Tak Dziewczyny, mamy aferę i to grubą, ale wiele słów już zostało powiedzianych na ten temat i tak dla odmiany, może żeby trochę załagodzić sytuację i wlać trochę optymizmu w Wasze serca chciałabym napisać, jak fajną instytucją są Nasze Blogi!
Mój blog istnieje niecałe 6 miesięcy. Od tego czasu dużo się zmieniło, dużo się nauczyłam.
W grudniu przyszedł do mnie ostatni numer z rocznej prenumeraty gazety InStyle. Wpadł mi kiedyś w ręce egzemplarz koleżanki, stwierdziłam, że gazeta jest niezła, jak za tę cenę, a kiedy była świetna oferta prenumeraty zamówiłam ją bez wahania.
Początkowo wszystko było ok, wynalazłam w niej dużo przydatnych porad. I tak przyszło do mnie kilka numerów, w międzyczasie założyłam bloga. I nagle gazeta stopniowo przestała mi się podobać. Zwyczajnie stwierdzałam, po każdym numerze, że jest nudny, nieciekawy i że "głupoty wypisują". No ale prenumerata to prenumerata- przychodziło co miesiąc pocztą dalej.
Zastanawiacie się pewnie, po co to piszę.
Otóż w grudniu, razem z tym numerem, z racji iż to ostatni, dostałam list, który miał mnie zachęcić do dalszej prenumeraty.
I to mnie skłoniło do takiej małej rozkminy. Oczywiście byłam pewna, ze nie zamówię, ale zaczęłam się zastanawiać dlaczego właściwie jej nie chcę. No i powody znalazłam dwa.
Po pierwsze- gazeta rzeczywiście zeszła na psy (porównałam zawartość dużo starszych numerów z najnowszymi).
Po drugie- stwierdziłam, że nie potrzebuję w ogóle tego typu prasy kolorowej!
Do tej pory kupowałam je ze względu na jakieś porady, inspiracje i te sprawy.
Obecnie gazety wydają mi się nudne, bo nie znajduję w nich nic nowego lub ciekawego.
Dlaczego?
Bo wszystkiego dowiedziałam się dużo wcześniej z blogów! Tak się składa, że to Wy najszybciej piszecie o nowinkach, to Wy pokazujecie nowe tricki urodowe.
Prasa stała się wtórna lub wręcz nieuświadomiona w pewnych kwestiach.
Dawno temu trafiłam na wizaż. Napisałam kilkanaście recenzji, ale szczerze mówiąc po pewnym czasie poczułam się zmęczona atmosferą jaka tam panuje, nie wiem, jakoś mi tam było niesympatycznie.
Nie interesowałam się wtedy blogami.
Jakimś cudem trafiłam na stronę Vex... I zaniemówiłam. Znalazłam tam wiele ciekawych informacji i chciałam jeszcze!
Z bloga Vex przeniosłam się już na beautyblogs.pl.
No to był raj! :D
Tyle cudnych rzeczy w jednym miejscu!
Przepadłam. Czytałam Wasze wpisy całymi dniami, a moja pielęgnacja i podejście do kosmetyków zmieniło się o 180 stopni.
Pieniądze, które do tej pory wydawałam na ciuchy, w niemal całości szły zawsze na kosmetyki. Stwierdziłam, że postawię wszystko na to, żeby sama w sobie być jak najlepsza, bez kolorowej przykrywki ciuchowej (oczywiście nie mówię, ze jest w tym coś złego! Lubie się stroić przecież :D bardziej chodziło mi o to, żeby być piękną i sexy i bez ciuchów :D ).
Jak już się w to tak bardzo wkręciłam, to postanowiłam założyć własnego bloga. Jak tylko złożyło się tak, że udało mi się zdobyć jakiś sprzęt do robienia jakiś zdjęć (zdjęcia robię telefonem- stąd tyle tego "jakiś") zarejestrowałam się na blogspocie i stworzyłam bloga, na którym teraz jesteście.
Na początku było trudno, wiadomo. Ogarnięcie tego wszystkiego zabrało mi sporo czasu i nerwów- blogspot zjadł mi w pewnym momencie prawie 50 postów, dlatego z września 2011 jest tak mało wpisów. Ale człowiek uczy się na błędach. Dzięki pomocy Zzzielonej od tej pory zawsze eksportuję bloga, co jakiś czas, na wszelki wypadek. Dzięki niej zaczęłam też inaczej robić zdjęcia.
Na blogu One Little Smile pojawił się wczoraj wpis o tym, jak lepiej ogarniać statystyki bloga. I z tego skorzystałam!
To fantastyczne, że tak potraficie dzielić się z Nami wszystkimi tym, co wiecie.
Na tym dzieleniu polega przecież też samo recenzowanie kosmetyków!
Każda z nas wysyła sygnał, pokazuje danemu kosmetykowi zielone lub czerwone światło.
Nie wiem, ile kosmetyków już kupiłam bazując na Waszych opiniach i z kupna których zrezygnowałam, bo przed nimi przestrzegłyście.
I powiem Wam, ze dla mnie Wasze blogi są w tym momencie praktycznie jedynym źródłem informacji, na KWC wchodzę bardzo rzadko.
To dzięki Wam m.in. moje włosy wyglądają coraz lepiej-gdyby nie blogi, o olejowaniu dowiedziałabym się pewnie dopiero dzisiaj, bo rano zobaczyłam pierwszego newsa na ten temat na jakimś portalu. A na blogach jest przecież o tym głośno od dawna!
W tym momencie ciężko jest mi sobie wyobrazić sytuację, że nie wchodzę tutaj, nie przeglądam Waszych blogów, to, że nie zostawiłam komentarza, nie znaczy, ze nie czytam! :)
Bardzo mnie cieszy każdy komentarz, każda rada, jaką tu podacie, cenię sobie Wasze opinie i trud, jak wkładać w swoje blogi.
To, jak wielkiego potrzeba zaangażowania, żeby to wszystko dobrze wyglądało, możemy zrozumieć głównie my same nawzajem. Dziękuję Wam za obecność, za miłe słowa i to, że z każdym dniem jest Was coraz więcej.
Niech Nas ta gęstsza ostatnio atmosfera do niczego nie zniechęci!
Kochajmy się! :D
Mój blog istnieje niecałe 6 miesięcy. Od tego czasu dużo się zmieniło, dużo się nauczyłam.
W grudniu przyszedł do mnie ostatni numer z rocznej prenumeraty gazety InStyle. Wpadł mi kiedyś w ręce egzemplarz koleżanki, stwierdziłam, że gazeta jest niezła, jak za tę cenę, a kiedy była świetna oferta prenumeraty zamówiłam ją bez wahania.
Początkowo wszystko było ok, wynalazłam w niej dużo przydatnych porad. I tak przyszło do mnie kilka numerów, w międzyczasie założyłam bloga. I nagle gazeta stopniowo przestała mi się podobać. Zwyczajnie stwierdzałam, po każdym numerze, że jest nudny, nieciekawy i że "głupoty wypisują". No ale prenumerata to prenumerata- przychodziło co miesiąc pocztą dalej.
Zastanawiacie się pewnie, po co to piszę.
Otóż w grudniu, razem z tym numerem, z racji iż to ostatni, dostałam list, który miał mnie zachęcić do dalszej prenumeraty.
I to mnie skłoniło do takiej małej rozkminy. Oczywiście byłam pewna, ze nie zamówię, ale zaczęłam się zastanawiać dlaczego właściwie jej nie chcę. No i powody znalazłam dwa.
Po pierwsze- gazeta rzeczywiście zeszła na psy (porównałam zawartość dużo starszych numerów z najnowszymi).
Po drugie- stwierdziłam, że nie potrzebuję w ogóle tego typu prasy kolorowej!
Do tej pory kupowałam je ze względu na jakieś porady, inspiracje i te sprawy.
Obecnie gazety wydają mi się nudne, bo nie znajduję w nich nic nowego lub ciekawego.
Dlaczego?
Bo wszystkiego dowiedziałam się dużo wcześniej z blogów! Tak się składa, że to Wy najszybciej piszecie o nowinkach, to Wy pokazujecie nowe tricki urodowe.
Prasa stała się wtórna lub wręcz nieuświadomiona w pewnych kwestiach.
Dawno temu trafiłam na wizaż. Napisałam kilkanaście recenzji, ale szczerze mówiąc po pewnym czasie poczułam się zmęczona atmosferą jaka tam panuje, nie wiem, jakoś mi tam było niesympatycznie.
Nie interesowałam się wtedy blogami.
Jakimś cudem trafiłam na stronę Vex... I zaniemówiłam. Znalazłam tam wiele ciekawych informacji i chciałam jeszcze!
Z bloga Vex przeniosłam się już na beautyblogs.pl.
No to był raj! :D
Tyle cudnych rzeczy w jednym miejscu!
Przepadłam. Czytałam Wasze wpisy całymi dniami, a moja pielęgnacja i podejście do kosmetyków zmieniło się o 180 stopni.
Pieniądze, które do tej pory wydawałam na ciuchy, w niemal całości szły zawsze na kosmetyki. Stwierdziłam, że postawię wszystko na to, żeby sama w sobie być jak najlepsza, bez kolorowej przykrywki ciuchowej (oczywiście nie mówię, ze jest w tym coś złego! Lubie się stroić przecież :D bardziej chodziło mi o to, żeby być piękną i sexy i bez ciuchów :D ).
Jak już się w to tak bardzo wkręciłam, to postanowiłam założyć własnego bloga. Jak tylko złożyło się tak, że udało mi się zdobyć jakiś sprzęt do robienia jakiś zdjęć (zdjęcia robię telefonem- stąd tyle tego "jakiś") zarejestrowałam się na blogspocie i stworzyłam bloga, na którym teraz jesteście.
Na początku było trudno, wiadomo. Ogarnięcie tego wszystkiego zabrało mi sporo czasu i nerwów- blogspot zjadł mi w pewnym momencie prawie 50 postów, dlatego z września 2011 jest tak mało wpisów. Ale człowiek uczy się na błędach. Dzięki pomocy Zzzielonej od tej pory zawsze eksportuję bloga, co jakiś czas, na wszelki wypadek. Dzięki niej zaczęłam też inaczej robić zdjęcia.
Na blogu One Little Smile pojawił się wczoraj wpis o tym, jak lepiej ogarniać statystyki bloga. I z tego skorzystałam!
To fantastyczne, że tak potraficie dzielić się z Nami wszystkimi tym, co wiecie.
Na tym dzieleniu polega przecież też samo recenzowanie kosmetyków!
Każda z nas wysyła sygnał, pokazuje danemu kosmetykowi zielone lub czerwone światło.
Nie wiem, ile kosmetyków już kupiłam bazując na Waszych opiniach i z kupna których zrezygnowałam, bo przed nimi przestrzegłyście.
I powiem Wam, ze dla mnie Wasze blogi są w tym momencie praktycznie jedynym źródłem informacji, na KWC wchodzę bardzo rzadko.
To dzięki Wam m.in. moje włosy wyglądają coraz lepiej-gdyby nie blogi, o olejowaniu dowiedziałabym się pewnie dopiero dzisiaj, bo rano zobaczyłam pierwszego newsa na ten temat na jakimś portalu. A na blogach jest przecież o tym głośno od dawna!
W tym momencie ciężko jest mi sobie wyobrazić sytuację, że nie wchodzę tutaj, nie przeglądam Waszych blogów, to, że nie zostawiłam komentarza, nie znaczy, ze nie czytam! :)
Bardzo mnie cieszy każdy komentarz, każda rada, jaką tu podacie, cenię sobie Wasze opinie i trud, jak wkładać w swoje blogi.
To, jak wielkiego potrzeba zaangażowania, żeby to wszystko dobrze wyglądało, możemy zrozumieć głównie my same nawzajem. Dziękuję Wam za obecność, za miłe słowa i to, że z każdym dniem jest Was coraz więcej.
Niech Nas ta gęstsza ostatnio atmosfera do niczego nie zniechęci!
Kochajmy się! :D
Dokladnie, Peace & love :)
OdpowiedzUsuńLepiej przekazywac pozytywna enegrie, niz ta negatywna:)
Jak pozytywnie i miło :-)
OdpowiedzUsuńbardzo miło mi się czytało :) w końcu jakieś pozytywy :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Blogi są cudowne, dla mnie to najlepszy relaks po ciężkim dniu :) Podziwiam osoby, które prowadzą swoje strony z prawdziwą pasją i są dla mnie niedoścignionym wzorem i inspiracją :)
OdpowiedzUsuńJa nałogowo oglądałam filmiki urodowe na YT, męczyłam nimi nawet mojego chłopaka. Po jakimś czasie byłam juz nieźle ogarnięta w TYCH sprawach i wtedy mój chłopak zapytał "czemu Ty nie nakręcisz własnego filmiku?". Na filmik nie czułam się gotowa, ale na bloga jak najbardziej :)
Rozpoczęłam mniej więcej wtedy gdy MizzVintage przeniosła "działalność" na blogspota. Jako, że była jedną z moich ulubionych guru z YT zainspirowała mnie do stworzenia własnego miejsca w blogosferze :) I to była chyba najlepsza decyzja w moim życiu, czuję się tutaj jak ryba w wodzie, mam kontakt z osobami o podobnych pasjach i posiadanie 60 lakierów do paznokci jest tutaj rzeczą normalną ;)
eksportuję bloga tzn?? Podpowiedz, bo ja nowa i się nie orientuje.
OdpowiedzUsuńps. baaardzo ładnie napisane:)
I takie pozytywne posty nastrajają do dalszego działania :D Super! Też mam nadzieję, że nie popsuje nam się atmosfera w światku blogowym :)
OdpowiedzUsuńFajny post, ja także cieszę się że trafiłam do świata blogów kosmetycznych, dużo się nauczyłam:)
OdpowiedzUsuńPozytywny głos w tym całym bałaganie:) za Twoją sprawą kupiłam krem do rzęs, zobaczymy jaki będzie efekt:)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo dziękuję!:);*
OdpowiedzUsuńJak to napisała Niecierpkowa: Peace, love & blogspot. ;)
OdpowiedzUsuńWielki, serdeczny uścisk dla Ciebie, bo masz rację w stu procentach. :*
Bardzo przyjemny i optymistyczny wpis:*
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Ty od kiedy trafiłam na wizaż, a potem na pierwsze blogi przestałam kupować jakiekolwiek 'babskie' gazety. Potem namiętnie czytałam, oglądałam, chcąc komentować, zadawać pytania założyłam sobie konto. No a od tego już krok do własnego bloga;) I spodobało mi się:) Pracuje cały czas nad tym, żeby wszystko ładniej wyglądało, lepiej się czytało.. żeby moje recenzje były wartościowe i treściwe. Straszną frajdę sprawiają mi komentarze, odwiedziny i całe te blogowe życie:)
OdpowiedzUsuńOj tak, wielu ciekawych (i przydatnych!) rzeczy można się dowiedzieć z blogów :)
OdpowiedzUsuńPopieram! Też przepadłam przy blogu Vex, pamiętam, że wtedy przeczytałam go od początku do końca calusieńkiego :D
OdpowiedzUsuńalez fajny i pozytywny post! :)
OdpowiedzUsuńZrobiło się od razy tak jakoś milej i cieplej. Na sercu, na duszy. Nie można zapominać, że stało się coś nieprzyjemnego, ale wyciągnąć z tego właśćiwe wnioski. Do tej pory Nasz blogowy światek uważałam za bardzo przyjazny, bo ja zostałam przyjęta dobrze. Więc szanujmy się nawzajem. :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNo i tym miłym akcentem możemy zakończyć całą sprawę :)
OdpowiedzUsuńbardzo pozytywny wpis :)
OdpowiedzUsuń:) i pozytywnie.
OdpowiedzUsuńchciałam szczotkę z naturalnego włosia ale zakochałam się w tangle teezer no i przepadłam ;)
W końcu coś optymistycznego! Dzięki za notkę, bo byśmy nadal wszystkie takie skwaszone chodziły ;)
OdpowiedzUsuńto prawda prowadzenie bloga wciąga. Myślę, że większość blogerek miało podobną historię jak Ty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
2bigcitylifes.blogspot.com
:)
OdpowiedzUsuńMnie ta afera równie trochę dotknęła,no ale nie chcę jej powielać w postaci kolejnych postów bo już dzisiaj było ich dużo:) a co do tego co napisałaś masz racje, sama kiedyś kupowałam tonę gazet , wydawałam mnóstwo kasy na gazetki.. A teraz to właśnie blogi są czymś co zastępuje mi gazety, czymś co jest lepsze od gazet, można tu i porozmawiać poznać nowe koleżanki..
OdpowiedzUsuńBlogowanie jest super!
Pozdrawiam monccia
Mega pozytywny i optymistyczny post, masz całkowitą racje :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie w tych okolicznościach przeczytać coś tak pozytywnego, masz 100% racji :)
OdpowiedzUsuńściskam Ciebie :) popieram
OdpowiedzUsuńSuper! Dobrze, że napisałaś ten post. Na pewno wielu z Nas dodał energii i chęci pisania kolejnych recenzji. Oby już ta miła atmosfera została :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
muszę się z Tobą całkowicie zgodzić ; )
OdpowiedzUsuńracja, wszystko co napisałas.
ja też cenię blogi bardzo wysoko, i tak na prawdę bardziej niż wizaż ostatnio.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Ja swój blog prowadzę dopiero od 3 miesięcy, cały czas się czegoś nowego dowiaduje.
OdpowiedzUsuńWłaśnie siedzę z olejkiem na głowie i zapewne tak jak Ty do dnia dzisiejszego nie wiedziałabym o czym tak wspaniałym jak olejowanie włosów.
moja droga do założenia własnego bloga była bardzo podobna do opisanej przez Ciebie. i faktem jest że to co można czytać tu od kilku miesięcy w gazetach czy portalach urodowych opisana jest jako "nowość"
OdpowiedzUsuńja to już się tak wciągnęłam, że życia sobie nie wyobrażam bez blogowania i bez Was hehe (oczywiście wszystko w granicach rozsądku) Buziak!
OdpowiedzUsuńwspaniale to napisałaś! nic dodać nic ująć! podpisuję się obiema łapkami :)
OdpowiedzUsuńTak nam dopomóż Bóg! :D
OdpowiedzUsuń