Kobieta owłosiona jest mało kobieca, takie mamy czasy, że włosy poza tymi na głowie, brwiach i rzęsach, są niemile widziane. Dlatego mimo braku sympatii dla tego typu zabiegów usuwam z siebie owłosienie.
Robię to zazwyczaj za pomocą nożykowej maszynki z użyciem... żelu pod prysznic. No właśnie, tu jest ten szkopuł. Jakoś nigdy nie widziałam sensu w kupowaniu w tym celu osobnych kosmetyków, które miały mi tę czynność ułatwić.
Aż tu pewnego dnia odezwała się do mnie pani Katarzyna z Pharma CF z propozycją przetestowania kosmetyków marki Venus, a wśród nich umilacze golenia właśnie.
Pomyślałam, że może to fajna okazja, żeby w końcu coś w tym typie wypróbować na sobie i sprawdzić, czy rzeczywiście jest to rzecz zbędna.
W sesji łazienkowej udział więc dzisiaj wzięły:
- dwie pianki do golenia Venus- cytrusowa, o zapachu melona, i z ekstraktem z żurawiny o zapachu owoców leśnych oraz
- żel do golenia Venus.
Pianki poszły pod lupę jako pierwsze.
Wychodząca z opakowania piana jest baaaaardzo gęsta, treściwa i sztywna. Jedna wyciśnięta do końca pompka starcza na wysmarowanie dwóch łydek (patrz zdjęcie na górze z mymi nóżynami, esepszeli for ju- Zoila :*). Dobrze się rozprowadza, ale nie można się przy tym obijać, bo piana tężeje i potem przemieszcza się większymi kawałkami, nie zaś mazią.
Jeśli chodzi o zapach tych dwóch tu obecnych- owoce leśne są niemiłosiernie słodkie! Zapach jest intensywny i na dłuższą metą męczący, choć ładny.
Bardzo słodyczowy i jadalny, ale troszkę mdli :)
Melon za to jest cudowny! Bardzo delikatny i świeży. Zdecydowanie uprzyjemnia całą akcję.
W kwestiach technicznych obie pianki, mimo iż fioletowa jest nowością, zmienił się również nieco dizajn, są takie same.
Dają świetny poślizg i wygładzają skórę.
Żadna z nich mnie nie uczuliła, ani na wrażliwych kolanach, ani pod pachami ani w strefie bikini, a bardzo się tego bałam, bo jestem skłonna do różnych krostek i wyprysków po depilacji.
Niestety pianki zapychały nieco maszynki i musiałam się mocno namachać, żeby z nich wszystko spłukać.
Żel z ekstraktem Aloe Vera zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu.
Z pojemnika wydobywa się gładki, gęsty żel w kolorze Shreka :)
Po chwili, tudzież po rozmasowaniu go na kończynach zamienia się w lekko zielonkawą kremową piankę.
Ta pianka jest bardziej przyjazna dla nożyków w maszynkach- nie jest tak lepka i łatwo się wypłukuje.
Żel daje dobry ślizg, a po spłukaniu pozostawia na nogach przyjemny film, który dodatkowo podbija uczucie gładkości.
Podobnie jak białe koleżanki nie uczulił mnie w żadnej z trzech wyżej wymienionych stref.
Zapach jest dość przyjemny, choć nie taki fajny jak melonowej pianki.
Od razu wylądował na półeczce pod prysznicem, a używanie go weszło mi już całkowicie w nawyk.
Jak się okazało zresztą- nie tylko mi, bo z będącego pod ręką kosmetyku zaczęła korzystać też moja Mama :)
Cena pianek i żelu oscyluje wokół 10 zł (pianki są tańsze) za 200 ml.
OGÓLNA OCENA- PIANKI: 3/5
OGÓLNA OCENA- ŻEL: 5/5
Skoro już jesteśmy w temacie golenia- nie mam w tej sprawie odpowiedniej dokumentacji fotograficznej- ale chciałabym się też króciutko wypowiedzieć na temat samych maszynek.
Używałam mnóstwa i na tę chwilę mogę powiedzieć, że na moim ciele, z moimi włosami, dość grubymi i twardymi najlepiej sobie radzą maszynki Wilkinson, te takie z różowymi i fioletowymi rączkami.
Są świetne, delikatne, szybkie i bezproblemowe. Nigdy się nimi nie zacięłam i są bardzo wydajne.
Pamiętając o każdorazowym dezynfekowaniu nożyków służyły mi jako "jednorazówki" troszkę więcej razy :)
Najgorsza maszynka jakiej używałam to Isana. Po prostu tragedia Była tak ostra, że po goleniu miałam całe pocharatane nogi. Ale pocharatane nie "pozacinanie", tylko całe w takich różowym podrażnionych pasach, myślę, że wiecie, o co mi chodzi. Ogoliłam nogi, żeby ubrać szorty, a musiałam wciągnąć długie spodnie, bo nogi były całe różowe...
Robię to zazwyczaj za pomocą nożykowej maszynki z użyciem... żelu pod prysznic. No właśnie, tu jest ten szkopuł. Jakoś nigdy nie widziałam sensu w kupowaniu w tym celu osobnych kosmetyków, które miały mi tę czynność ułatwić.
Aż tu pewnego dnia odezwała się do mnie pani Katarzyna z Pharma CF z propozycją przetestowania kosmetyków marki Venus, a wśród nich umilacze golenia właśnie.
Pomyślałam, że może to fajna okazja, żeby w końcu coś w tym typie wypróbować na sobie i sprawdzić, czy rzeczywiście jest to rzecz zbędna.
W sesji łazienkowej udział więc dzisiaj wzięły:
- dwie pianki do golenia Venus- cytrusowa, o zapachu melona, i z ekstraktem z żurawiny o zapachu owoców leśnych oraz
- żel do golenia Venus.
Pianki poszły pod lupę jako pierwsze.
Wychodząca z opakowania piana jest baaaaardzo gęsta, treściwa i sztywna. Jedna wyciśnięta do końca pompka starcza na wysmarowanie dwóch łydek (patrz zdjęcie na górze z mymi nóżynami, esepszeli for ju- Zoila :*). Dobrze się rozprowadza, ale nie można się przy tym obijać, bo piana tężeje i potem przemieszcza się większymi kawałkami, nie zaś mazią.
Jeśli chodzi o zapach tych dwóch tu obecnych- owoce leśne są niemiłosiernie słodkie! Zapach jest intensywny i na dłuższą metą męczący, choć ładny.
Bardzo słodyczowy i jadalny, ale troszkę mdli :)
Melon za to jest cudowny! Bardzo delikatny i świeży. Zdecydowanie uprzyjemnia całą akcję.
W kwestiach technicznych obie pianki, mimo iż fioletowa jest nowością, zmienił się również nieco dizajn, są takie same.
Dają świetny poślizg i wygładzają skórę.
Żadna z nich mnie nie uczuliła, ani na wrażliwych kolanach, ani pod pachami ani w strefie bikini, a bardzo się tego bałam, bo jestem skłonna do różnych krostek i wyprysków po depilacji.
Niestety pianki zapychały nieco maszynki i musiałam się mocno namachać, żeby z nich wszystko spłukać.
Żel z ekstraktem Aloe Vera zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu.
Z pojemnika wydobywa się gładki, gęsty żel w kolorze Shreka :)
Po chwili, tudzież po rozmasowaniu go na kończynach zamienia się w lekko zielonkawą kremową piankę.
Ta pianka jest bardziej przyjazna dla nożyków w maszynkach- nie jest tak lepka i łatwo się wypłukuje.
Żel daje dobry ślizg, a po spłukaniu pozostawia na nogach przyjemny film, który dodatkowo podbija uczucie gładkości.
Podobnie jak białe koleżanki nie uczulił mnie w żadnej z trzech wyżej wymienionych stref.
Zapach jest dość przyjemny, choć nie taki fajny jak melonowej pianki.
Od razu wylądował na półeczce pod prysznicem, a używanie go weszło mi już całkowicie w nawyk.
Jak się okazało zresztą- nie tylko mi, bo z będącego pod ręką kosmetyku zaczęła korzystać też moja Mama :)
Cena pianek i żelu oscyluje wokół 10 zł (pianki są tańsze) za 200 ml.
OGÓLNA OCENA- PIANKI: 3/5
OGÓLNA OCENA- ŻEL: 5/5
Skoro już jesteśmy w temacie golenia- nie mam w tej sprawie odpowiedniej dokumentacji fotograficznej- ale chciałabym się też króciutko wypowiedzieć na temat samych maszynek.
Używałam mnóstwa i na tę chwilę mogę powiedzieć, że na moim ciele, z moimi włosami, dość grubymi i twardymi najlepiej sobie radzą maszynki Wilkinson, te takie z różowymi i fioletowymi rączkami.
Są świetne, delikatne, szybkie i bezproblemowe. Nigdy się nimi nie zacięłam i są bardzo wydajne.
Pamiętając o każdorazowym dezynfekowaniu nożyków służyły mi jako "jednorazówki" troszkę więcej razy :)
Najgorsza maszynka jakiej używałam to Isana. Po prostu tragedia Była tak ostra, że po goleniu miałam całe pocharatane nogi. Ale pocharatane nie "pozacinanie", tylko całe w takich różowym podrażnionych pasach, myślę, że wiecie, o co mi chodzi. Ogoliłam nogi, żeby ubrać szorty, a musiałam wciągnąć długie spodnie, bo nogi były całe różowe...
A Wy jak usuwać zbędne owłosienie? :D
Konserwatywne maszynki, depilatory, woski, a może zdecydowałyście się na jakąś bardziej trwałą metodę? :)
uwielbiam owoce leśne, piękny zapach, melon mniej mi się podoba:P
OdpowiedzUsuńJa używam żelu do golenia i jednorazówki :)
OdpowiedzUsuńOstatnio pokusiłam się o domową pastę cukrową.
Zrobiłam pół słoika litrowego i co?
I nie umiem się przemóc, bo cholernie boli :D
Spróbowałam raz i raczej więcej tego nie zrobię :D Haha
ja właśnie kupiłam zestaw do depilacji woskiem :) pierwszy raz mam za sobą, pisałam o tym ostatnio u siebie :D długi czas po prostu goliłam nogi, ale czułam się zbyt uzależniona od tego zabiegu, który tak często musiałam powtarzać. zamierzam spróbować woskowania także na bardziej wrażliwych partiach ciała ]:-> ale boję się strasznie, mimo że na nogach nie odczuwam żadnego bólu podczas depilacji. przed woskiem używałam przez rok depilatora :)
OdpowiedzUsuńU mnie pianka brzoskwiniowa Isany + maszynka.
OdpowiedzUsuńDelikatniejsze "rejony" traktuję odpowiednim kremem.
Lubię żele, są wydajne i dają lepszy poślizg :D Obecnie używam maszynki Gillete Proglide, która sunie jak po masełku, nigdy się nią nie zacięłam. Jak mam czas to wyrywam włoski pastą cukrową.
OdpowiedzUsuńU mnie króluje depilator - i mam spokój na dłuuugi czas!
OdpowiedzUsuńPo kilku latach depilacji (całe nogi, okolice bikini + pachy) moje włoski są słabe i delikatne, co uważam za ogromną zaletę!
Przy goleniu maszynką już po jednym razie włoski robiły się grubsze i bardziej widoczne, a do tego odrastały w zastraszającym tempie. Maszynkom mówię stanowcze nie! ;))
Ale rozumiem - u każdego sprawdzi się coś innego.
namówiłaś mnie do tego żelu :D
OdpowiedzUsuńMnie tak samo! :)))
UsuńTen żel jest genialny, zdecydowanie najlepszy z wszystkich jakie testowałam :D
OdpowiedzUsuńUżywam pianki Venus i bardzo ją polubiłam za tą gęstą pianę. Niestety też mam problem z "pozatykanymi" nożykami...
OdpowiedzUsuńMaszynka z Lidla męska - delikatniejsza od damskich, jest ich tam chyba 20 -albo więcej ostrzy za 18 zł. Do tego męska pianka do golenia z Biedrony, silniejsza niż damskie,bardziej zmiękcza i nawilża.
OdpowiedzUsuńTen żel wygląda świetnie, ale ja używam żelu męskiego (na spółę z narzeczonym :D ) i też super się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńDo tego maszynka Gillette venus oryginal i już. Kiedyś używałam depilatora i nigdy więcej do niego nie wrócę!
używałam gillette venus oryginal jakieś dwa lata, była mega "wydajna", że tak powiem, ale ostatnio coś mnie podkusiło, żeby kupić jednorazowe venus pro skin w zestawie z trymerem do bikini gratis, i to był wielki błąd. jak zużyję te to wrócę do venus oryginal, bo lepszej dla mnie nie ma :) i też nie używam tych specjalnych żeli, tylko rozpienionego myjką żelu pod prysznic :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę golić nóg. To zabieg na 1 dzień, ale depilacja wymaga dłuższych wlosków i tak w koło Macieju.... Ech. Golę, depiluję, woskuję, pastuję ;) Co tylko mi się zachce, ale nic mi się nie podoba najbardziej. W sumie to muszę napisać o tym post. ;) Najbardziej jak na razie lubię pastę cukrową.
OdpowiedzUsuńa ja uzywam maszynki venus z wymiennymi wkladami oraz ...zelu do golenia gillete mojego D...:)jakos nigdy nie widzialam potrzeby kupienia "typowo damskiej"pianki...uwazam to za zbedny gadzet:)))
OdpowiedzUsuńok, namówiłaś mnie i na pianki i na żel ;) ja używam maszynki venus z paskiem "mydła" dzięki czemu do golenia nie jest mi potrzebne nic więcej niż ona i woda ;) minusem jest niestety cena...
OdpowiedzUsuńJa używam wosku od jakiegoś pół roku, nawet pachy i okolice bikini mnie już nie bolą, a włoski są naprawdę słabsze. Do tego domowy wosk jest jakoś 4 razy opłacalniejszy niż chodzenie do salonu. Polecam wszystkim domowe woskowanie.
OdpowiedzUsuńJa już mam sprawdzone żele i pianki, ale ostatnio dostałam depilator i niedługo zamierzam go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńnogi woskuję, a bikini i pachy golę maszynką...najczęściej męską bo są ekonomiczniejsze, a golą równie dobrze bez podrażnień. Twarde włoski golę na odżywkę do włosów ;)
OdpowiedzUsuńwypróbuję na pewno gdy wykończę swoją :)
OdpowiedzUsuńnie miałam żelu Venus, ale piankę owszem. Ta melonowa ma fajny zapach :)
OdpowiedzUsuńDepilator i mam spokój na dłużej :) Ale czasami lubię też kremy takie do spłukiwania pod prysznicem, efekt krótkotrwały, ale włoski są jaśniejsze i cieńsze, na trzy dni wystarcza :) Maszynki to u mnie ostateczność, jak nie mam niczego innego w domu, używam ich tylko do golenia nóg. P.S.Fajne masz nogi :D
OdpowiedzUsuńJa, tak jak Ty, stosuję maszynki z Willkinsona (są najlepsze, nie używam innych) i pianki albo żelu (w momencie niedoboru również mydła i żelu pod prysznic). Tak jest najszybciej, chociaż zastanawiam się nad woskiem, żeby zachować gładkość na dłużej. Koniecznie muszę wypróbować żel Venus, bo nigdy nie miałam okazji. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkiedyś używałam pianki z melonem, ale zawsze się przy niej zacinałam :/ wolę żele od pianek, lepiej działają :)
OdpowiedzUsuńjestem od gimnazjum szczęśliwą posiadaczką depilatora :)
OdpowiedzUsuńAkurat mam ten żel z Venus, nawet nie pomyślałam o tym, że on ma kolor Shreka :D
OdpowiedzUsuńUżywam pianek z Venus już od jakiegoś czasu i jestem z nich zadowolona :) A co do maszynek to teraz jedynie BIC MISS SOLEIL są dla mnie póki co bezkonkurencyjne ;)
OdpowiedzUsuńHow to create an effective online dating profile to attract successful dating opportunities.
OdpowiedzUsuńBy being a passionate person, your conversation have that spark and excitement in them.
Run your profile by your best girlfriends to get
their feedback before posting.
My blog - tao of badass review