Ten post dodał się automatycznie.
Teraz, kiedy go czytacie, ja jestem już hen daleko i nie będzie mnie 5 dni. Cóż- studia- objazd zabytkoznawczy.
Nie powiem, żeby mi się jakoś szczególnie chciało jechać, w każdym razie teraz, kiedy to piszę, ale mus to mus. Podobno ma być fajnie :D Trzymam za słowo wszystkich, którzy tak mówili i liczę na to, że nawał pracy po powrocie mnie nie zabije.
Tymczasem, co by nie było tutaj tak pusto, jest recenzja. Recenzja tuszu, który jest już klasykiem, a ja sięgnęłam po niego dopiero niedawno. Zmienił opakowanie, była promocja w SP, co też jest zaletą, bo tusze tam przecież zapakowane i liczyłam na to, że uniknę w końcu wielkiego suszu i osypu w pół godziny po zrobieniu makijażu.
Jakie są moje wrażenia na temat tego dramatik woljuma? Ech, dramatycznie średnie...
MAX FACTOR 2000 CALORIE DRAMATIC VOLUME MASCARA
Producent:
2000 Calorie Dramatic Volume to tusz pogrubiający, nadający rzęsom więcej objętości. Dostępny w kilku kolorach.
(źródło: wizaz.pl)
OPAKOWANIE: ostatnimi czasy marka odświeżyła opakowanie tuszu. Fakt, jest bardziej hmmm nowoczesne, a raczej współczesne. Ale moim zdaniem wygląda teraz jak każdy inny tusz. Mimo wszystko jest to elegancki, czarno- złoty minimalizm.
SZCZOTECZKA: klasyczna, szczotkowata spiralka. Mała, zwęża się ku końcowi. Zaskakująco dobrze rozdziela rzęsy. Aż za dobrze niestety, ale o tym dalej.
ZAPACH: delikatny, tuszowy, ale nie wywołuje żadnych podrażnień, ani nie przeszkadza.
KOLOR: ładna, głęboka czerń.
KONSYSTENCJA: na początku był bardzo mokry, ale zgęstniał. Konsystencja jest kremowa, spójna. Tusz nie wysycha od razu, nie robi grudek.
EFEKTY: no cóż. Tusz kultowy, chwalony, ma grono wiernych fanek. Nadszedł czas, kiedy i mi przyszło go wypróbować. Niestety jestem trochę zawiedziona.
Zwłaszcza, że po tym, jak w wyniku wiosennego, jak mniemam, przesilenia, wypadły mi z prawego oka wszystkie najdłuższe rzęsy, całość się przerzedziła, skróciła, mam dużo większe wymagania.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale problem tkwi w tym, że szczoteczka zbyt dobrze rozczesuje rzęsy. Jeśli dodać do tego fakt, że wcale tak bardzo nie pogrubia, co jest przecież flagową funkcją tego kosmetyku. Nie wydłuża też rzęs. Efekt, który daje jest bardzo naturalny: pięknie rozczesane i czarne. Nic poza tym. Nie lubię teatralnego efektu, nie nakładam na rzęsy ton tuszu, ale to już jest przesada :D
Na pewno jednak ogromną zaletą tuszu jest trwałość. Ostatnio musiałam się użerać z małymi koszmarkami pod tym względem, a ten trzyma się bez zarzutu ponad 12 godzin. Żadnego osypywania, żadnych pyłków, sadzy, paprochów, grudek i innych fifloków.
Zdjęcia mam niestety tragiczne, aż tak źle ten tusz mimo wszystkiego złego, co o nim piszę, na rzęsach nie wygląda ;)
Udało mi się już nieco podratować rzęsy, nie wypadają, ale to nie jest jeszcze to, co było kiedyś, jak same widzicie. A tusz nie spełnił swojego zadania. Ręce mi już opadają.
Na początku myślałam, że będzie spoko, byłam zachwycona tym, jak się trzyma, ale na dłuższą metę jest nie do zniesienia zwyczajny :/
Poj. 9 ml
Cena: ok. 30 zł, często w promocji
OGÓLNA OCENA: 2/5
Dziewczyny, czego obecnie używacie? Polecacie coś?
Teraz, kiedy go czytacie, ja jestem już hen daleko i nie będzie mnie 5 dni. Cóż- studia- objazd zabytkoznawczy.
Nie powiem, żeby mi się jakoś szczególnie chciało jechać, w każdym razie teraz, kiedy to piszę, ale mus to mus. Podobno ma być fajnie :D Trzymam za słowo wszystkich, którzy tak mówili i liczę na to, że nawał pracy po powrocie mnie nie zabije.
Tymczasem, co by nie było tutaj tak pusto, jest recenzja. Recenzja tuszu, który jest już klasykiem, a ja sięgnęłam po niego dopiero niedawno. Zmienił opakowanie, była promocja w SP, co też jest zaletą, bo tusze tam przecież zapakowane i liczyłam na to, że uniknę w końcu wielkiego suszu i osypu w pół godziny po zrobieniu makijażu.
Jakie są moje wrażenia na temat tego dramatik woljuma? Ech, dramatycznie średnie...
MAX FACTOR 2000 CALORIE DRAMATIC VOLUME MASCARA
Producent:
2000 Calorie Dramatic Volume to tusz pogrubiający, nadający rzęsom więcej objętości. Dostępny w kilku kolorach.
(źródło: wizaz.pl)
OPAKOWANIE: ostatnimi czasy marka odświeżyła opakowanie tuszu. Fakt, jest bardziej hmmm nowoczesne, a raczej współczesne. Ale moim zdaniem wygląda teraz jak każdy inny tusz. Mimo wszystko jest to elegancki, czarno- złoty minimalizm.
SZCZOTECZKA: klasyczna, szczotkowata spiralka. Mała, zwęża się ku końcowi. Zaskakująco dobrze rozdziela rzęsy. Aż za dobrze niestety, ale o tym dalej.
ZAPACH: delikatny, tuszowy, ale nie wywołuje żadnych podrażnień, ani nie przeszkadza.
KOLOR: ładna, głęboka czerń.
KONSYSTENCJA: na początku był bardzo mokry, ale zgęstniał. Konsystencja jest kremowa, spójna. Tusz nie wysycha od razu, nie robi grudek.
EFEKTY: no cóż. Tusz kultowy, chwalony, ma grono wiernych fanek. Nadszedł czas, kiedy i mi przyszło go wypróbować. Niestety jestem trochę zawiedziona.
Zwłaszcza, że po tym, jak w wyniku wiosennego, jak mniemam, przesilenia, wypadły mi z prawego oka wszystkie najdłuższe rzęsy, całość się przerzedziła, skróciła, mam dużo większe wymagania.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale problem tkwi w tym, że szczoteczka zbyt dobrze rozczesuje rzęsy. Jeśli dodać do tego fakt, że wcale tak bardzo nie pogrubia, co jest przecież flagową funkcją tego kosmetyku. Nie wydłuża też rzęs. Efekt, który daje jest bardzo naturalny: pięknie rozczesane i czarne. Nic poza tym. Nie lubię teatralnego efektu, nie nakładam na rzęsy ton tuszu, ale to już jest przesada :D
Na pewno jednak ogromną zaletą tuszu jest trwałość. Ostatnio musiałam się użerać z małymi koszmarkami pod tym względem, a ten trzyma się bez zarzutu ponad 12 godzin. Żadnego osypywania, żadnych pyłków, sadzy, paprochów, grudek i innych fifloków.
Zdjęcia mam niestety tragiczne, aż tak źle ten tusz mimo wszystkiego złego, co o nim piszę, na rzęsach nie wygląda ;)
Udało mi się już nieco podratować rzęsy, nie wypadają, ale to nie jest jeszcze to, co było kiedyś, jak same widzicie. A tusz nie spełnił swojego zadania. Ręce mi już opadają.
Na początku myślałam, że będzie spoko, byłam zachwycona tym, jak się trzyma, ale na dłuższą metę jest nie do zniesienia zwyczajny :/
Poj. 9 ml
Cena: ok. 30 zł, często w promocji
OGÓLNA OCENA: 2/5
Dziewczyny, czego obecnie używacie? Polecacie coś?
Ja miałam w starym opakowaniu jeszcze. Dla mnie to jeden z najgorszych tuszy, jakie znam
OdpowiedzUsuńW tym opakowaniu nie miałam 2000 Calorie. W przeciwieństwie do Twojej opinii, moja jest taka, że bardzo go wychwalam i od wielu lat jest moim faworytem. :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze, co rzęsy, to inna opinia :)
Usuńfakt to klasyk, ale ja go nie miałam i po Twojej opinii nie wiem czy chcę go mieć ;)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda na rzęsach! :)
OdpowiedzUsuńMoje rzęsy ostatnio tak zaczęły wypadać, że mam takie cholernie duże prześwity.. już nie wiem co mam robić. Jakaś masakra totalna.
Idę ukręcę sobie jakąś odżywkę do rzęs i brwi, może mi pomoże :D
Polecam krem do rzęs L'Biotica, olejek rycynowy i kapsułki keratynowe z firmy GAL. Na pewno pomoże :)
UsuńMuszę się zakręcić w okół tej L'Biotici :)
UsuńKiedyś używałam olejku rycynowego przez ok. 3 miesiące, na rzęsach efekty było widać małe, ale brwi się nieźle zagęściły :)
Ja uwielbiam ten tusz. Z moich rzęs robi prawdziwą firankę. U Ciebie faktycznie efekt jest delikatniejszy, ale mimo to naprawdę ładny :)
OdpowiedzUsuńJa też go nie miałam do tej pory, czaje się na niego pomału :) Bo mój aktualny jest na wykończeniu... ;)
OdpowiedzUsuńRaz użyłam, bo "Teściowa mówi, że to najlepszy tusz na świecie". No właśnie sęk w tym, że nie. :] Mnie też nie pasuje, w ogóle. A, u mnie się osypywał.
OdpowiedzUsuńno jak się osypywał, to już całkiem odpada :/
UsuńMimo wszystko wygląda bardzo fajnie na Twoich rzęsach :) sama go nie miałam, jakiś czas temu kupiłam za to mamie i podebrałam z 2-3 razy. niestety, mnie nie zachwycił w zupełności.
OdpowiedzUsuńno mnie właśnie też :)
Usuńklasyka, bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i był tragiczny! U mnie się nie sprawdził i zawsze czytałam o nim pozytywne opinie myślac, że to chyba ja jestem jakaś "inna"
OdpowiedzUsuńno efekt świetny :)
OdpowiedzUsuńA ja kocham ten tusz! Tzn przynajmniej tą starą wersję, bo nowej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńnie przemawia do mnie ta szczoteczka,ale tuszu nigdy nie miałam..
OdpowiedzUsuńmój tuszowy nr 2, na pierwszym Loreal million volume lashes :)
OdpowiedzUsuńno milion jest spoko, ale spokojnie można kupić tusz podobnej jakości za 5 razy niższą cenę, więc nie mam zamiaru znowu przepłacić :)
Usuńja od tego tuszu nie moglam patrzec na nic, tak mi lzawily oczy, tak mocno mnie uczulil ;P
OdpowiedzUsuńMiałam go już ale ta szczoteczka mi nie odpowiadała i tak naprawdę sama nie wiem czemu
OdpowiedzUsuńJa tego tuszu nie lubię, szkoda kasy.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. Nie znam się, ale mówię szczerze, z serca szczerze Ci mówię, że Twoje rzęsy wyglądają tu PRZEPIĘKNIE. Na chorędę Ci mocniejszy efekt na co dzień? Musisz serio wyglądać prześlicznie. Nie psuj tego :)
OdpowiedzUsuń...aha, ja się nie znam, zapomniałam.
Nie psuję Zajączku, ale wierz mi, bywało lepiej :)
UsuńTo mój ulubiony tusz :) Zawsze do niego wracam. Ciągle testuje nowe, ale za każdym razem tesknie do tego :) Ale wiadomo, nie ma chyba kosmetyku który by odpowiadał każdemu :D
OdpowiedzUsuń