Jak zapewne wiecie, nie daję Wam w końcu o tym zapomnieć, łaknę matu jak zimnego napitku w upalny dzień.
Producent:
OPAKOWANIE: w drogerii chwytamy w łapki zapakowane w folię kartonowe pudełeczko, a w nim z kolei mamy już klasyczny, biały, plastikowy słoiczek (o ile o czymś z plastiku można powiedzieć, ze jest słoikiem^^). Ta seria ma różowe elementy. Całość jest nieziemsko lekka, za sprawą konsystencji, o której niżej.
KOLOR: biały, czasem pod światło jakieś lekkie żółtawe pigmenty widać.
ZAPACH: dość intensywny, lekko chemiczny, ale ładny. Nie utrzymuje się na skórze.
KONSYSTENCJA: takie czary mary. Naprawdę śmieszny ten mus. Pierwsze, co Was może zaskoczyć, to właśnie lekkość. Piórko. Konsystencja jest naprawdę mega leciutka. Powiedziałabym, że jest czymś napompowany, napowietrzony, ale to mi się kojarzy raczej z pianką, niż z takim musem. Niemniej jest bardzo lejący. Musi cały czas stać, tak jak Pan Bóg przykazał. Czasem wrzucam go do koszyka, leży wtedy trochę na boku i może zrobić niespodziankę przy otwieraniu. Jest też dzięki temu super wydajny! Ale na tym się niestety kończą "zalety".
EFEKTY: Jestem bardzo zawiedziona. Krem w ogóle nie matuje. Pokrywa tylko twarz jakąś dziwną, niezidentyfikowaną powłoczką. Nie jest to tłuste, lepkie. Jest gładkie, więc wypadałoby, żeby było miłe w dotyku, ale moja buzia, pokryta tym kremem, nie jest. Wchłania się, dość szybko, ale jakby nie do końca, a powłoczka sprawia, że twarz ma taki jakiś połysk. Nie jest to świecenie, ale do matu to daleko baaaardzo.
W dodatku nie ma praktycznie właściwości nawilżających. Mam ostatnio jakieś szorstkie placki w okolicach nosa i nie robi z nimi nic :/
Poj.: 50 ml
Cena: ok. 20 zł, trochę więcej, 20 dałam w promocji,
Niestety nieudany zakup. Używam go, a jakże, przecież nie wyrzucę, ale bardziej dla zasady, żeby położyć krem pod podkład.
Nie spełnia właściwie swoich zadań, w każdym razie moja skóra nie chce z nim współpracować.
OGÓLNA OCENA: 1/5
Miałyście? Jak u was się sprawdził?
Jakiś czas temu prosiłam Was o propozycje dobrych, sprawdzonych kremów matujących, które mogą godnie zastąpić Siarkową Moc, od której zwyczajnie chciałam dać odpocząć skórze, ot coś dla od miany.
Najwięcej z Was polecało krem Biodermy, na drugim miejscu była moja ulubiona Siarkowa Moc z Barwy, a na trzecim Matujący Mus od Lirene.
Miałam w planach tę mistrzowską Biodermę, ale byłam akurat w SP... Była akurat promocja na ten mus matujący... I przypomniałam sobie, że kilka dni wcześniej czytałam na temat tego kremu znowu pochlebną recenzję. No i cóż, skusiłam się.. Z jakim skutkiem?
LIRENE MATUJĄCY KREMOWY MUS NA DZIEŃ I NA NOC
Najwięcej z Was polecało krem Biodermy, na drugim miejscu była moja ulubiona Siarkowa Moc z Barwy, a na trzecim Matujący Mus od Lirene.
Miałam w planach tę mistrzowską Biodermę, ale byłam akurat w SP... Była akurat promocja na ten mus matujący... I przypomniałam sobie, że kilka dni wcześniej czytałam na temat tego kremu znowu pochlebną recenzję. No i cóż, skusiłam się.. Z jakim skutkiem?
LIRENE MATUJĄCY KREMOWY MUS NA DZIEŃ I NA NOC
Producent:
Czy ten krem jest odpowiedni dla mnie?To właściwy kosmetyk dla Ciebie, jeśli masz cerę mieszaną, tłustą lub normalną i chcesz przejąć kontrolę nad nadmiernym błyszczeniem twarzy. Niezwykła kompozycja składników matująco – nawilżających, ujęta w formułę delikatnego musu, pozostawia skórę naturalnie świeżą i aksamitnie matową. Odkryj swoje naturalne piękno i zachwycaj promienną, aksamitnie matową cerą.
Dla jakiego wieku?
zalecane dla: od 20-30 lat
zalecane dla: od 20-30 lat
Jak działa?
perełki olejku bawełnianego - sprawiają, że skóra jest jedwabista i cudownie miękka
mikrogąbeczki matujące - pochłaniają nadmiar sebum
wyciąg ze słodkuch daktyli i wyciąg z jabłek - przywracają odpowiedni poziom nawilżenia, wygładzając i uelastyczniając skórę
perełki olejku bawełnianego - sprawiają, że skóra jest jedwabista i cudownie miękka
mikrogąbeczki matujące - pochłaniają nadmiar sebum
wyciąg ze słodkuch daktyli i wyciąg z jabłek - przywracają odpowiedni poziom nawilżenia, wygładzając i uelastyczniając skórę
Poczuj komfort naturalnej pielęgnacji i ciesz się piękną, matową cerą.
Jak stosować?
Krem stosuj codziennie rano i wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Nałóż krem, delikatnie rozprowadź i wmasuj. Delikatna formuła kremu sprawia, że nie pozostawia on na skórze tłustej warstwy. Idealnie nadaje się pod makijaż.
(źródło: lirene.pl)
OPAKOWANIE: w drogerii chwytamy w łapki zapakowane w folię kartonowe pudełeczko, a w nim z kolei mamy już klasyczny, biały, plastikowy słoiczek (o ile o czymś z plastiku można powiedzieć, ze jest słoikiem^^). Ta seria ma różowe elementy. Całość jest nieziemsko lekka, za sprawą konsystencji, o której niżej.
KOLOR: biały, czasem pod światło jakieś lekkie żółtawe pigmenty widać.
ZAPACH: dość intensywny, lekko chemiczny, ale ładny. Nie utrzymuje się na skórze.
KONSYSTENCJA: takie czary mary. Naprawdę śmieszny ten mus. Pierwsze, co Was może zaskoczyć, to właśnie lekkość. Piórko. Konsystencja jest naprawdę mega leciutka. Powiedziałabym, że jest czymś napompowany, napowietrzony, ale to mi się kojarzy raczej z pianką, niż z takim musem. Niemniej jest bardzo lejący. Musi cały czas stać, tak jak Pan Bóg przykazał. Czasem wrzucam go do koszyka, leży wtedy trochę na boku i może zrobić niespodziankę przy otwieraniu. Jest też dzięki temu super wydajny! Ale na tym się niestety kończą "zalety".
EFEKTY: Jestem bardzo zawiedziona. Krem w ogóle nie matuje. Pokrywa tylko twarz jakąś dziwną, niezidentyfikowaną powłoczką. Nie jest to tłuste, lepkie. Jest gładkie, więc wypadałoby, żeby było miłe w dotyku, ale moja buzia, pokryta tym kremem, nie jest. Wchłania się, dość szybko, ale jakby nie do końca, a powłoczka sprawia, że twarz ma taki jakiś połysk. Nie jest to świecenie, ale do matu to daleko baaaardzo.
W dodatku nie ma praktycznie właściwości nawilżających. Mam ostatnio jakieś szorstkie placki w okolicach nosa i nie robi z nimi nic :/
Poj.: 50 ml
Cena: ok. 20 zł, trochę więcej, 20 dałam w promocji,
Niestety nieudany zakup. Używam go, a jakże, przecież nie wyrzucę, ale bardziej dla zasady, żeby położyć krem pod podkład.
Nie spełnia właściwie swoich zadań, w każdym razie moja skóra nie chce z nim współpracować.
OGÓLNA OCENA: 1/5
Miałyście? Jak u was się sprawdził?
Nie miałam, ale przynajmniej wiem żeby omijać :)
OdpowiedzUsuńja nie używam kremów matujących, te które testowałam nie sprawdziły się u mnie. bardziej ufam pudrowi np. jadwidze.
OdpowiedzUsuńa a ja nie przepadam za pudrami, robią mi fuj na buzi. wolę regulować sebum.
UsuńJa też jakoś omijam kremy matujące, mam jeden z Barwy Siarkową Moc i jest średni dla mnie. Wolę zostać tylko przy pudrowaniu.
OdpowiedzUsuńdla mnie siarkowa moc jest najlepsza :)
Usuńmiałam siarkową moc i dla mnie była idealna, też chciałam od tego kremu odpocząć i zastąpiłam go kremem matująco-normalizującym z AA który polecam Ci, całkowitego matu nie będzie, ale moim zdaniem spełnia swoje zadanie.
OdpowiedzUsuńdodałam dziś recenzję, także zapraszam do mnie :)
super :)
Usuńnie używam kremów matujących, ale na przyszłość będę wiedziała żeby go omijać gdyby coś mnie podkusiło
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u Ciebie się nie sprawdził... Jak dla mnie jest idealny ;) I moją twarz bardzo dobrze matuje.
OdpowiedzUsuńGdzie kupujecie Siarkowa Moc? Ja mialam kiedys jedno opakowanie, kupilam w rossmannie w cenie na do widzenia, bardzo fajny byl, z checia bym znow kupila tylko od tej pory go nie widzialam, myslalam ze juz nie jest produkowany ;)
OdpowiedzUsuńno ja kupiłam w rossmanie, ale to było dawno.
Usuńnie widziałąm jednak, żeby wywalili go z drogerii...
Miałam ten krem i nie wspominam naszej znajomości najlepiej...
OdpowiedzUsuńU mnie też mało który krem matuje.
OdpowiedzUsuńBo kremy matujący są be. :P Nie potrafią ani matowić, ani nawilżyć.
OdpowiedzUsuńLepiej nawilżać skórę i w ten sposób zapobiegać nadmiernej ilości sebum.
Dobrze Duśka mówi, polać jej ! :)) ja też z matujących już zrezygnowałam, nawilżam i o dziwo skóra ma się 100x lepiej.
Usuńale mi się tłuści od wągrów, nawilżona jestem :(
Usuńz moją gębą i tak jest już lepiej, ale siarkowa moc naprawdę robiłą dobrą robotę- matowała i poprawiała stan cery...
Ja miałam ten mus i jeszcze krem matujący z tej samej firmy ale oba to gówna ! Nie dosć ,że zapychały jak nie wiem to jeszcze gorzej się świeciłam ...
OdpowiedzUsuńJa ubóstwiam krem z barwy siarkowa moc , Ty też go recenzowałaś chyba z tego co pamiętam kochana :)
Tak wogóle to juz prawie 8 lat męcze się z trądzikiem i jeszcze nigdy takiego dobrego kremu jak z barwy nie miałam a już używałam wszystkich z Vichy , Biodermy i tych z wyższych półek jak i tych drogeryjnych , szczególnie chodziło mi o zmatowanie i działanie antybakteryjne ale żadne nie zadziałały :(
Pluję sobie w brodę , że wczeniej się nie pokusiłąm na tą barwe ;/
Ja też go miałam i jest nijaki . W ogóle szkoda kasy :)
OdpowiedzUsuńmagdaikosmetyki.blogspot.com
Miałam go, pięknie pachniał, był lekki, u mnie niestety słabo matowił skórę, do tego wysuszył czoło.
OdpowiedzUsuńMiałam miliardy kremów matujących, w tym również i ten - w ogóle nie spełniał swojej roli, w dodatku zapychał.
OdpowiedzUsuńAktualnie jestem bardzo zadowolona z kremu tołpy matującego w srebrnej tubeczce :)
Pozdrawiam,
Natalia
słyszałam o nim, pewnie się kiedyś skuszę :)
Usuń