Dzisiaj ciąg dalszy prezentacji różów od Amilie Mineral Cosmetics. W pierwszym wpisie pokazałam Wam cztery odcienie, klasycznie różowe. Dzisiaj przyszła kolej na kolejne 6, w bardziej brzoskwiniowej tonacji. Tradycyjnie występują w wersji matowej i rozświetlającej z drobinkami, ale jak zauważycie na zdjęciach ilość i rozmiar drobinek jest w nich różny.
Muszę przyznać, że w zasadzie ich nie używam. Kompletnie nie współgrają z moją karnacją, zdecydowanie bardziej wolę mocne róże, najlepiej te ciemniejsze, przybrudzone i przygaszone.
Podpisy poszczegolnych odcieni oraz linki do nich odsyłające jak zawsze znajdziecie wprost na zdjęciu - jeśli ikonek nie widać od razu, wystarczy, że najedziecie kursorem na zdjęcie :)
***
Na pierwszy ogień idą Golden Peach, Charisse i Coconut Shell, czyli stuprocentowe brzoskwinki.
W odcieniach Bing Cherry, Apple Blossom i Chocolate Cake znajdziemy już więcej różowych tonów.
O samym użytkowaniu tych kosmetyków pisałam Wam już w pierwszym poście i TAM Was odsyłam po więcej informacji :)
Za całej gamy odcieni, jakie proponuje marka Amilie nie mam tylko jednego (Tip Top). Wszystkie pozostałe możecie znaleźć w tych dwóch postach. Powiem jeszcze tylko, że pełnowymiarowe opakowania są śliczne, mieszczą 4 gramy produktu i kosztują 29 złotych :)
charisse podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie lubię róże jednak praktycznie zawsze sięgam po bronzery:D
OdpowiedzUsuńu mnie też bronzery wygrywają z różami
UsuńWszystkie są ładne, ale najbardziej wpadł mi w oko Charisse :)
OdpowiedzUsuńbardzo podobają mi się róże w brzoskwiniowym odcieniu a nigdzie nie mogę na takie trafić :(
OdpowiedzUsuńRównież charisse wypada moim zdaniem najlepiej!
OdpowiedzUsuńśliczne te róże. co raz bardziej przekonuję się do mineralnych kosmetyków
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, który podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńpiękne róże! mam kilka próbek i czekają na swoją kolej :)))
OdpowiedzUsuńobserwuję!
śliczne wszystkie:)
OdpowiedzUsuń