Cześć Dziewczyny :)
Po śniadaniu już, czy czeka Was bardziej śniadanio- obiad? :D
Miałam dzisiaj w planach zrobić coś makijażowego, ale pogoda póki co taka, że jakiekolwiek zdjęcia mi nie wyjdą :/
Ania ostatnio zamieściła post o tym, że bardzo by chciała nieco "zapuścić" brwi.
Skłoniło mnie to do tego, żeby zabrać się za wpis na temat mojej brwiowej historii, którą planowałam od jakiegoś czasu.
Mam nadzieję, że nie będę przynudzać :)
O ile wychodząc z maminego brzucha zostałam obdarzona niewiele mniejszą niż tutaj czupryną i po szpitalu chodziły wycieczki, żeby zobaczyć "to owłosione dziecko", o tyle brwi dostałam zupełnie zwyczajne i dziecięce.
No niestety gęstością nigdy chyba nie będą grzeszyć... Ale przynajmniej ściemniały :)
Nie posiadam niestety jakiegoś "w miarę" zdjęcia z późniejszych podstawówkowych czasów, ale jest to istotne, bo to własnie po skończeniu podstawówki coś mi brzydko mówiąc odwaliło...
Niemniej jednak brwi w przeciągu trzech kolejnych lat nie zmieniały się wcale, więc wykorzystam to zdjęcie.
Jako że poczułam się wielce dorosła jako prawie gimnazjalistka stwierdziłam, że z takimi brwiami nie mogę się pokazywać ludziom na oczy.
Co takiego mi się tak strasznie nie podobało?
Zauważyłam, że brwi zaczynają mi się zrastać... Na zdjęciu tego nie widać, ale do tej pory mam problem z włoskami nad samym nosem.. (co akurat na zdjęciach, które pokazuję obecnie widać bardzo dobrze;)
Poza tym chciałam po prostu wyrównać kształt. Włoski, które rosły samopas poniżej łuku brwiowego, wytrwale dążące do powiek, stały się bardzo niepożądane.
No i dorwałam się do pęsety. A jak już się dorwałam to zrobiłam sobie masakrę. Oczywiście nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Tutaj mam zdjęcie legitymacyjne robione w drugiej klasie gimnazjum.
Jakość fatalna, no ale nie mam lepszego...
Jak widzicie nie wyskubałam sobie wprawdzie cieniutkich łuczków, ale kształt i tak jest dość śmieszny,
Tu i tak nie wygląda to źle, bo zdjęcie jest lekko profilowane, ale kiedy patrzyło się na mnie na wprost, to wyglądało to tak, jakbym miałam w okolicach nosa dwie kulki i nic poza tym.
Po śniadaniu już, czy czeka Was bardziej śniadanio- obiad? :D
Miałam dzisiaj w planach zrobić coś makijażowego, ale pogoda póki co taka, że jakiekolwiek zdjęcia mi nie wyjdą :/
Ania ostatnio zamieściła post o tym, że bardzo by chciała nieco "zapuścić" brwi.
Skłoniło mnie to do tego, żeby zabrać się za wpis na temat mojej brwiowej historii, którą planowałam od jakiegoś czasu.
Mam nadzieję, że nie będę przynudzać :)
O ile wychodząc z maminego brzucha zostałam obdarzona niewiele mniejszą niż tutaj czupryną i po szpitalu chodziły wycieczki, żeby zobaczyć "to owłosione dziecko", o tyle brwi dostałam zupełnie zwyczajne i dziecięce.
No niestety gęstością nigdy chyba nie będą grzeszyć... Ale przynajmniej ściemniały :)
A to już trzecia klasa podstawówki... Ach, jaką miałam piękną cerę, gdzie te czasy?!
Nie posiadam niestety jakiegoś "w miarę" zdjęcia z późniejszych podstawówkowych czasów, ale jest to istotne, bo to własnie po skończeniu podstawówki coś mi brzydko mówiąc odwaliło...
Niemniej jednak brwi w przeciągu trzech kolejnych lat nie zmieniały się wcale, więc wykorzystam to zdjęcie.
Jako że poczułam się wielce dorosła jako prawie gimnazjalistka stwierdziłam, że z takimi brwiami nie mogę się pokazywać ludziom na oczy.
Co takiego mi się tak strasznie nie podobało?
Zauważyłam, że brwi zaczynają mi się zrastać... Na zdjęciu tego nie widać, ale do tej pory mam problem z włoskami nad samym nosem.. (co akurat na zdjęciach, które pokazuję obecnie widać bardzo dobrze;)
Poza tym chciałam po prostu wyrównać kształt. Włoski, które rosły samopas poniżej łuku brwiowego, wytrwale dążące do powiek, stały się bardzo niepożądane.
No i dorwałam się do pęsety. A jak już się dorwałam to zrobiłam sobie masakrę. Oczywiście nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Tutaj mam zdjęcie legitymacyjne robione w drugiej klasie gimnazjum.
Jakość fatalna, no ale nie mam lepszego...
Jak widzicie nie wyskubałam sobie wprawdzie cieniutkich łuczków, ale kształt i tak jest dość śmieszny,
Tu i tak nie wygląda to źle, bo zdjęcie jest lekko profilowane, ale kiedy patrzyło się na mnie na wprost, to wyglądało to tak, jakbym miałam w okolicach nosa dwie kulki i nic poza tym.
Zdecydowanie za daleko je przesunęłam od nasady nosa i były zbyt krótkie.
Później na szczęście nadeszły czasy licealne i cudowny numer "Twojego Stylu" głoszący najmodniejszy wtedy trend, czyli grube, wyraziste brwi.
I to mnie tknęło do tego, żeby jednak powrócić na jasną stronę mocy.
Zaczęło się zapuszczanie, korygowanie kształtu.
Nie mam niestety żadnego zdjęcia z tamtych czasów...
Teraz jestem już daaawno po maturze, a moje brwi cały czas ewoluują. Mają już w miarę idealny kształt, niestety wciąż ponoszę konsekwencje zbyt mocnego wyskubania.
O ile brwi w okolicach nosa odrosły bardzo ładnie, o tyle te miejsca na końcach są bardzo przerzedzone.
I tam wciąż trwa zapuszczanie.
Pozostała część to już tylko kosmetyczne poprawki.
Jak jest teraz?
Raz w tygodniu, zazwyczaj w niedzielę po południu biorę się za wyskubywanie tego, co zdążyło przez ten tydzień wyrosnąć.
Włoski, które wyrastają na tej nagiej powierzchni są wyrywane bez zastanowienia, te przy linii już bardziej rozważane. Zawsze coś poprawiam w kształcie, próbuję je jakoś zsymetryzować, bo obecnie jeszcze nie są równe.
Raz na dwa miesiące również je przycinam- zrobiłam to raz no i teraz rosną, cóż zrobić. Nie jest to jednak dla mnie problem, robię to rzadko, w momencie, kiedy nie układają się już tak łatwo. Robię to zwykłymi nożyczkami fryzjerskimi.
Podczas makijażu przeczesuję je starą szczoteczką od tuszu, a lekkie prześwity wypełniam kolorem. Obecnie używam jeszcze ołówka do brwi Manhattan, ale czaję się na set do brwi Catrice- widziałam, że mają ładne chłodne odcienie, a z tym mam właśnie problem, bo większość tego typu kosmetyków jest w kolorze szkolno- kredkowego brązu, a taki nie pasuje mi zupełnie. Moje brwi są obecnie bardzo ciemne, ale jeszcze nie czarne i ciężko mi dobrać kolor.
Jeśli chodzi o pielęgnację- na noc nakładam olejek rycynowy, nic poza tym.
BRWI NAGIE
BRWI LEKKO PODKOLOROWANE
Często komplementowałyście moje brwi, raz koleżanka zapytała mnie też, "gdzie robię brwi". No cóż, w domu :)
No to by było na tyle. Jak widzicie, wszystko da się uratować i nawet największe błędy młodości da się wyprostować :D
A Wy zrobiłyście kiedyś krzywdę swoim brwiom? :)
wstyd się przyznać, ale swoje brwi zaczęłam regulować w 3 klasie liceum :)
OdpowiedzUsuńJa także, jakoś dopiero pod koniec technikum :)
UsuńJa też :) chociaż i tak ciężko to nazwać porządnym ogarnianiem ;)
UsuńAleż Ty masz duże ślepia ;D I brwi masz ładne, ja bym ich nawet nie poprawiała koloryzowaniem.
OdpowiedzUsuńMoje też przypuściły ekspansję w stronę nosa, przerobiły zabójczy dla nich okres brwi a'la Dietrich i powróciły do łask dzięki kilku fotkom prezentującym piękne grube "skrzydła". Doszłam do symetrii i wymarzonego kształtu po czym od stresów wyłysiała mi lewa brew i wypadły rzęsy w prawy oku. I znów robota od nowa... eh ;)
Lucrezia
mój brat nie przebiera w słowach i mówi wprost, że mam wyłupiaste oczy ;p
UsuńWyłupiaste? To ja mam chyba wadę wzroku poważniejszą niż sądziłam, skoro nie widzę by Twoje oczy były takie:
Usuńhttp://i.obrazky.pl/wytrzeszcz-oczu-134-OBRAZKY.PL.jpg?iact=hc&vpx=171&vpy=6&dur=410&hovh=224&hovw=224&tx=150&ty=78&sig=100072691843161484436&ei=u8-BT7CDF5HXsgaR_NHXBA&page=1&tbnh=130&tbnw=130&start=0&ndsp=21&ved=1t:429,r:0,s:0,i:67
;D ;D ;D
L.
hahaha! :D
Usuńpowiedz to mojemu bratu- ja tam swoje ślepia lubię ;p
Słuszne podejście ;D Pewnie brat Ci zazdrości :P
UsuńL.
nienawidze regulowac brwi. Co je wyreguluje, wlosy masymalnie szybko odrastaja. Taka histroia mojego zycia co zrobic :(
OdpowiedzUsuńMasz piękne brwi. Moje są różnego kształtu i w dodatku jedna z nich jest rzadka... A kłaki rosną tam gdzie nie trzeba, niedługo pojawią się chyba na środku powieki
OdpowiedzUsuńJa po urodzeniu mialam juz bujne brwi. Eh... ciemne, geste, sztywne...
OdpowiedzUsuńdlugo z nimi nic nie robilam. Rosly byle jak.. nie przejmowalam sie nimi
a teraz... eh
potrzebuje dobrej kosmetyczki poniewaz... wyregulowalam je zbytnio w luk :(
musza odrosnac...
i tez musze wyrywac je co tydzien :(
Co tydzień to jeszcze nie ma źle, naprawdę.
Usuńteż uważam, że raz w tygodniu to całkiem niezła opcja mimo wszystko ;)
UsuńO, ja sobie ostatnio zrobiłam - idąc do kosmetyczki. Zwykle wolę takie "naturalne", ale coś za bardzo się machnęła z woskiem i nie dość, że są trochę nierówne, to nad prawym okiem mam ich trochę za mało. Ale odrosną :D.
OdpowiedzUsuńno, teraz masz o wiele lepsze brwi ;) niestety bardzo dużo dziewczyn robi sobie krzywdę brwiom - dlatego też na blogu stworzyłam brwiową akcje, i mam andzieję że wielu dziewczynom pomaga :)
OdpowiedzUsuńzawsze, kiedy pojawia się post z tej akcji zerkam z ciekawością ;)
UsuńMamy bardzo podobne brwi. Niestety w gimnazjum miałam wielkie kompleksy przez nie bo zaczęły mi się łączyć. Zazdrosciłąm koleżankom bo miały je takie delikatne i dziewczęce, a moje były krzaczaste. Potem regulowałam je aż za mocno ale na szczęście wróciłam po rozum do głowy i teraz mają odpowiednią grubość. Zapuszczanie nie było miłe :)
OdpowiedzUsuńPodcinasz swoje brewki ?
OdpowiedzUsuńpodcinam bo rosną. no i później przez długi czas dużo łatwiej sie z nimi można obchodzic ;)
UsuńJa w liceum zafundowałam swoją brwiom katastrofę ;) wyskubałam je bardzo cieniutko. Twoje teraźniejsze bardzo ładne;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa mam obsesję na punkcie brwi, jak rozmawiam z jakąś osobą ze "skrzywdzonymi" brwiami to strasznie mnie one rozpraszają :P A Twoje brwi są super, chciałabym mieć takie :)
OdpowiedzUsuńKatastrofa w brwiach to chyba odwieczny problem każdej z nas ;-)
OdpowiedzUsuńOd dwóch lat mam permanentny makijaż i teraz wiem gdzie mogę a gdzie nie mogę zapuszczać brwi, gdzie mam regulować a gdzie nie ruszać.
Rosną wszędzie oczywiście tylko nie tam gdzie mają i co śmieszniejsze, nad prawym okiem rosną szybciej niż nad lewym ;-)
Kiss Kiss :*
Zapraszam
Dziś u mnie króluje tag: reading is cool :-))
Miło widzieć znajomą twarz :)
OdpowiedzUsuńXII LO się kłania :D
OdpowiedzUsuńJuż Cię wcześniej poznałam, ale siedziałam cicho, bo ze mnie nieśmiałe dziewczę ;)
UsuńWśród komentujących z pewnością :D Czasami to aż mi się wierzyć nie chce, jaki ten świat jest mały i mam wrażanie, że we Wro mamy jeszcze dwa licea poza dwunastką, bo ciągle gdzieś kogoś z tej szkoły spotykam :D
UsuńRówniez podcinam brewki, bo mam rzadkie, ale długie włoski
OdpowiedzUsuńja mam gęste i długie brwi i niezawsze nad nimi panuję. kosmetyczka kiedyś też mi przycięła i teraz rosnąąąą. ładnie doprowadziłaś je do porządku. :)
OdpowiedzUsuńz pierwszego zdjęcie (ale nie tylko) rzucają się w oczy rzęsy :)ja też podcinam :)
OdpowiedzUsuńmówią, że zawsze byłam długorzęsa ;)
Usuńten problem dotyczył również i mnie, jak byłam mała to brwi były ogromne, a nie dość że wielkie to jeszcze strasznie ciemne, jak jakieś krzaki, później złe regulowanie że jedna była wyżej, druga niżej, dopiero gdy odrosły wyrównywała mi je kosmetyczka i do dzisiaj jakoś sobie radzę, ale jak przypomnę sobie te czasy to to była katastrofa :D Dodaję do obserwowanych, bo bardzo fajnie i ciekawie opowiadasz, aż miło się czyta :)
OdpowiedzUsuńhttp://i-love-it-glamour.blogspot.com/ zapraszam :)
dziękuję Kochana :)
UsuńJa dopiero teraz mam porządne brwi - przez wiele lat za bardzo je wyskubywałam. Widać kobiety już tak mają ;) Teraz masz fajne grubsze, o odpowiedniej długości :)
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś piękne, grube brwi, które wyskubywałam w okropną kreseczkę, w której było mi wybitnie nie do twarzy ;) A dlaczego? Oczywiście koleżanki mające trzy włoski na krzyż strasznie się dziwiły, jak to tak Ziemianin może mieć tak zarośnięte brwi.
OdpowiedzUsuńTeraz w ogóle ich nie depiluję :D Tylko podcinam. Lubię grube i naturalne, ale jednak ujarzmione :)
Obecnie jestem zadowolona ze swoich brwi. Moja twarz przy takich brwiach wygląda najlepiej. Również wyskubuję je w niedzielne popołudnia;P
OdpowiedzUsuńno, to teraz wiem wszystko :)
OdpowiedzUsuńTwoje brwi są piękne :) A historia o kolonizacji brwi i zrośnięciu się świetnie napisana :D czytałam z uśmiechem, choć wiem, że potem nie było Ci do śmiechu heheheh
OdpowiedzUsuńpo moich brwiach zostało jakieś wspomnienie, skubane tzn. wyskubane nie chcą odrosnąć ;/
OdpowiedzUsuńCóż.. kiedyś wyskubalam sobie bardzo cieniutkie brwi, dosłownie 2 włoski w rzedzie do tego oczywiście za ktorkie były.
OdpowiedzUsuń