Informacje o mydełku? Najedź na zdjęcie! |
Końcem czerwca podzieliłam się z Wami informacją, że na dwutygodniowy wyjazd nie zabieram żelu pod prysznic. Myć się postanowiłam mydełkiem borowinowym od Tołpy. Słowa dotrzymałam i nie pobiegłam po pierwszym prysznicu do pierwszego lepszego sklepu, żeby kupić żel.
Nie ma co ukrywać, mydło nie jest tak wygodne i szybkie w użyciu jak żel. Trochę się musiałam namydlać, żeby uzyskać tę delikatną piankę. No i leżakujące wciąż w kabinie i oblewane wodą (cóż, przy czterech babach trudno się z tym wszystkim ogarnąć ;) nie wygląda też zbyt estetycznie- całe mi zbielało, nie bez powodu dodaję zdjęcie z pierwszego posta.
Niemniej efekty całkiem przyjemne. Najmilej zaskoczyło mnie ujędrnienie skóry, odczuwalne przede wszystkim na udach, czyli tam, gdzie powinno być :) Nawilżenie wzorowe- nie używałam zbyt często balsamów, a nie odczułam, aby skóra jakoś bardzo pragnęła nawodnienia.
Absolutnie nie czułam się niedomyta i śmierdząca ;) , choć akurat spodziewałam się mocniejszego i bardziej działającego na zmysły aromatu. Przyjemnie, ale bez szału. Liczyłam na dużą dawkę relaksu, a nie odczułam w zasadzie nic.
Przy żelach mydło wypada bardzo dobrze- ich "suchość" wali po oczach. Mydlana piana jest zdecydowanie bardziej odżywcza dla skóry i z tego względu polecam trochę się pomęczyć i chwycić taką kostkę :)
Czyli sprawdziło się w 100%:) Może i ja zdecyduje się na jakiś czas odstawić żel...Hmmm...ale jeszcze nie teraz:)
OdpowiedzUsuńJa mam ochoty przetestowac kiedys jakies takie fajne mydelko zamiast zelu, ale rozwazam na poczatek Lusha :)
OdpowiedzUsuńJa mydła lubię, chociaż nie ukrywam, że częściej sięgam po żele "bo szybciej".
OdpowiedzUsuńna mnie czeka jeszcze stara wersja tego mydła i mam nadzieję, że też się sprawdzi
OdpowiedzUsuńJa zrezygnowałam z żeli już kilka miesięcy temu i nie zamierzam wracać, w końcu nie potrzebuję nawilżać się balsamami co prysznic :)
OdpowiedzUsuńJa tym mydłem nawet twarz myłam swojego czasu i byłoby rewelacyjne, gdyby nie fakt, że pieruńsko wręcz piecze w oczy! :(
OdpowiedzUsuńja sobie zatarłam oczy ostatnio aleppo. myślałam, że umrę :/
Usuńja nie cierpię uczucia na skórze po mydle.. każdym :<
OdpowiedzUsuńto mydło nie zostawia tego uczucia... chyba właśnie dlatego o tym nie napisałam :p
UsuńMnie też ono zbielało. Ciała nim nie myję, ale do łapek jest pierwsza klasa - sto razy lepsze niż te gilcerynowe badziewia z wypadającym oczami.
OdpowiedzUsuńHm, może kiedyś się skuszę?
OdpowiedzUsuńja teraz myję się mydłem aleppo, i jestem bardzo zadowolona, mydła w kostce bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńMam to mydło od ponad tygodnia i jestem bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńJa nie wyobrażam sobie mycia ciała mydłem,tak się po prostu przyzwyczaiłam do żelu :)
OdpowiedzUsuńWieki nie używałam mydła do mycia ciała, jedynie do rąk :) Zainteresowałaś mnie tą kostka, muszę jej poszukać w Rossmannie :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem działania tego mydełka, chyba warto się skusić :)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam "brzoskwiniowym" zamiast borowinowym i od razu lampka mi się zapaliła nad głową " muszę je mieć!" :P od dawna myje ciało mydłem z aleppo, ale już powoli zaczyna mi brakować cudnych zapachów;)
OdpowiedzUsuńJa używam w tej chwili oliwkowego mydełka zakupionego gdzieś na greckiej wsi i aż boję się co będzie, kiedy się skończy - jest przefantastyczne! Nie muszę już walić na skórę ton balsamów, bo nic mi się nie łuszczy, nie piecze, nie swędzi z suchości. Być może spróbuję tego "twojego" - mam duże zaufanie do kosmetyków tołpy, a twoja recenzja dodatkowo zachęca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tak kręcę się koło tego mydełka ;)
OdpowiedzUsuńciekawa byłam efektu...aż nabrałam chęci na pierwsze proby skosztowania go ;)
OdpowiedzUsuńMam oba mydełka tołpy i je uwielbiam.
OdpowiedzUsuńZapach jest świetny, odświeżający!!!
Mój mąż woli je od żeli pod prysznic!
Kusi:)
OdpowiedzUsuń