabiegu;
- w reakcji na zabieg mogą pojawić się wybroczyny (np.niebieskie, fioletowe, czarne lub czerwone);
- w przypadku wystąpienia u pacjenta zawrotów głowy, zimnego potu, trudności w oddychaniu lub innego uczucia dyskomfortu, bańki należy niezwłocznie usunąć, a pacjentowi podać niewielką ilość ciepłej wody do wypicia;
- naturalnym zjawiskiem jest występowanie pęcherzy podczas okresu działania baniek.
Nie wiem w sumie, jak to wszystko się ma do masażu, bo przecież wtedy są cały czas w ruchu i raczej nic strasznego nam nie grozi, ale słyszałam, że mogą wystąpić siniaki. Dlatego myślę, że okres zimowy, czyli czas,kiedy chodzimy głównie w spodniach i cieplejszych rajstopach będzie idealny, bo nie będziemy straszyć śladami :)
Ok, to jak wygląda taki masaż?
Na oczyszczoną skórę nakładamy oliwkę, olejek lub krem do masażu, bierzemy bańkę, naciskamy na jej środkową część, przykładamy do skóry i przesuwamy ją po tym obszarze skóry, który objęty jest cellulitem. "Siłę ssania" możemy regulować zmniejszając lub zwiększając nacisk. Masaż wykonujemy okrężnymi ruchami w stronę pośladków, lepiej wpłynie wtedy na krążenie.
Nie chcę się na razie rozpisywać, bo pewnie za jakiś czas przybędę do Was z wielką relację, co to daje, ale nie mogę się juz doczekać tych masaży :D
Wczoraj chciałam sprawdzić, czy te bańki w ogóle działają i rzeczywiście zasysają skórę i przyłożyłam sobie jedną na sekundę na udo i rzeczywiście wszystko jest tak, jak być powinno :)
Dzisiaj wieczorem spróbuję sama pomasować się przynajmniej z przodu ud, z tyłu może być trochę niewygodnie.
No ale idźmy dalej. :)
Kolejną rzeczą jest ten drewniany masażer.
To już moja druga sztuka i pierwsze, co chcę Wam o niej napisać to: NIE UŻYWAJCIE JEJ Z OLIWKĄ CZY OLEJKIEM, bo te wypustki zaczynają się luzować i po prostu wypadają, a sam przyrząd staje się bezużyteczny.
Poza tym bardzo dobrze wspominam tę "szczotkę", można się nią porządnie wymasować i jest wygodna w użyciu. Spokojnie obejmiecie zasięgiem całe udo czy pupę.
Ja będę jej używać po prostu w wolnych chwilach, np. siedząc przed komputerem, kiedy wystarcza mi jedna ręka. Trochę zwykłego balsamu do ciała i heja :)
Ten masażer możecie kupić w Rossmannie lub Superpharmie, kosztuje ok. 13 zł.
Jeśli już jesteśmy przy masażerach, to przy okazji chciałabym Wam coś odradzić, jeśli planujecie masaż antycellulitowy.
Jakiś czas temu kupiłam sobie taki plastikowo- gumowy masażer z Superpharmu (są też w Rossmannie) i niestety rozwalił się przy pierwszym użyciu :/
Po prostu wyłamały się takie malutkie kołeczki, które utrzymują ten wałek z "kolcami".
Moim zdaniem ten przyrząd nie jest przystosowany do porządnego antycellulitowego masażu, który jednak wymaga pewnego nacisku na skórę. A co jak co, ale cellulit głaskania nie potrzebuje :/
Jako masażer bardziej uniwersalny pewnie jest ok, ale jeśli chcecie mocniej potraktować uda czy pupę, to nie polecam, szkoda tych 14 zł.
Ostatnią rzeczą jest olejek z Alterry. Jak napisałam przy okazji baniek, skóra musi być natłuszczona, aby wykonać bezpieczny masaż.
Te olejki zbierają genialne recenzje, więc nie mogłam sobie odpuścić :)
Wybrałam wersję antycellulitową, która jest kilka złotych droższa od innych- ok. 18 zł.
Olejek mam właśnie na włosach, bo i w tym celu będzie mi służył i przede wszystkim muszę powiedzieć, że pachnie przepięknie :)
Bardzo słodki, cukierkowy zapach, jak dla mnie pomarańczowe zozole :D
Mimo wszystko jest jednak bardzo delikatny i ta słodycz nie jest dusząca.
No i ma przecudnej urody skład, same olejki :)
Jak widzicie w tym moim zestawie brak typowego, drogeryjnego kremu na cellulit. Dlaczego? Bo chcę sprawdzić jak zadziała sam masaż, przede wszystkim jaką skuteczność mają te cud- bańki.
Nie wykluczam, że w trakcie procesu, za jakiś czas dołączy jakiś dodatkowy specyfik, ale jeszcze upłynie trochę czasu.
Uff, trochę tego wyszło:)
Póki co mam w sobie masę chęci i zapału, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Za jakiś czas odezwę się z relacją, jak dobrze pójdzie to pojawią się nawet zdjęcia "przed i po", także uważajcie :)
Jeszcze ponoć kawa dobrze działa na cellulit. Ja robie sobie peeling kawowy, ale oprócz niego stosuję rękawice do kąpieli i balsam antycellulitowy. Są efekty, ale w sumie to nie wiem co bardziej działa :D
OdpowiedzUsuńhasło Lubego mnie rozbawiło. :)
OdpowiedzUsuńTeż zaczęłam masaż bańkami :)
OdpowiedzUsuń:D Luby rzekł kwintesencję całej prawdy o cellulicie.
OdpowiedzUsuńO bańkach pisałam kiedyś u mnie na blogu, dziewczyny przerażone były tym narzędziem tortur. Ale ja uważam że taki masaż może być przyjemny tylko przed nim trzeba dobrze rozgrzać skórę. Można nawet tym twoim masażerem z wypustkami. :)
I nie zapominając od dużej ilości oliwki.
ja mogę jeszcze Ci polecić gabkę antycellulitową Syrena, dostepną w rossmanni :) tez mam te bańki, ale brak mi systematycznosci:(
OdpowiedzUsuńużywałam peelingu kawowego, ale to za brudny interes i ostatecznie jestem wierna mojej super szorstkiej gąbce, także ten punkt też realizuję :)
OdpowiedzUsuńHah mój luby też mnie masuję od pewnego czasu bańkami chińskimi , mam takie same . Jęcze z bólu jak masuje z tyłu :)
OdpowiedzUsuńkochana tylko teraz się nie poddaj i opisz nam co ci to dało! Ale stosuj regularnie !
OdpowiedzUsuńsuper metoda jeśli chodzi o te bańki to dobra metoda dużo osób sobie je chwali...fajna jest też oliwka antycellulitowa z zjaji w wielkiej butli koszt coś 15 zł
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie mam cellulitu ale właśnie na zajęciach z kosmetyki robiłyśmy nią masaż.
Pozdrawiam Cię Kasiu :*
Wow obszerny post zawierający wiele cennych informacji. Ja jakiś szczególnych walk nie robię przeciwko temu nieprzyjacielowi, bo najzwyczajniej w życiu go zaakceptowałam (o dziwo), ale nie jest też bardzo widoczny, powiedziałabym- jest normalny.
OdpowiedzUsuńJednak zaczynam tęsknić za wiosną, a jak tylko ją poczuję to pewnie zacznie się masowanie, smarowanie itp :P
Mam te bańki, kupowałam w aptece, ale wydaje mi się, że są takie same. :)
OdpowiedzUsuńZ własnego doświadczenia (mam je od wczesnego lata) mogę powiedzieć, że a.) to działa :) Bańki są jedynym, co w jakikolwiek sposób pomaga mi na cellulit b.) jak najbardziej da się samemu wymasować tył ud i pośladki c.) boli jak cholera i wyłażą siniaki, nawet wybroczyny, zwłaszcza jak się potrzyma chwilkę w miejscu ALE tylko na początku, potem skóra się w magiczny sposób przyzwyczaja, ja na początku myślałam, że nie dam rady, teraz masaż jest niemal przyjemny ;) Także życzę przede wszystkim wytrwałości, a efekty na pewno się pojawią :)
W drogeryjne specyfiki przestałam wierzyć dawno temu :(
czekam na relację za jakiś czas, zaciekawiłaś mnie tymi bańkami :)
OdpowiedzUsuńFajny ten masażer :) A ja właśnie dzisiaj kupiłam olejek z Alterry ale ten pielęgnacyjny, nałożę go dziś na włosy :)
OdpowiedzUsuńbańki mnie jakoś przerażają ;) ale to to drewniane to chyba sobie kupię :)
OdpowiedzUsuńbańki źle mi się kojarzą...
OdpowiedzUsuńo niee..tylko nie bańki! :DD ale na olejek to ja też poluję :) kusi mnie i kusi na tylu blogach już go widzę :)
OdpowiedzUsuńbanki sa rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńzostalas wyrozniona http://agua-y-feugo.blogspot.com/2012/02/blog-award.html
poczekam na recenzję tych baniek za jakiś czas:)
OdpowiedzUsuńsama mam teraz świra na punkcie cellulitu...
ahh.. przydałoby się coś zacząć działać w tym kierunku, żeby do wiosny jakoś wyglądać. Zaniedbałam się strasznie..
OdpowiedzUsuńJa jeszcze do "pakietu antycellulitowego" wliczam masaż wykonywany męskimi, silnymi dłońmi;) Luby nawet wziął szybki kurs na youtube:P
Ty i cellulit? weź! ;) ja zawsze obiecuję sobie na wiosnę, że wezmę się za siebie i będę się masować, ćwiczyć etc. Obiecanki-cacanki ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, bańki nie są takie złe, da się przeżyć :D
OdpowiedzUsuńsauria: a co ja gorsza i nie mogę mieć cellulitu? :D mam nadzieję, że tym razem z mojej strony to nie będą cacanki. czuję moc :D
Nie ma nic lepszego niż porządny ujędrniający masaż w wykonaniu bliskiego faceta ;)
OdpowiedzUsuńzgadzam się co do celullitisu :)to nie celullit :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam że bańki to jedyna najskuteczniejsza metoda ;)
czekam na późniejszą relację :)
OdpowiedzUsuńCzekam na relację ;)
OdpowiedzUsuńCześć dziewczyny ;) ja zdradzę wam pewien sekret otóż mam odpowiedni sprzęt który jest jak plastikowa bańka starego typu. Jest różńy stopień zasysania można dobrać idealny i nie ma po tym żadnych sińcy chyba że ktoś przytrzyma za długo w jednym miejscu.Nie kupiłam tego a dostałam w prezencie od cioci ze stanów nazywa się Celluless i jest mega ;D ( To sprzęt elektroniczny i ani rusz bez oliwki )
OdpowiedzUsuńminęły 2 miesiące od wpisu.. wybacz, że odkopuję, ale ciekawa jestem opinii o bańkach chińskich, może wspomnisz o efektach przy okazji nowego posta?
OdpowiedzUsuńwpis pojawi się za tydzień, przy okazji pewnego wyzwania.
Usuńnie wspominałam o tym do tej pory, bo niestety nie mam się czym chwalić, a nawet powinnam się wstydzi, bo odpuściłam niestety, ale mam ambitne plany...
heh ja też stosowałam bańki chińskie - ale tylko przez chwilę, Te siniaki które po nich miałam długo schodziły. I trochę za bardzo bolało;> Dlatego ostatecznie cellulit likwiduję przy pomocy body wrappingu. Nie powiem - jak się przesadzi z ilością kosmetyku tez przyjemnie nie jest. Ostro piecze pali. Ale rezultaty świetne:) o czym możecie poczytać na moim blogu http://cellulitowo.pl/sposob-ktory-sprawil-ze-stracilam-4-cm-w-obwodzie-brzucha-w-jedna-godzine/
OdpowiedzUsuńJa ostatnio natrafiłam w internecie na http://www.OLIGodX.pl i zamówiłam sobie ten żel, i wiecie co nie żałuje! Próbowałam już wszystkiego, ale ten jest na prawdę świetny!
OdpowiedzUsuńbanieczki chińskie :-) uau, kiedyś się nimi masowałam i wymasowałam cellulit dość szybko, ale znowu się pojawił a ja z baniek nie mogę chwilowo korzystać bo coś się stało z moimi naczynkami. Ścianki się poluzowały czy co, bo straszliwie mi pękają i teraz jestem na etapie wzmacniania, jak wzmocnię wrócę do banieczek :-)
OdpowiedzUsuńZamiast Alerry zastosuj Celluline - zobaczysz szybciej efekt :)
OdpowiedzUsuń