Cześć Dziewczyny!
W związku z tym, że na moim blogu wciąż brak starych postów, postanowiłam, że te produkty, które pojawiły się wcześniej w postach, a których wciąż używam, będę się tu stopniowo pojawiać, pomiędzy nowymi recenzjami.
Bardzo przepraszam za tę powtórkę moje dawne Czytelniczki, ale strasznie mi szkoda tego, co się z nimi stało, a może jeszcze komuś w jakiś sposób pomoże moja opinia. Także spodziewajcie się w najbliższym czasie kilku wtórnych postów.
Postanowiłam na chwilę odstawić czerwień i z czeluści lodówki wydobyłam stary, bo kupiony chyba z trzy, jeśli nie więcej, lata temu lakier z Wibo. Trwałość mają te lakiery powalającą. Od tamtego czasu ani trochę nie zgęstniał. Lakier z Rimmela, który ubóstwiałam zgęstniał już tak, że przestał się ruszać w buteleczce, nawet w minimalnym zakresie. A szkoda, bo kolor był piękny i pędzelek nieziemski. No ale trudno.
Ten lakier ma bardzo delikatne fioletowe błyszczące drobinki, które w świetle nadają mu właśnie taki jagodowo- borówkowy kolor, którego niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciu, wyszedł chyba bardziej atramentowy. Kolor ma metaliczny połysk. Trwałość? Szału nie ma, ale też nie odpryskuje od razu. Ten kolor kiepsko kryje, dwie warstwy są absolutnie obowiązkowe, ale jednocześnie też wystarczające. Lakier też stosunkowo szybko wysycha.
Lakiery z Wibo znają chyba wszyscy, Zwłaszcza tę serię Express Growth z witaminami. Z tego co pamiętam, kiedy używałam tych lakierów, paznokcie naprawdę szybciej mi rosły. Nie wiem, może po prostu miały lepszy okres, a może to rzeczywiście zasługa tego lakieru?
OGÓLNA OCENA: 4/5
A Wy lubicie takie ciemne lakiery? Jak u Was sprawdzają się lakiery Wibo? Podzielcie się opinią!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze reklamowe, obraźliwe, nie zawierające konstruktywnej krytyki
będą usuwane.
Dzięki za komentarz!