Jakiś czas temu pokazywałam Wam na blogu trzy niesamowicie dobrze zapowiadające się kosmetyki marki Idunn Naturals. Już na wstępie napisałam wtedy, że po pierwszych próbach z jednym z nich jestem wprost wniebowzięta. W dzisiejszym wpisie zabraknie serum do twarzy, bo czuję, że na właściwą ocenę akurat tego specyfiku potrzebuję jeszcze trochę czasu. Tak więc bohaterami dzisiejszego odcinka serialu pt. "Pielęgnacja" jest krem do ciała i peeling solny.
Teraz powinny zabrzmieć jakieś fanfary, polecieć konfetti, a na niebie rozbłysnąć sztuczne ognie. Ten balsam do ciała to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. W okrągłym pudełku, pod zakrętką i srebrnym wieczkiem jest masa zbitego, ale bardzo lekkiego kremu. Ciężko ten kosmetyk właściwie tak nazwać, balsam też nie jest odpowiednim określeniem. Przypomina raczej gęsty, kremowy mus. O, najlepsze będzie chyba porównanie do ptasiego mleczka. Pod wpływem temperatury naszego ciała wszystko się jednak zmienia. Krem zmienia się w czysty olejek. Genialnie rozprowadza się go na skórze. Oczywiście w tym momencie można przestać liczyć na to, że szybko się wchłonie. Ale trzeba od razu zaznaczyć, że nie jest to kosmetyk do stosowania na co dzień. Jest na to za dobry :D
Złotego kremu używamy w wolny wieczór, przy domowym SPA, kiedy możemy leżeć do góry tyłkiem, pławić się w maseczkach i innych upiększaczach i po prostu pachnieć... Bo tutaj dochodzimy do sprawy szalenie ważnej. Używając tego tego cuda możemy sobie odpuścić zapachowe świeczki, woski, yankee, kringle i wszystkie takie. W tym momencie to MY jesteśmy zapachową ozdobą domostwa. Bo Istiren pachnie NIEZIEMSKO. Elegancko, luksusowo i seksownie. Jest tu trochę unisexu, ale nie zmienia to faktu, że to istna bajka. Zdecydowanie mogłabym mieć takie pachnidło wlane w butelkę. Zresztą szczerze mówiąc nie raz mi się zdarzyło, że zamiast się czymś psiknąć, wcierałam w szyję i za uszami odrobinę tego olejkowego smarowidła. Zapach utrzymuje się na ciele bardzo długo, po takim wieczornym seansie rano skóra jest aksamitnie gładka, miękka, wypielęgnowana.
Ach, gdzie to złoto? A chociażby na skórze ;) Krem zawiera złoty pyłek, który na skórze tworzy piękną poświatę. To kolejny powód, dla którego nie jest to rzecz powszednia, choć trzeba przyznać, że wygląda to fantastycznie.
Idunn Naturals Istiren Złoty Krem
Krem z 24-karatowym złotem –
wyjątkowe połączenie masła shea, oleju ryżowego, oleju migdałowego,
witaminy E i
24-karatowego złota. Wyjątkowa receptura
pozwoliła stworzyć naturalny krem o niespotykanej konsystencji i
działaniu. Zawarte w kremie masło shea działa przeciwstarzeniowo, a
jednocześnie jest naturalnym filtrem UV. Połączone z olejami doskonale
nawilża skórę pozostawiając ja elastyczną i gładką. Dodatek 24
karatowego złota i naturalnej witaminy E potęguje efekt
przeciwstarzeniowy, chroni skórę przed utratą kolagenu, skutkiem
działania wolnych rodników. Aby skóra zyskała dodatkowego blasku dodano
drobinki złotego pigmentu. Wyjątkowy zapach kremu ze złotem pozostanie
na skórze cały dzień.
Skład: Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit, Prunus amygdalus dulcis (Sweet Almond) Oil, Oryza sativa (Rice) Bran Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Tocopheryl acetate, Parfum, Diethylhexyl
Syringylidene Malonate, Mica, CI 77891, Silica, CI 77491, Tin Oxide,
Glitter, Gold, Hexyl Cinnamal, Buthylphenyl Methylpropional, Limonene,
Linalool,Coumarin
Peeling solny ma za to konsystencję gęstej piany pełnej grubych ziarenek soli, w tym przypadku różowej soli himalajskiej. Na zdjęciu powyżej udało mi się chyba nawet uchwycić tę miękkość. Muszę jednak przyznać, że taka puchowa formuła nie zawsze sprawdza się pod prysznicem. Peeling jest po prostu za lekki i zastosowany na mokrą skórę kiepsko się rozprowadza, za szybko się "rozpada" pod palcami i złuszczający masaż jest mało skuteczny. Sprawa wygląda dużo lepiej przy zastosowaniu na sucho. Co więcej - zastosowaniu na sucho koniecznie po tej myjącej części prysznica/kąpieli. Ten kosmetyk powtarza to, co pokazał jego złoty kolega - pod wpływem temperatury rozpuszcza się do olejku. A jest go tak niesamowicie dużo, że z powodzeniem można sobie odpuścić balsamowanie. Nie ma tu bowiem znienawidzonego oleju mineralnego, który trzeba z siebie porządnie spłukać. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale w przypadku tego peelingu zbyt wysoka zawartość olejków jest wadą, bo utrudnia efektywne złuszczanie :D
Mimo że Brilli Ante nie pachnie tak szałowo jak Istiren - ma ten charakterystyczny solny aromat, również zalicza się do kosmetyków dających głównie przyjemność - jako peeling radzi sobie średnio, nie naprawi zaniedbanej skóry, ale jako zastrzyk porządnego, olejowego natłuszczenia i wygładzenia skóry, już daje sobie radę świetnie. Nie tłuści wanny/kabiny prysznicowej, po spłukaniu go z siebie wodą nie pozostawia też nieprzyjemnie tłustej warstwy. Teraz mi się nasunęło, że można go trochę porównać do balsamu pod prysznic, z dodatkową opcją drobinek masujących ;)
Peeling zawiera dobroczynny dla skóry pył diamentowy.
Idunn Naturals Brilli Ante Peeling Solny
Naturalny delikatny peeling z
różową solą himalajską łagodnie oczyszcza skórę bez jej podrażniania.
Podczas peelingu drobne kryształki soli ściśle przylegają do skóry
delikatnie ją masują, pobudzają mikrokrążenie co powoduje odnowienie
zewnętrznej warstwy naskórka. Peeling solny na bazie olejowo maślanej
sprawia, że skóra po masażu jest elastyczna, nawilżona i aksamitnie
gładka.
Drobna,
różowa sól krystaliczna wydobywana jest we wschodnim paśmie Himalajów.
Sól himalajska jest najzdrowszą solą na ziemi! W całości czysta i
naturalna jest bogata w minerały niezbędne dla naszego organizmu. Swój
kolor zawdzięcza tylko naturze, jest nieskażona negatywnymi czynnikami
środowiska naturalnego.
Skład: Sodium
chloride (Hymalayan Salt), Oryza sativa (Rice) Bran Oil, Prunus
amygdalus dulcis (Sweet Almond) Oil, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum
Parkii (Shea Butter) Fruit, Parfum, Diethylhexyl Syringylidene Malonate,
Caprylic/Capric Triglyceride, Hexyl Cinnamal, Linalool,
Hydorxycitronellal, Limonene, Hydroxyisohexyl-3-cyclohexene
carboxaldehyde, Benzyl Salicylate, Citronellol, Geraniol
Kosmetyki mają około roczną datę ważności - moje powinny zachować świeżość do lutego przyszłego roku.
Na pewno postaram się, aby mieć zawsze zapas złotego kremu, bo przyzwyczaiłam się do tej dawki przyjemności i szczerą miłością kocham jego zapach. Peeling na pewno wart jest uwagi ze względu na skład.
To kto ma ochotę na chwileczkę zapomnienia z Idunn Naturals? ;)
We Wrocławiu marka dostępna w Mydlarni Wrocławskiej (ul. Kuźnicza i ul. Ruska)
przypominają mi złotą serię Organique :)
OdpowiedzUsuńMi też :D
UsuńAle mi narobiłaś ochoty na ten balsam :P
OdpowiedzUsuńO ile peeling mnie nie porwał, o tyle balsam tak opisałaś, że natychmiast mam ochotę go wypróbować. A potem leżeć i pachnieć...
OdpowiedzUsuń