Od roku w nocnej pielęgnacji stawiam na kwasy. Późno to, bo późno, ale zawsze. Aktualnie używam czwartego, póki co najlepszego, ale o nim będzie, kiedy wykończę tubkę. Do tej pory na mojej drodze stanęły: Bandi (już recenzowany), Effaclar Duo najsławniejszy na świecie i Pharmaceris z 10% kwasem migdałowym. I o tych dwóch ostatnich ananasach będzie dzisiaj mowa. Nie jestem żadną ekspertką, nigdy nie starałam się taką być, więc oczywiście moje recenzje będą czysto wrażeniowe. Wykłady na temat idei udoskonalania się kwasami znajdziecie w blogosferze u osób bardziej do przekazywania takich informacji predysponowanych :)
Effaclar Duo od La Roche-Posay. Długo się opierałam temu kultowemu już kremowi, ale w końcu dałam się skusić. Ma lekką, trochę żelową konsystencję i ładny zapach. Fajnie się rozprowadza na skórze i o ile dobrze pamiętam całkiem szybko się wchłaniał pozostawiając delikatny, gładki film. W zasadzie powinnam to jeszcze sprawdzić, choćby na ręce, bo tubki nie skończyłam i dalej leży w szufladzie. Dlaczego przerwałam kurację? Bo miałam go już dosyć :)
Kremy z kwasami powodują poprzez oczyszczanie się skóry wysyp. Pryszcze wyłażą przez jakieś 2 - 4 tygodnie (i tak też twierdzi w tym przypadku producent), a potem stopniowo cera powinna zdrowieć. I gdyby tak było nie miałabym nic przeciwko temu. Jestem w stanie pocierpieć, żeby potem było lepiej i naprawdę zdaję sobie sprawę, że tak być MUSI. Ale kiedy minęło 6 tygodni, a moja twarz wciąż wyglądała koszmarnie (i z każdym dniem było dalej coraz gorzej) po prostu straciłam cierpliwość. No ile można być tak szpetnym! :p Rok akademicki się zaczął, wypada wrócić pięknym po wakacjach, a tu taka masakra.
No nie chciało być lepiej. Z perspektywy czasu wiem, że w moim przypadku przy innych kwasach w innych kremach ten najgorszy okres mijał po 2-3 tygodniach. Z trwałością efektów różnie, o czym też będzie dzisiaj, ale nie trwało to tak cholernie długo! Dlatego stwierdziłam, że nie ma sensu się męczyć. Możecie mnie bić, ale ja go nie chcę więcej i nie dam się namówić na takie katorgi przez tyle czasu :p
Przez dwa tygodnie całkowicie zrezygnowałam z nakładania na twarz na noc czegokolwiek i paskudztwa z gęby zaczęły znikać. Potem sięgnęła po drugi popularny krem - Pharmeceris z 10% kwasem migdałowym.
Tutaj konsystencja była już bardziej treściwa, choć też trochę żelowa. Gęstszy, bardziej biały. Zapachu i tego, jak się zachowywał na skórze kompletnie nie pamiętam, ale gdyby zalazł mi za skórę z jakiegoś powodu na pewno bym pamiętała ;)
Z tego kremu byłam już zadowolona. Od pierwszych dniach smarowania skóra zaczęła reagować, ale w końcu przestała po niecałym miesiącu. Cera zaczęła się wygładzać i ładnie wyglądać. Nie odczuwałam żadnych skutków ubocznych i było naprawdę fajnie. Przez miesiąc z każdym dniem było lepiej i już już myślałam, że to właśnie TEN krem, który pozbawi mnie większości twarzowych zmartwień, ale STOP.
W pewnym momencie wszystko się zatrzymało, a po kilku dniach cera znowu zaczęła się pogarszać. Myślałam, że to jakieś chwilowe przygody, ale krem się skończył, a po poprawie sytuacji nie było śladu. I znowu zawód.
Tym razem bez przerwy sięgnęłam po mazidło, które czekało na swoją kolej dosłownie kilka miesięcy i już wiem, że to ten JEDYNY. Ale on zasługuje na osobną notkę, za jakiś czas :)
Używałyście tych kremów? Jak Wasze wrażenia?
Jestem jedyną niecierpliwą w przypadku Effaclaru? :D
u Ciebie chociaż były jakieś efekty. u mnie po obydwu dosłownie nic poza lekkim łuszczeniem na nosie
OdpowiedzUsuńja Effaclar używam punktowo tylko, jak widze że coś próbuje wyskoczyć bądź już wyskoczyło
OdpowiedzUsuńdziała ekspresowo,
onaczej go używać nie mogę bo mnie podrażnia,...
a w kwestii cery najbardziej mi pomogło mleczko pilingujące GlySkinCare, kocham je wręcz bo takiej cery nie miałam od 15 lat ;) mimo, że czasem coś tam jeszcze wyskoczy...
effaclar u mnie nie dał totalnie żadnego efektu, teraz używam tego kwasu z pharmaceris i też nie działa, już nie mogę się doczekać kiedy się skończy, bo jest bardzo nieprzyjemny w stosowaniu, po nałożeniu na twarzy pozostawia lepką, rolującą się warstwę, brrr...
OdpowiedzUsuńDo Effaclaru pałam nienawiścią za to, co mi zrobił z buzią parę lat temu... Skutecznie zniechęcił mnie do całej marki i do tego dłuuuugo byłam przesadnie zachowawcza jeśli chodzi o zmiany kremów do twarzy, choć wcześniej nie miałam żadnych oporów i chętnie testowałam nowości.
OdpowiedzUsuńu mnie też żadnych efektów po effaclar nie zauważyłam i oddałam go koleżance :)
OdpowiedzUsuńJa po Effaclar sięgnęłam w okresie wzmożonego wysypu przed wakacjami i niestety wymęczyłam całą tubkę, ponad miesiąc i nic się nie ruszyło :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u Ciebie się nie sprawdziły... Ja Duo bardzo dobrze wspominam, swego czasu zużyłam kilka tubek pod rząd i świetnie działał na moją cerę :)
OdpowiedzUsuńNa mojej cerze te dwa kremy nie zrobiły dosłownie nic. Parę lat temu skutecznie moją buzię wyleczył Effaclar K, natomiast teraz jestem zakochana w Biodermie Sebium AKN i Global i zastanawiam się nad kupnem Biodermy Sebium Serum.
OdpowiedzUsuńU mnie Duo w ogóle się nie sprawdził - w sensie, że żadnego efektu nie było a robiłam dwa podejścia do niego.....
OdpowiedzUsuńtrochę mnie effaclar duo zaskakuje. Jedni piszą hymny pochwalne o jego wspaniałości, drudzy mówią, że to zło. Chciałam go kupić, ale z każdą kolejną recenzją zastanawiam się, czy rzeczywiście warto.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, co z tym zrobić;/
jeśli chodzi o kwas to wydaje mi się że skóra po prostu ci się do niego przyzwyczaiła szybko i dlatego przestał dawać efekty ;)
OdpowiedzUsuńDuo nie miałam, ale teraz zmienili mu skład, znaczy dodali coś, ciekawe, jaka będzie różnica. Ja używam obecnie Effaclaru K i cera się poprawiła, ale bez wielkiego wow, więc szukam dalej... czekam na opowieści o tym Twoim kosmetycznym geniuszu
OdpowiedzUsuńMoim zdanie jesli prze tyle czasu po Effaclarze duo nic sie nie poprawilo to znaczy ze rzucic w kat :) A effaklar k probowalas?poza tym buzia sie przyzwyczaja i po takich stezeniach buzia nie reaguje;)powodzonka
OdpowiedzUsuńJa miałam Almond Peel ale ten o mniejszym stężeniu, chyba to było 5% i niestety zadziałał podobnie, jak u Ciebie - najpierw wysyp, potem chwilowa poprawa, a potem wszystko wróciło do stanu sprzed używania niestety...
OdpowiedzUsuńOj mnie też Effaclar podobnie urządził, teraz buzia ma luz, wreszcie zdecydowałam się na Izotek i zobaczymy czy się opłaci.. Ciekawa jestem tego Twojego odkrycia więc ne każ długo czekać :)
OdpowiedzUsuńCo do effaclar to też go porzuciłam... Używałam, oczywiście strasznie wysypało, ale potem jakoś cera wyładniała i przestałam używać...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie jesteś jedyną niecierpliwą. Swego czasu przez 2,5 miesiąca używałam Effaclaru. Moja twarz tonęła w pryszczach i nic nie zwiastowało poprawy. Na dodatek skóra była sucha i zaczerwieniona, chociaż solidnie ją nawilżałam. Później przerzuciłam się na domowe toniki z kwasami i efekt był o wiele lepszy. Liczba pryszczy zmniejszyła się, choć problem nie został całkowicie rozwiązany.
OdpowiedzUsuńJa używałam obydwu kremów. Effaclar to moj ulubieniec ever! Nid spowodował u mnie wysypu, a te krostki i trądzik, który miałam zlikwidował w miesiąc. Wiadomo dalej mi wyskakują jakieś niespodzianki ale w mniejszej ilosci. Natomiast krem Pharmaceris nie zdziałał u mnie nkc, absolutnie nic.
OdpowiedzUsuńMoja kosmetyczka poleciał mi kurację kwasem migdałowym. Ale to też jest złożona sprawa, bo poza kremem z tym kwasem, powinno się jeszcze aplikować maskę, wcześniej ampułkę i coś jeszcze. Chodzi mi o to, że podobno aby kuracja miała ręce i nogi, musi by przeprowadzona całościowo z innymi kosmetykami, które wspomagają kwasy. Ale ja powtarzam tylko to, co powiedziała kosmetyczka :)
OdpowiedzUsuńEffaclar Duo używałam wiele razy i mam mieszane uczucia :)
OdpowiedzUsuńRównież często raczę się kwasami :) I zdecydowanie polecam do kupie w aptekach maść - krem z kwasem azelainowym :)
Jest świetna :)
Buziaki
xo xo xo xo xo xo
Nie znam żadnego z nich... Ale planowałam zakup Effaclar Duo...
OdpowiedzUsuńCzekam aż powiesz, który to taki ten JEDYNY :D
OdpowiedzUsuń