Nie robię z siebie eksperta (i mam nadzieję, że nikt mnie za takiego nie uważa, bo przegrałby zycie:p) i nie będę tu świecić wiedzą i doświadczeniem. Zwłaszcza, że sama do odcienia czerwonej szminki nie przywiązuję zbytniej wagi, co świetnie widać na blogu- od jasnych i ciepłych, po ciemniejsze i chłodne. Błyszczące, z drobinkami, satynowe i matowe. Wielbię wszystkie, po prostu. W każdej też czuję się świetnie. Fakt, po te ciemniejsze sięgam zdecydowanie rzadziej- mimo całego mojego czerwonego liberalizmu jednak wydają mi sie zbyt eleganckie i wystawne na codzień, zbyt zmysłowe i wampowe. Nikt jednak do tej pory nie powiedział mi, żebym w którymś z odcieni źle wyglądała. Jeśli to zauważyłyście- piszcie :D
Często jednak dostaję pytania o to, jak znaleźć odpowiedni odcień, a w komentarzach od Was czytam zawsze multum utyskiwań na temat poszukiwań, zazwyczaj nędznych i nieudanych. Zuzia zapytała o to znowu ostatnio i postanowiłam w końcu wrzucić tutaj parę słów na ten temat. Jak wspomniałam wyżej, i co chcę podkreślić, nie będę Wam tu radzić sama. Nie jestem wizażystką, mój makijaż jest minimalny, sama tak w zasadzie, dzięki poprawie cery, odkrywam make-up'owe tajniki i szczytem bezczelności byłoby gdybym tu i teraz zaczęła jakieś wywody.
Przypomniało mi się jednak, że jakiś czas temu w Wysokich Obcasach pojawił się artykuł na temat czerwonej szminki (dziękuję Karolinie za udostępnienie ;). Dużo o historii, symbolice bla bla bla i fragment właśnie na temat co komu pasuje. I właśnie ten fragmencik postanowiłam Wam zacytować, opatrzając je jakimś tam swoim komentarzem.
Dariusz Kotarski, makijażysta Estee Lauder:
"(...) czerwona szminka jest dobrym kolorem dla każdej kobiety, niezależnie od wieku (dla bezpieczeństwa można zacząć od słabo nasyconych odcieni). Odcień dobiera się do karnacji skóry. Przy jasnej, porcelanowej sprawdzą się pomadki o zimnych odcieniach (mają więcej niebieskiego pigmentu). Z cerami lekko opalonymi (to ja) i różowymi (a także naczynkowymi) lepiej korespondują szminki w cieplejszych odcieniach (z dominującym żółtym pigmentem). Matowe szminki są dla kobiet o pełniejszych ustach (albo chociaż w połowie, jak u mnie :p). Na mniejsze lepiej nakładać pomadki z połyskiem, ponieważ powiększają optycznie usta."
Sergiusz Osmański, wizażysta i dyrektor artystyczny Sephora w Polsce:
"(... ) czerwień na ustach może nosić kobieta, ale im jest starsza, tym bardziej kolor powienien być nasycony pigmentem i bardziej matowy. Błysk jest dobry dla nastolatki (eeee tam :p), satynowa lub matowa czerwień (kolor wina)- dla kobiety po pięćdziesiątce (eeee tam po raz drugi :p ). Koralowa i pomidorowa czerwień (z nutą oranżu) może powodować optyczne zżółcenie zębów., dlatego bezpieczna jest ta z niebieską poświatą, zimna, klasyczna, tzw. chanelowska."
Claude Defresne, makijażysta Clarins:
"(...) nie każda kobieta może używać czerwonej szminki. (a to psikus!) Ważne są odważny charakter i silna osobowość, które będą korespondowały z takim makijażem. Trzeba także mieć niezbyt małe usta. Klasyczne czerwienie wyglądają rewelacyjnie u brunetek (no raczej :D). Blondynkom i rudowłosym służą ciepłe czerwienie z domieszką miedzi, brązu i pomarańczowych pigmentów."
Jak widzicie pewne sprzeczności pojawiają się już w tym małym fragmencie tekstu.
Chcąc posiłkować się w tym wpisie czymś poza Wysokimi Obcasami, postanowiłam poczytać co na ten temat ma do powiedzenia internet. No i ech.. szybko zrezygnowałam. O ile są kwestie, które się powtarzają, to i jest masa sprzeczności. Nie dziwię się więc, że wiele osób, chcąc kierować sie podobnymi wytycznymi ostatecznie musi się poddać. Nie dość, że naturalne mieszanki urodowe są skrajnie różne, to ile jest przeciez osób, które farbują włosy na przykład? A to już wiele zmienia.
Ja przy wyborze kieruję się tylko i wyłącznie odczuciami zmysłowymi, jak mi się kolor podoba, to biorę i już. Albo nie biorę, bo na przykład jest drogo, o. Taka Lady Danger z MACa śni mi się po nocach, no aleeee jednak nie :p
Czy mogę powiedzieć, że ma to jakiś związek z moim charakterem? No niekoniecznie. Średnio ze mnie przebojowa i pewna siebie babka, ale wiem, że masa osób mnie za taką postrzega. I makijaż ma tu pewnie dużo na rzeczy, bo w tej kwestii jeśli chodzi o odwagę, to ją akurat mam. Na pewno chciałabym być dużo silniejszą osobowością, a dzięki czerwonym ustom mam łatwiej, bo przynajmniej część społeczeństwa mnie za taką uważa :D
No i oczywiście: na kolor patrzymy w świetle dziennym i na ustach, na ksóze kolor wypada zupełnie inaczej :)
No i oczywiście: na kolor patrzymy w świetle dziennym i na ustach, na ksóze kolor wypada zupełnie inaczej :)
........................
Jak nakładać czerwoną szminkę?
Jeśli o mnie chodzi: smaruję środek dolnej wargi, zaciskam usta tak, aby kolor odbił się na górnej i resztę uzupełniam kolorem. A uzupełniać mam co, bo górną wargę mam niestety krótszą niż dolną i dla symetrii musze sobie kawałek dorobić :) Stąd moja miłość do mocnych, kryjących kolorów- z nimi taka robota jest prosta.
W zasadzie powinno się używać konturówki, bo ważna tu jest precyzja i perfekcja, ale póki co sobie tę kwestę odpuszczam, acz noszę się z zamiarem kupna. (oczywiście na jednej się nie skończy....)
W artykule jest jednak i o nakładaniu mowa, więc i to przytoczę:
"Sposobów nakładania szminki jest wiele. W przypadku czerwieni makijażyści są zgodni: konturówka jest niezbędna, by stworzyć idealny zarys ust. W tym sezonie kredka musi być w takim odcieniu jak szminka. Darek Kotarski radzi, aby nakładać ją precyzyjnie na kontur ust, później wypełnić je do połowy i rozetrzeć palcem. Usta nie powinny być popękane, ale ważne, by nie aplikować balsamu natłuszczającego tuż przed nałożeniem szminki - użycie go wcześniej zwiększa trwałość makijażu. Malując usta, można posłużyć się pędzelkiem lub palcem. Ten drugi sposób przydaje się, gdy kolor ma być mniej intensywny.
Sergiusz Osmański obrysowuje konturówką zarys ust i wypełnia je w całości szminką. Trwałość makijażu przedłuża odciśnięcie chusteczką nadmiaru szminki po pierwszej aplikacji, nałożeniu kolejnej warstwy, a następnie przypudrowanie warg przez cienką warstwę chusteczki. Zdaniem Osmańskiego górny obrys ust należy wykonywać ruchem wznoszącym (to muszę wykorzystać, nie wiem, czemu robię na odwrót :p) - od zewnętrznego kącika ust ku łukowi Kupidyna, co ładnie zaokrągla krawędź warg. Jeśli rysujemy odwrotnie, kontur często optycznie ''siada''. Dół maluje się w dowolny sposób.
Claude Defresne używa konturówki, by usta wyglądały na pełniejsze, jednak linia nią malowana ma zniknąć pod pomadką. Szminkę nakłada na pędzelek i wypełnia nią usta, zaczynając od zewnętrznego kącika, wzdłuż górnej linii warg, a potem całe - do środka.
Inny sposób polega na nałożeniu szminki na środek ust i roztarciu jej na górnej i dolnej wardze w obrębie linii wyznaczonej konturówką. "
Sergiusz Osmański obrysowuje konturówką zarys ust i wypełnia je w całości szminką. Trwałość makijażu przedłuża odciśnięcie chusteczką nadmiaru szminki po pierwszej aplikacji, nałożeniu kolejnej warstwy, a następnie przypudrowanie warg przez cienką warstwę chusteczki. Zdaniem Osmańskiego górny obrys ust należy wykonywać ruchem wznoszącym (to muszę wykorzystać, nie wiem, czemu robię na odwrót :p) - od zewnętrznego kącika ust ku łukowi Kupidyna, co ładnie zaokrągla krawędź warg. Jeśli rysujemy odwrotnie, kontur często optycznie ''siada''. Dół maluje się w dowolny sposób.
Claude Defresne używa konturówki, by usta wyglądały na pełniejsze, jednak linia nią malowana ma zniknąć pod pomadką. Szminkę nakłada na pędzelek i wypełnia nią usta, zaczynając od zewnętrznego kącika, wzdłuż górnej linii warg, a potem całe - do środka.
Inny sposób polega na nałożeniu szminki na środek ust i roztarciu jej na górnej i dolnej wardze w obrębie linii wyznaczonej konturówką. "
(źródło: Wysokie Obcasy, 22 grudnia 2012, całość tutaj)
Swoich czerwieni, w różnorakich odcieniach, naliczyłam chyba 17. Nie jest to jakaś olbrzymia kolekcja, ale już sprawiająca problemy przy wyborze :D Do tego dochodzą różne wykończenia i skutki są takie, że zawsze dla którejś ze szminek nadchodzi czas urlopu, kiedy leży długo nieużywana, by potem znowu być na ustach cały czas. Chciałam pokazać Wam je wszystkie, ale pogoda jest taka a nie inna, kolory powychodziły mi na zdjęciach koszmarnie przekłamane i ostatecznie zrezygnowałam.
Jak ma się stosunek ceny do jakości?
Jestem raczej oszczędna i mam tanie szminki. Wśród nich mam jednak parę perełek (w tym dwie powyższe tanioszki ze zdjęcia), które w niczym nie ustępują na przykład chanelkom (a te są w tej kategorii naprawdę na wysokim poziomie!). Także pamiętajcie, że jeśli nie stać Was na Chanel albo MACa, to nie oznacza, że nie znajdziecie niczego fajnego! Rimmel, Hean są naprawdę spoko!
Chciałam jeszcze powiedzieć, że niesamowicie cieszy mnie fakt, że na ulicach tak często teraz spotyka się kobiety z czerwonymi ustami, ot tak po prostu, niezależnie od wieku i stroju. Początek artykułu wskazuje, jakoby czerwień na ulicach bvła czymś rzadkim, ale ja absolutnie się z tym nie zgadzam. Nie ma dnia, żebym na wrocławskich ulicach nie spotkała tak wymalowanych ust, nie wspominając o koleżankach, które też widzę tak na codzień.
Tym bardziej zadziwia mnie fenomen stwierdzenia na temat "pań lekkich obyczajów". Moim zdaniem nijak się to ma do rzeczywistości i naprawdę nie wiem, co trzeba mieć na twarzy, żeby można było tak stwierdzić.
Nie wiem, może jestem dziwna, a z prostytucją jednak raczej mi się kojarzą specyficzne ciuchy, a nie czerwona szminka, no bez kitu :D
Wydaje mi się, że jednak w doborze czerwonej szminki najważniejsze pozostaje nasze własne odczucie. Jeśli czujemy się w tym dobrze i z przyjemnością zerkamy do lusterka, to pal licho odcień skóry!
Część moich szminek, zdecydowaną większość, możecie zobaczyć po kliknięciu w obrazek szminkomania :)
uwielbiam czerwone usta u kogoś, u siebie zaś wolę zdecydowanie róz,dla jasnej blondynki są na codzien czerwone troche za odwazne:(
OdpowiedzUsuńtrza być odważnym! :D
Usuńpiekną masz czerwień na ustach
OdpowiedzUsuńdzięki, to zwykły Manhattan za 16 zł :)
UsuńKaś, weź mi poleć jakąś czerwoną szminkę, ale taką chłodną :)
OdpowiedzUsuńHean, City fashion paprika- jedna z powyższych, piękna i trwała :)
Usuńthx :*
UsuńJa jeszcze nie mam czerwonej szminki, ale chciałabym mieć ;)
OdpowiedzUsuńByle ząbki były biale:) wtedy kazda czerwień pasuje:) zdecydowanie lepiej jednak czuje sie w fuksji lub różu
OdpowiedzUsuńszczerze? niekoniecznie :D
Usuńmoje zęby są żółtawe z natury, do tego wrażliwe i średnio mi sie widzi wybielanie pod czerwona szminkę, więc to walę :D
acz wiadomo, żółte na maksa zęby palaczki to już porażka :)
Ja w ogóle nie zwracam uwagi na tonację mojej cery. Bez oporu noszę chłodne i ciemne barwy i jakoś nie uważam, żeby któraś z nich ujmowała mi urody. W każdej ciemnej pomadce czuję się świetnie. I dobrze napisałaś, przede wszystkim trzeba się kierować własnym wyczuciem. Bo tak naprawdę nic nie doda nam urody, jeśli nie będziemy się w tym dobrze czuły.
OdpowiedzUsuńNo ja wiem Monika, że my się zgadzamy w tej kwestii :D
Usuńno tak, bo my obie szminkomaniaczki :D
UsuńJa mam małe usta, nie lubię błyszczących czerwieni i jestem blondynką XD
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam czerwienie, jednak teraz przerzuciłam się na fuksję :)
OdpowiedzUsuńaaa ja mam lady danger ;P haaa
OdpowiedzUsuńwieeeeem :p
Usuńuwielbiam czerwone szminki! mozna też dobrać szminkę tak, aby pasowała do dziąseł, nie próbowałam nigdy, bo tak jak Ty kieruję się odczuciami estetycznymi i "muszęjąmieć" ale można spróbować zawsze ;)
OdpowiedzUsuńja lubię pod szminkę dać trochę lipstaina i wtedy nie ma mowy o tym, żeby szminka schodziła.
chciałabym ale się boję :C poza tym ubieram się jak lump :P
OdpowiedzUsuńlumpy też mogą nosić czerwień :p
UsuńA ja mam cerę bardzo jasną, porcelanową a przy tym naczynkową, zaróżowiona lekko. I absolutnie się nie zgodzę, na ABSOLUTNIE, jakoby ciepłe czerwienie były dla mnie korzystne. Wręcz przeciwnie, gryza się z moją zimną karnacją. Mam jedną czerwoną szminkę Astor w tonacji zimnej, kolor jest dla mnie idealny. Zresztą szminka jest idealna. jakość - niesamowita, bez porównania z ta nieco tańszą półka za kilka lub kilkanaście złotych. Za szminkę Astora (aplikacja, pigmentacja, trwałość, zapach...) warto zapłacić troszkę więcej. Dla zainteresowanych posiadaczek chłodnej karnacji - to seria Soft Sensation, odcień 060.
OdpowiedzUsuńno pisałam, że jest masa sprzeczności w tych kwestiach i nie da się nikomu niczego narzucić. Same najlepiej widzimy, jak wyglądamy :)
UsuńNiby pal licho z tym odcieniem skóry, ale jak popatrzeć na to, w jakiej czerwieni poczuje się świetnie dziewczyna o chłodnej (różowej cerze) a w jakiej dziewczyna o skórze ciepłej, żółtej to dojdziemy do wniosku, że jednak zasady sprawdzają się ;) Ja w każdym razie preferuję niebyt nasycone, najlepiej lekko rozmyte czerwienie chłodne.
OdpowiedzUsuńI mam na myśli oczywiście większość przypadków.
Usuńno ja też cały czas mówię o większości. skądś się przecież te zasady wzięły. chodzi mi po prostu o to, że nie ma się co ograniczać, skoro jest nam dobrze w szerszej gamie odcieni :) ostatecznie to my dokonujemy wyboru co do tego, jak się w czym czujemy.
Usuńja mam właśnie żółtą, ciepłą cerę, a te chłodne lubie bardzo właśnie :)
Ja ciągle poszukuję ciepłej, lekko wpadającej w pomarańcz czerwieni ;)
OdpowiedzUsuńJa mam fajna czerwien ze sleeka i jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńLubię i czerwień na swoich mini ustach i oglądać na ulicach odważne panny z taką właśnie na swoich ;) Serio, zawsze mnie to jakoś cieszy i no kurczę, popieram!
OdpowiedzUsuńNajczęściej sięgam po czerwień. Nic tak dobrze nie ożywia mojej bladej twarzy jak mocno podkreślone usta. Zazwyczaj stawiam na dobrze napigmentowane pomadki. W końcu trzeba jakoś zatuszować przebarwienia;) Ja zazwyczaj stawiam na klasyczne, chłodne odcienie. W ciepłych wyglądam niekorzystnie. Podobnie jak Ty nie mam żadnego problemu, żeby wyjść z domu z czerwonymi ustami. Nie potrzebuję ku temu żadnych okazji;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie to zebrałaś do kupy :)
OdpowiedzUsuńJa raczej przyznaję rację Sergiuszowi Osmańskiemu.
Dziękuję za posta ;) Jeszcze raz spróbuję przeanalizować jakie kolory mam i będę szukać dalej :)
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy na coś Ci się przyda, bo naprawdę sama nie mam zadnego pojęcia w tych kwestiach :)
UsuńBardzo lubię czerwone szminkik. coraz częściej gości na moich ustach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam od czasu do czasu czerwień na ustach. Dobieram odcień do rudych włosów (żeby się nie gryzły) i do zębów :) (żeby nie potęgował żółtej barwy).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
M
Bardzo ciekawy i przydatny post :)
OdpowiedzUsuńLubię bardzo, uważam, że mi pasuje... Chociaż w sumie wyglądam wtedy jak jędza (górna warga jest tak wąska, że prawie jej nie ma - dolna nie lepiej, a z wiekiem jeszcze się zaciskają), ale nie przeszkadza mi to. Jakoś mi to dodaje odwagi i spróbowałby mi wtedy ktoś podskoczyć :D
OdpowiedzUsuńMi tam się nie podoba noszenie czerwonej szminki na codzień, jestem fanką tzw. bare lips albo nude lips na codzień i wcale nie uważam, że noszenie czerwonej szminki jest kwestią odwagi, kobieta która świadomie chce kreować jakiś swój wizerunek Paryżanka o czerwonych ustach (mit) albo czerwonousty wamp, cokolwiek, nie ma raczej jakiś wahań przed nałożeniem tego koloru, bo chce go nosić by wywołać określone wrażenie lub sam fakt noszenia czerwonej szminki wg niej samej dodaje jej pewności siebie, seksapilu - ja mówię otwarcie, że ten trend do mnie nie przemawia, ale jeśli wywołuje to uśmiech na czyjejś buzi i radość to nie mogę krytykować absolutnie.
OdpowiedzUsuńno ja z kolei nie lubię u siebie bardzo odcieni typu nude, więc jak ze wszystkim, co kto lubi :)
UsuńMoim zdaniem czerwona szminka to synonim elegancji, wcale mi się nie kojarzy z lekkimi obyczajami. Bardzo często noszę czerwień na codzień, bo po prostu dobrze w niej wyglądam - ożywia bladą twarz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czerwone szminki, ale nie miałam pojęcia jak je odpowiednio dobrać :) Bardzo przydatny post :*
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Ja najpierw musiałabym mieć bielutkie zęby, a od wybielania strasznie mnie bolą:(
OdpowiedzUsuńUwielbiam czerwienie i podobnie jak Ty czuję się dobrze w różnych odcieniach. Czytałam ten artykuł. Szkoda, że wielu kobietom brakuje odwagi do noszenia czerwieni nawet na wieczór ;(
OdpowiedzUsuńPolać tej Pani!!!!!
OdpowiedzUsuńAle za ten fragment:
"Czy mogę powiedzieć, że ma to jakiś związek z moim charakterem? No niekoniecznie. Średnio ze mnie przebojowa i pewna siebie babka"
to Ci w tyłek dam przy najbliższej okazji :P
Według mnie nie brakuje Ci ani odwagi, ani przebojowości a Twoje usta są po prostu stworzone do czerwonej szminki!
Zgadzam się z Sergiuszem co do zażółcenia zębów, ale kompletnie nie co do relacji "wiek-szminka". A już kompletnie się nie zgadzam z dobieraniem odcienia do koloru włosów. Według tego co mówił makijażysta Clarinsa noszę czerwienie dla brunetek i w takich się najlepiej czuję... :D
Brawo za post! :*
Kasiu, no ja wiem, ze sprawiam takie wrażenie, ale jestem tylko małym, biednym Kasiulkiem tak naprawdę :p
UsuńLubię czerwień, noszę ją, bardzo dobrze i komfortnie w niej się czuję :)
OdpowiedzUsuńJuż to raz pisałam, a w myślach mówiłam sto razy - Ty masz idealny kształt ust do czerwonej szminki. Po prostu pięknie wyglądasz w takim kolorze. Ja i moja szparka zamiast ust nie czujemy się niestety komfortowo w czerwieniach ani w innych intensywnych kolorach :(
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam czerwoną szminkę, ale w mojej rodzinie panuje dziwne przekonanie na temat, o którym z resztą wspomniałaś - pań z pod latarni. I zawsze, gdy zrobię trochę mocniejsze usta, to muszę się nasłuchać. Niemniej, kiedy mam ochotę, to nie rezygnuję, mimo że zębów bardzo białych nie mam. :))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię makijaże z intensywnie czerwonymi ustami. Są eleganckie i stylowe. Długo nie mogłam się zebrać na taki makijaż, ale kiedyś kosmetyczka mnie umalowała w stylu glamour i postawiłam, że od czasu do czasu też tak będę się malować. W sklepach jest dużo szminek, chciałbym coś dobrego, ale bez przepłacania. czy http://www.maybelline.pl/Produkty-do-makijazu/usta/lip-color/color-sensational-vivids.aspx jest w miarę fajna?
OdpowiedzUsuń