Wraz z nadejściem jesieni i spadającymi z drzew liśćmi posypało się też co nieco z mojej głowy. Jesień wspominam miło, słonecznie. Swoją głowę - nie bardzo. Moja aktualna fryzura to mocno postopniowane włosy. Ta krótsza, wierzchnia warstwa sięga teraz niewiele za kark. Fakt, całość wyprostowana i ułożona wygląda ładnie i zgrabnie, ale mimo wszystko brakuje tu trochę objętości. Mam swój czarodziejski psikacz, który genialnie odbija włosy od nasady, no ale jednak z natury też bym chciała choć troszkę...
Początkowo pomógł mi bardzo fajnie suplement diety ProLady. Włosy w zasadzie całkowicie przestały wypadać. Po odstawieniu tabletek oczywiście wszystko wróciło. Nie pomogła nawet kozieradka.
W drugiej fazie ratowania włosów padło na trzy produkty od CeCe Med. Jest bardzo miło, pachnąco, ale na ile skutecznie?
Na pierwszy ogień chciałabym zrecenzować wcierkę, a właściwie lotion z serii Prevent Hair Loss. W małej butelce z fajnym aplikatorem mieści się, a raczej mieściło się tylko 75 ml płynu. Moim zdaniem to zdecydowanie za mało, żeby całkowicie zahamować wypadanie włosów. Bo tak - muszę przyznać, że ta wcierka zaczęła działać bardzo szybko i już po tygodniu zauważyłam, że jest lepiej! Niestety wystarczyła mi na jakieś niecałe 3 tygodnie używania. Efekty utrzymują się do tej pory - włosy wypadają, ale mniej.
Koniecznie muszę rozejrzeć się za nową flaszką. Seria Prevent Hairl Loss kieruje działanie na skórę głowy hamując wypadanie i stymulując wzrost nowych włosów, ale ma też chronić przed utratą włosów w wyniku mechanicznych uszkodzeń. Ta pierwsza funkcja jest spełniona o ile ma się większy zapas buteleczek. 75 ml dla osoby, która właściwie myje włosy codziennie to naprawdę niewiele. CeCe of Sweden powinno pomyśleć o zwiększeniu objętości przynajmniej do 100 ml, to produkt jest tego wart. Skóra głowy nie piecze po zastosowaniu, płyn jest nieodczuwalny na włosach i w żaden sposób nie przyspiesza ich przetłuszczania. I tak, zawiera alkohol, ale w żaden sposób go nie zauważałam.
Skład: Aqua, Alcohol, Hydrolyzed Lupine
Protein, Glycerin, Panthenol, Citric Acid, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Biotin, Calcium Panthotenate, Inositol, Glyceryl Linolenate,
Tocopheryl Acetate, Retinol Acetate, Ethoxydiglycol, Propylene
Glycol, Butylene Glycol, Tussilago Farfara Leaf Extract, Glucose, Linoleamidopropyl PEG-Diominium Chloride Phosphate, Hydrolyzed Keratin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum.
Uwaga: Produkt ma na wizażu dobre opinie, ale są duże zmiany w składzie! (Na przykład alkohol wskoczył na drugie miejsce. Poza tym jest krótszy o kilka składników. Do wglądu TU).
W zestawie mamy jeszcze klasycznie szampon i odżywkę do spłukiwania. Tym, co charakteryzuje całą tę serię (razem z omówionym wyżej lotionem), jest nieziemski zapach. Dla co wrażliwszych nosów może być zbyt intensywny, sztuczny i po prostu w stylu perfum, ale ja go uwielbiam! Może kojarzycie zapach kosmetyków do ciała z Avonu - była kiedyś taka linia Skin So Soft, chodzi mi o wariant różowy. Moja Mama namiętnie używała takiej jedwabistej mgiełki i te kosmetyki pachną właśnie IDENTYCZNIE. Kiedy po raz pierwszy użyłam tego szamponu, owionął mnie błogi zapach przynoszący wspomnienia z dzieciństwa. Świetna sprawa. Zarówno szampon jak i odżywka mają podobną konsystencję. Szampon jest żelowy, żółtawy z perłową poświatą. Odżywka za to różowa i tylko trochę gęstsza od szamponu. Zapakowane w identyczne butelki z charakterystycznym otwarciem. Bardzo solidne.
Szampon skład: znowu zmiany w składzie w porównaniu z wizażem TU: Aqua, Sodium Laurethh Sulfate, MEA - Lauryl Glucoside, Cocamide DEA, PEG - 7 Glyceryl Cocoate, Glycol Distearate,Laureth - 10, Laureth - 2, Hydrolyzed Lupine
Protein, Hydrolyzed Keratin, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, EDTA, Panthenol, Biotin, Calcium Panthotenate, Inositol, Glyceryl Linoleate, Tocopheryl Acetatene, Glycerin, Retinol Acetale, Butylene Glycol, Niacinamide, PEG - 150 Pentaerythrityl Tetrastearate, PEG - 6 Caprylic/Capric Glycerides, Citric Acid, Benzophenome - 4 Methylchloroisothiazolinone/and/Methylisothiazolinon, CI 16035, Parfum.
Odżywka skład: dodana biotyna w porównaniu ze składem z wizażu TU: Aqua, Cetearyl Alcohol, Propylene
Glycol, Cetrimonium Chloride, Isopropyl Palmitate, Hydrolyzed Lupine
Protein, Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Biotin, Calcium Pantothenate, Inositol,
Glyceryl Linoleate, Tocopheryl Acetate, Retinol Acetate, Butylene
Glycol, Niacynamide, Hydrolyzed Wheat Protein, Ethoxydiglycol, Tussilago
Farfara (Cooltsfoot Leaf Extract), Citric Acid, Benzophenone-4,
Methylparaben, Propylparaben, CI19140, CI 16035, Parfum.
I szampon i odżywka są super przyjemne w używaniu. Szampon dobrze się pieni i dokładnie czyści włosy, również z olejów. Już przy spłukiwaniu są też o wiele bardziej miękkie i gładkie. Mimo nikłej tak na dobrą sprawę pielęgnacji moje włosy są świetnym stanie i czasem na umyciu ich tym szamponem kończy się moja włosowa, wieczorna higiena. Suche włosy się nie plączą, są lejące i ładnie lśnią. Nigdy nie odważę się jednak na ocenianie w przypadku tego rodzaju kosmetyków funkcji innych niż oczyszczenie, czy ewentualnie jakieś wygładzenie i zmiękczenie. Sam szampon, zwłaszcza taki z SLSem zaraz na początku składu, niczego wielkiego nie zdziała. Dla mnie to po prostu przyjemny, pięknie pachnący i dobrze działający kosmetyk.
Odżywka do spłukiwania ma pomóc zahamować tę stratę włosów, która spowodowana jest ich mechanicznymi uszkodzeniami. I w moim przypadku sprawdza się świetnie. Włosy się nie łamią, są ultragładkie i elastyczne. Mimo używania prostownicy i ciągłego pakowania włosów na pączka do robienia koków końce nie są przesuszone, a końcówki się nie rozdwajają. Już to kiedyś pisałam w odniesieniu do serii Cece z jedwabiem - odżywka bardzo mocno podbija uboczne efekty działania szamponu. Podczas spłukiwania dotykanie włosów to istna przyjemność. Nakładam ja tradycyjnie od ucha w dół, dzięki czemu unikam ewentualnego obciążenia włosów, jeśli za długą ją przytrzymam. Nigdy nie miałam większych problemów z rozczesywaniem włosów po myciu, robienie tego przed oczyszczaniem i nie plątanie sobie zapienionego szamponem gniazda na czubku głowy pod prysznicem całkowicie wyeliminowało u mnie ten problem. Po tej odżywce w zasadzie wystarczy, że przeczeszę włosy palcami.
Lotion - jak najbardziej polecam. Jest skuteczny i jedynym jego minusem dla mnie jest mała pojemność.
Szampon - przyjemny, ale niczym się nie wyróżnia. Można spróbować, ale nie jest to pozycja obowiązkowa (no chyba, że ktoś kocha ten zapach ;) zwłaszcza, że do najtańszych nie należy - cena wszystkich produktów z serii oscyluje wokół 20 zł (odpowiednio za 75 ml w przypadku lotionu i 300 ml w przypadku szamponu i odżywki).
Odżywka - polecam osobom, które mają nieco sztywne, może trochę szorstkie włosy i problemy z układaniem. Genialnie zmiękcza, wygładza i uelastycznia.
Również zmagałam się niedawno z drastycznym wypadaniem włosów i walczyłam z problemem w nieco inny sposób. Pełny plan działania opisałam u siebie na blogu. Natomiast kluczem do sukcesu był lek Revalid. :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała poszukać tego cuda, bo u mnie lecą włosy strasznie.
OdpowiedzUsuńLubię produkty tej marki/ szczerze przyznam, ze nawet SP odwiedziłam specjalnie, aby zaopatrzyć się w ich cudną odżywkę z jedwabiem. Jakie było moje zdziwienie jak się okazało, ze ta marka nie podlega promocji ;( co za pech ;)
OdpowiedzUsuńO to był jakieś odstępstwa od tej promocji? Słabo. Odżywkę z jedwabiem miiło wspominam :)
Usuńprodukty tej firmy gdzie można kupić?
OdpowiedzUsuńgłównie superpharm, ta seria może być też w rossmannach, no i aptekach :)
Usuńwłasnie przeglądam "SKARB" Rossmanowy i własnie są te produkty w promocyjnych cenach
UsuńNa wypadanie włosów nic mi nie pomaga lepiej niże wcierka Jantar
OdpowiedzUsuńA mi właśnie w ogóle nic na głowie nie zrobiła. Za to rzepowa wcierka od Joanny była super :)
Usuńchętnie przygarnę odżywkę:)
OdpowiedzUsuńOdżywkę polecam bardzo :)
Usuń