Dzisiaj będzie smutno. Nawet bardzo. Nie może być inaczej, jeśli zawodzi Cię produkt, w którym pokładałaś ogromne nadzieje. A takie właśnie oczekiwania miałam wobec kremu Bandi z kwasami, którego używałam wytrwale 3 miesiące.
Nasłuchałam się, jaki to nie jest genialny, czaiłam się na promocję, kupiłam i... szału nie ma. Nie ma nic.
BANDI PROFESSIONAL LINE KREM Z KWASEM PIROGRONOWYM, AZELAINOWYM I SALICYLOWYM
Opis producenta, skład, gdzie kupić, opinie na KWC- najedź kursorem na zdjęcie. |
OPAKOWANIE: krem zapakowany jest w białą tubę (50 ml) typu airless. Pompka działa bardzo sprawnie, ani razu się nie zacięła. Plastik jest mleczny i na tyle przejrzysty, że bez problemu widać, ile kremu zostało nam do końca.
KOLOR: biały
ZAPACH: dość intensywny, ale przyjemny, słodki. Do drażniących nie należy.
KONSYSTENCJA: krem nie należy też do najlżejszych. Nie jest gęsty, ale dość treściwy, aksamitny, ślizga się po skórze, dobrze rozprowadza i szybko wchłania. Osobiście podczas smarowania odczuwałam taką pewnego rodzaju tłustość, ale żadnego tego typu filmu na skórze nie zostawiał, choć gładką warstewkę czuć w dotyku. Jest bardzo wydajny- jedno opakowanie spokojnie wystarcza na 3 miesiące kuracji. Mi jeszcze została jakaś 1/5 opakowania!
EFEKTY: Producent obiecuje bardzo wiele i myślę, że najprościej będzie, jeśli się do tych jego zapewnień po prostu odniosę.
Testy aplikacyjne (in vivo) przeprowadzone przez niezależne laboratorium badawcze, po miesiącu stosowania, potwierdzają:
- działanie antybakteryjne i przeciwtrądzikowe (63%) Owszem, po pierwszym miesiącu skóra wyglądała lepiej, nawet dużo lepiej, byłam zachwycona, ale trwało to niedługo. Kiedy kończyłam przygodę z kremem (gdzieś w połowie lipca, kiedy zaczęłam wakacje i sezon na opalanie (bo podczas stosowania kremu się nie opalamy, pamiętajcie) moja cera wyglądała fatalnie. Masa wyprysków, nierzadko bolących i w miejscach, które do tej pory pozostawały zdrowe. Krem więc początkowo zwalczył, co było do wybicia, ale potem skóry ochronić w tym względzie nie zdołał.
- ograniczenie błyszczenia się skóry (58%) Nic a nic, mam wrażenie, że świecę się coraz bardziej :/
- oczyszczenie i zwężenie ujść gruczołów łojowych (67%) No tutaj to już porażka po całości. Ilość zaskórników, jaka przybyła mi w ostatnich miesiącach woła o pomstę do nieba. Pogorszył się zwłaszcza stan skóry na brodzie. I to tak fest, miałam z tym straszne problemy. Aktualnie, w tydzień! udało mi się ją naprawić stosując na zmianę na noc Effeclar Duo i olej z pachnotki. Można? Można!
W kwestii rozszerzonych porów- bez jakichkolwiek zmian.
- wzrost nawilżenia i wygładzenie naskórka (56%) Ok, mamy jakiś plus. Krem jest naprawdę bardzo odżywczy i świetnie nawaliża cerę. Choć z tym akurat nigdy nie miałam problemów.
- poprawę sprężystości, jędrności i elastyczności skóry (58%) Cieżko mi cokolwiek stwierdzić w tym temacie, bo skórę mam jędrną bez poprawiaczy kosmetycznych. Ciężko w wieku 23 lat, kochając lodowatą wodę, narzekać na utratę sprężystości...
- zmniejszenie ilości przebarwień (50%) i blizn potrądzikowych (40%) Badanie skóry, jakie miałam okazję wykonać w czasie kuracji kremem potwierdza na pewno jedno- krem naprawdę złuszcza naskórek. Pomiar wykazał u mnie alarmujący stopień złuszczania. Jaki dało to efekt? Rzeczywiście zmniejszyły się przebarwienia i wyrównał koloryt skóry.
Nie wiem, czy krem okazał się dla mnie za słaby (podczas aplikacji nie odczuwałam żadnego pieczenia, co zdarzało mi się notorycznie przy kremie GlySkinCare) czy najzwyczajniej w świecie mnie zapchał, przez co zamiast polepszyć stan cery, tylko go w perspektywie czasu pogorszył. Stosowałam go ponad 3 przepisowe i zalecane przez producenta miesiące, w ciągu których skóra najpierw ozdrowiała, a potem totalnie podupadła.
No nic, mamy lato, stawiam głównie na regenerację po tych kwasach, by jesienią znowu do niego wrócić, wykończyć i sięgnąć po coś innego. Może AcneDerm? Co polecacie? Pharmaceris?
OGÓLNA OCENA: 2/5
miałam zieloną wersję, zachwalaną przez kosmetyczkę. cuda niewidy podobno. nie wytrzymałam nawet dwóch tygodni bo tak mnie ten cudny zestaw uczulił i wysypał na twarzy..
OdpowiedzUsuńkurcze od dawna sie czaje na ten krem i wlasnie zgasilas nieco moją chrapkę...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził. Ale dzięki tobie już wiem, że go nie kupię.
OdpowiedzUsuńMiałam Pharmaceris, ale nie polecam. Powoduje okropne grudki na twarzy, a zaskórników nie ruszył. Jedyne co może rozjaśnić blizny i przebarwienia.
OdpowiedzUsuńz Bandi miałam z kwasem migdałowym, byłam bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńale teraz wolę GlySkinCare mleczko pilingujące z 5% kwasem glikolowym, działa genialnie, jest mega wydajne i dużo bardziej się opłaca od Bandi, więc ja przy tym zostanę
nawet teraz je używam, jak wiem, że nie będę wystawiona na słońce ;)
Ja też miałam ten z kwasem migdałowym i byłam bardzo zadowolna. Może twoja skóra tak zareagowała bo kwasy lub ich stężenie jest dla twojej skóry zbyt mocne
Usuńmoże po prostu Twoja skóra się przyzwyczaiła, ja często mam tak z kremami. Początkowo działają rewelacyjnie i jestem zachwycona wyglądem cery, a przy końcu opakowania już nie jest tak wesoło. Dlatego często muszę zmieniać kremy :/ Teraz znalazłam świetny krem i jak na razie jest wszystko OK, ale boję się o to, że skóra się przyzwyczai...
OdpowiedzUsuńbez sensu jak skóra się przyzwyczaja, skoro producent mówi, że żeby były efekty, to krem musi być stosowany PRZYNAJMNIEJ 3 MIESIĄCE.... kiepskie zagranie. nijak ma się do reakcji skóry a zaleceń producenta :(
UsuńMiałam jego kilka probek i po tygodniu stosowania buzi była niby gładka, ale sucha jak nie wiem, a jak przestałam krem stosować to mi się grudki pojawiły i bylo gorzej niz przed stosowaniem kremu
OdpowiedzUsuńCzaje sie na niego, ale po Twojej recenzji juz sama nie wiem, czy warto ryzykować tyle kasy :/
OdpowiedzUsuńNie pocieszyłaś mnie tą recenzją ;) Bo Bandi czeka u mnie w szufladzie na swoją kolej i coś widzę, że zachwytu nie będzie.
OdpowiedzUsuńmiałam tak samo z kremem 10% Pharmaceris...na początku szał i wniebowzięcie, natomiast po dwóch miesiącach przestał zupełnie działać; skóra była mocno zanieczyszczona i choć wyczuwalnie speelingowana to pod skórą można było wyczuć masę zaskórników...takich maleńkich grudeczek:(
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem i bardzo go sobie chwaliłam.
OdpowiedzUsuńzazdraszczam :)
UsuńNie miałam nic te firmy, ale widzę, że opinie są podzielone :(
OdpowiedzUsuńCiekawe. Może faktycznie skóra się po prostu przyzwyczaiła.
OdpowiedzUsuńjak wyżej. chciałam stosować tak, jak producent przykazał i dupa. wygląda na to, ze wymaga zbyt długiego czasu :(
UsuńSzkoda trochę, bo słyszałam o nim całkiem niezłe opinie.
OdpowiedzUsuńWysypac musi dziwne ze po takim okresie, piszesz,że skóra przyzwyczajona jest bo stosowałas GlySkinCare:) Byc moze na taki mix kwasów zadziałał mocniej. Niektorzy sa odporni na glikol a na mix kwasow juz nie.
OdpowiedzUsuńCo do działania jak uwazam, a serowowałam go bardzo dlugo i po roznych innych kwasach i retinolach,ze działa cudownie!!! To tak ogolnie bo wiadomo,ze trzeba dopasowac dobrze serwowanie takich wynalazków, ciekawi mnie z jaka inna pielegnacja to stosowałas kochana?
Wiesz co, GlySkinCare miałąm tylko kilka próbek i używałam ich na zmianę na początku z Bandi, ale trwało to max dwa tygodnie. Nigdy wcześniej kremów z kwasami nie używałam.
UsuńProducent pisze, że 3 miesiące, i to minium 3 miesiące, więc tyle używałam. Dziwne.
Twarz myję głównie mydłem aleppo, czasem delikatnym żelem z Yoskine. na dzień używałam kremu z Cashmere rozświetlającego i wyrównującego koloryt. Nic poza tym, nie używam zbyt wielu rzeczy na raz.