Siedzę sobie spokojnie w jeszcze spokojniejszy wieczór, piję czerwoną herbatę, wcinam ciacho i przeglądam dzisiejszą dostawę gazet: listonosz, tym razem bez większego poślizgu, dostarczył mi i Mamie odpowiednio- InStyle'a i Twój Styl.
Zaprenumerowałam sobie tę gazetę, ponieważ: 1. mają duży dział urodowy, całkiem niezłe porady, dużo inspiracji i kosmetyków (co jest w zasadzie też przekleństwem, bo pcha strasznie ku zakupom); 2. roczna prenumerata, zakupiona w styczniu, w promocji wyniosła mnie śmieszne 25 zł; 3. jest to typowa gazeta do obejrzenia, przekartkowania, zakodowania w głowie inspirujących i pożytecznych rzeczy i odłożenia na stosik poprzednich numerów, wychodzę bowiem z założenia, że do czytania mam wystarczająco dużo książek.
Twój Styl prenumeruje moja Mama. Odkąd pamiętam. Gazeta grubsza, na o wiele wyższym poziomie, pod każdym chyba względem, dużo do czytania (ważne dla mojej Mamy, Taty zresztą też) i, jak dla mnie, rzeczywiście chyba najlepsza obecnie (od dawna) ogólnożyciowa pozycja dla Kobiet, najbardziej popularna z tych, których cena bliska jest 10 zł za egzemplarz (w końcu "najlepiej sprzedający się luksusowy magazyn dla kobiet").
I tutaj, nawiązując już do tego, o co mi się rozchodzi: o ile Twojemu Stylowi jestem w stanie wybaczyć, ba! nie dziwię się, że prezentuje drogie kosmetyki (w końcu to luksusowy miesięcznik; luksusowy jak na nasze polskie realia oczywiście), takie promuje, a kosmetyki ze średniej, czy nawet niższej półki, tzw.popularne, pojawiają się nieco rzadziej (choć i tak ich sporo! zwłaszcza polskich marek), to w przypadku takiej gazety jak InStyle jest to dla mnie jakąś pomyłką.
A piszę o tym dlatego, że w obecnym numerze mamy BEST BEAUTY BUYS. Każda gazeta ma jakiś swój ranking, plebiscyt, który pojawia się na łamach pod koniec lub na początku roku (analogicznie: Doskonałości Twojego Stylu).
Otóż wstrząsnęła mną dysproporcja ilości kosmetyków wyższo- i najwyższo-półkowych w stosusunku do tych tańszych.
Czy redaktorkom tej gazety naprawdę wydaje się, że przeciętną czytelniczkę tego tytułu stać na to, żeby zawartość kosmetyczki tworzyły produkty, z których niemal każdy kosztuje ponad 100zł?
Nie wydaje mi się.
A patrząc na poszczególne kategorie:
- usta: w przypadku 6 na osiem pozycji, cena produktu kształtuje się w przedziale 75- 202 zł
- podkłady& korektory: 5 na 7 produktów kosztuje w granicach 125- 199 zł
- oczy: tutaj produkty są zróżnicowane, bo i tusze i kredki i cienie, trudno to klasyfikować, ale najmniej zapłacimy za kredkę Inglota (20 zł), ale ogólnie na 9 kosmetyków, cena pięciu bardzo zbliża się lub grubo przekracza 100 czy nawet prawie 300 zł
- bazy, róże& brązery: na 7 produktów tylko jeden kosztuje mniej niż 100 zł
- paznokcie: no tu wiadomo, ceny są zupełnie inne, najtańszy 28zł, najdroższy 95 zł; średnio cena jednego kosmetyku oscyluje w granicach 45 zł
- kosmetyki do skóry suchej: no tu już jest szaleństwo od 63 zł (L'Oreal) do 795 zł (Dr Sebagh); pozostałe to 100-300 zł. Sytuacja przedstawia się analogicznie w przypadku innych rodzajów skóry, o anti-agingu nie wspominając nawet.
Trochę lepiej sytuacja przedstawia się w przypadku kosmetyków do pielęgnacji ciała: w kategorii kremy, olejki& balsamy na 8 kosmetyków tylko 3 ceną przekraczają 100 zł.
Włosy?
- pielęgnacja: 7 produktów- za 5 zapłacimy powyżej 50 zł
Twarz w kategorii eko?
- tylko jeden kosmetyk kosztuje mniej niż 100 zł (ok, dwa, krem koloryzujący Pat &Rub kosztuje 96 zł)
Cóż myślę, że to wystarczy.
Nie wiem, może to ja jestem dziwna, może jestem idealistką, która by chciała, żeby były tu same Ziaje, Essence'a i Catrice'y, ale takie podejście jest moim zdaniem trochę nieżyciowe.
Nie mam zamiaru wrzucać wszystkich do jednego worka, ale nie wydaje mi się, żeby czytelniczki InStyle'a masowo, regularnie odwiedzały Sephorę i Douglasa w celu zrobienia podstawowych kosmetykowych zakupów.
Owszem, większość z Nas kupuje tam perfumy, od czasu do czasu, zrobi sobie prezent i wyda więcej pieniędzy na kosmetyk bobbie brown, meteory Guerlain czy szminkę chanel.
Ale balsam do ciała to zakup raczej typu rossman, natura, superpharm, sklepy internetowe i allegro ( i biedronka!).
Stwarzając oczywiście osobną grupę dla urodowych bloggerek, które zazwyczaj lubią mieć dużo i dobrze nie wydając kosmicznych sum.
Kurczę, no nie wiem, jakoś mnie to strasznie uderzyło. Tak jak wspomniałam, Twój Styl, jako gazeta mieniąca się mianem luksusowej, mająca już pewną renomę, obecna na polskim rynku kupę lat i stanowiąca w zasadzie klasyk prasy kobiecej ma pełne prawo do takich ekstrawagancji, ale InStyle? Gazeta, którą można mieć za trochę ponad 2 zł miesięcznie?
Rozumiem, że dział urody dostaje do testowania super markowe kosmetyki, ale to nie oznacza, że ich czytelniczki też sobie mogą czy też chcą na to pozwolić.
Nie mówię, że takich nie ma. Nie chcę tu powielać żadnych stereotypów ani wszystkich klasyfikować tak samo.
Chodzi mi o ten rozstrzał pomiędzy klasą pozycji, a tym, co zawiera. O ile normalne miesięczne wydania InStyle'a są raczej w porządku pod tym względem, nieraz już w końcu kupiłam prezentowany przez nich kosmetyk, to to zestawienie jest niemądre jakieś strasznie,
Moim zdaniem proporcje powinny być bardziej wyrównane.
Na Nasze blogi zerkając też można chyba powiedzieć, że sięgamy raczej po kosmetyki, które owszem, są niezłej jakości, ale też nie kosztują zbyt wiele (ot, ukochane Nasze Essence...)
Patrząc na takie gazetowe rankingi najbardziej życiowo przedstawia się chyba ten Cosmopolitana...
Nie piszę tego z żalu, z jakiejś zazdrości. Ot, chciałam się z Wami podzielić tym spostrzeżeniem.
Zaprenumerowałam sobie tę gazetę, ponieważ: 1. mają duży dział urodowy, całkiem niezłe porady, dużo inspiracji i kosmetyków (co jest w zasadzie też przekleństwem, bo pcha strasznie ku zakupom); 2. roczna prenumerata, zakupiona w styczniu, w promocji wyniosła mnie śmieszne 25 zł; 3. jest to typowa gazeta do obejrzenia, przekartkowania, zakodowania w głowie inspirujących i pożytecznych rzeczy i odłożenia na stosik poprzednich numerów, wychodzę bowiem z założenia, że do czytania mam wystarczająco dużo książek.
Twój Styl prenumeruje moja Mama. Odkąd pamiętam. Gazeta grubsza, na o wiele wyższym poziomie, pod każdym chyba względem, dużo do czytania (ważne dla mojej Mamy, Taty zresztą też) i, jak dla mnie, rzeczywiście chyba najlepsza obecnie (od dawna) ogólnożyciowa pozycja dla Kobiet, najbardziej popularna z tych, których cena bliska jest 10 zł za egzemplarz (w końcu "najlepiej sprzedający się luksusowy magazyn dla kobiet").
I tutaj, nawiązując już do tego, o co mi się rozchodzi: o ile Twojemu Stylowi jestem w stanie wybaczyć, ba! nie dziwię się, że prezentuje drogie kosmetyki (w końcu to luksusowy miesięcznik; luksusowy jak na nasze polskie realia oczywiście), takie promuje, a kosmetyki ze średniej, czy nawet niższej półki, tzw.popularne, pojawiają się nieco rzadziej (choć i tak ich sporo! zwłaszcza polskich marek), to w przypadku takiej gazety jak InStyle jest to dla mnie jakąś pomyłką.
A piszę o tym dlatego, że w obecnym numerze mamy BEST BEAUTY BUYS. Każda gazeta ma jakiś swój ranking, plebiscyt, który pojawia się na łamach pod koniec lub na początku roku (analogicznie: Doskonałości Twojego Stylu).
Otóż wstrząsnęła mną dysproporcja ilości kosmetyków wyższo- i najwyższo-półkowych w stosusunku do tych tańszych.
Czy redaktorkom tej gazety naprawdę wydaje się, że przeciętną czytelniczkę tego tytułu stać na to, żeby zawartość kosmetyczki tworzyły produkty, z których niemal każdy kosztuje ponad 100zł?
Nie wydaje mi się.
A patrząc na poszczególne kategorie:
- usta: w przypadku 6 na osiem pozycji, cena produktu kształtuje się w przedziale 75- 202 zł
- podkłady& korektory: 5 na 7 produktów kosztuje w granicach 125- 199 zł
- oczy: tutaj produkty są zróżnicowane, bo i tusze i kredki i cienie, trudno to klasyfikować, ale najmniej zapłacimy za kredkę Inglota (20 zł), ale ogólnie na 9 kosmetyków, cena pięciu bardzo zbliża się lub grubo przekracza 100 czy nawet prawie 300 zł
- bazy, róże& brązery: na 7 produktów tylko jeden kosztuje mniej niż 100 zł
- paznokcie: no tu wiadomo, ceny są zupełnie inne, najtańszy 28zł, najdroższy 95 zł; średnio cena jednego kosmetyku oscyluje w granicach 45 zł
- kosmetyki do skóry suchej: no tu już jest szaleństwo od 63 zł (L'Oreal) do 795 zł (Dr Sebagh); pozostałe to 100-300 zł. Sytuacja przedstawia się analogicznie w przypadku innych rodzajów skóry, o anti-agingu nie wspominając nawet.
Trochę lepiej sytuacja przedstawia się w przypadku kosmetyków do pielęgnacji ciała: w kategorii kremy, olejki& balsamy na 8 kosmetyków tylko 3 ceną przekraczają 100 zł.
Włosy?
- pielęgnacja: 7 produktów- za 5 zapłacimy powyżej 50 zł
Twarz w kategorii eko?
- tylko jeden kosmetyk kosztuje mniej niż 100 zł (ok, dwa, krem koloryzujący Pat &Rub kosztuje 96 zł)
Cóż myślę, że to wystarczy.
Nie wiem, może to ja jestem dziwna, może jestem idealistką, która by chciała, żeby były tu same Ziaje, Essence'a i Catrice'y, ale takie podejście jest moim zdaniem trochę nieżyciowe.
Nie mam zamiaru wrzucać wszystkich do jednego worka, ale nie wydaje mi się, żeby czytelniczki InStyle'a masowo, regularnie odwiedzały Sephorę i Douglasa w celu zrobienia podstawowych kosmetykowych zakupów.
Owszem, większość z Nas kupuje tam perfumy, od czasu do czasu, zrobi sobie prezent i wyda więcej pieniędzy na kosmetyk bobbie brown, meteory Guerlain czy szminkę chanel.
Ale balsam do ciała to zakup raczej typu rossman, natura, superpharm, sklepy internetowe i allegro ( i biedronka!).
Stwarzając oczywiście osobną grupę dla urodowych bloggerek, które zazwyczaj lubią mieć dużo i dobrze nie wydając kosmicznych sum.
Kurczę, no nie wiem, jakoś mnie to strasznie uderzyło. Tak jak wspomniałam, Twój Styl, jako gazeta mieniąca się mianem luksusowej, mająca już pewną renomę, obecna na polskim rynku kupę lat i stanowiąca w zasadzie klasyk prasy kobiecej ma pełne prawo do takich ekstrawagancji, ale InStyle? Gazeta, którą można mieć za trochę ponad 2 zł miesięcznie?
Rozumiem, że dział urody dostaje do testowania super markowe kosmetyki, ale to nie oznacza, że ich czytelniczki też sobie mogą czy też chcą na to pozwolić.
Nie mówię, że takich nie ma. Nie chcę tu powielać żadnych stereotypów ani wszystkich klasyfikować tak samo.
Chodzi mi o ten rozstrzał pomiędzy klasą pozycji, a tym, co zawiera. O ile normalne miesięczne wydania InStyle'a są raczej w porządku pod tym względem, nieraz już w końcu kupiłam prezentowany przez nich kosmetyk, to to zestawienie jest niemądre jakieś strasznie,
Moim zdaniem proporcje powinny być bardziej wyrównane.
Na Nasze blogi zerkając też można chyba powiedzieć, że sięgamy raczej po kosmetyki, które owszem, są niezłej jakości, ale też nie kosztują zbyt wiele (ot, ukochane Nasze Essence...)
Patrząc na takie gazetowe rankingi najbardziej życiowo przedstawia się chyba ten Cosmopolitana...
Nie piszę tego z żalu, z jakiejś zazdrości. Ot, chciałam się z Wami podzielić tym spostrzeżeniem.
masz dobre spostrzeżenia, ale tak działają działy marketingu firm które zabiegają o publikację wzmianek o ich kosmetykach. większa firma=większa kasa= większe szanse na zaistnienie w gazecie.
OdpowiedzUsuńMagazyny strzelają sobie w piętę, bo nie celują w target. Taka forma "reklamy" i tak firmom niewiele da, bo jest wycelowana w odbiorcę, który czyta inne pozycje. Gazeta z tego przedziału cenowego powinna raczej pokazywac komsetyki tanie a dobre.
Podziwiam, że przeliczyłaś te wszystkie sumy i kwoty ;))
Hej. Ja również mam takie spostrzeżenia. Jedyne logiczne wytłumaczenie jakie przychodzi mi do głowy, to to, że redaktorki mają z tego niezłą kasę jeśli polecą jakiś droższy kosmetyk. Chętniej tez go wytestują, niż jakiś drogeryjny "chłam". Dodatkowo, nie dość, że co druga strona gazety to reklama, to jeszcze reklama jest w artykułach. Można sobie pooglądać, ale większość kosmetyków pozostaje w sferze marzeń. To samo tyczy się "tanich" ubrań pokazywanych na Papilocie.
OdpowiedzUsuńRaczej nie doczekamy się gazety, która tak jak blogi, proponuje tanie i dobre, i często polskie kosmetyki.
Jeśli chodzi o moje ulubione czasopisma, to najbardziej pasuje mi Uroda, Joy i nowa gazeta - Flesz. Ale wszędzie znajdą się w większości drogie kosmetyki, a tanich będzie garstka.
No właśnie. Nie przeszkadza mi ranking drogich kosmetyków, jeśli byłby jeszcze ranking jakichś "tańszych" (w dużym skrócie myślowym). Ale na pewno jest rozjazd pomiędzy ceną wydawnictwa a prezentowanymi w nim kosmetykami. To jest absurdalne i myślę, że wszystkie to zauważamy. Jeszcze rozumiem jakby rozdawali po kilka produktów najlepiej ocenianych w swoich kategoriach, w każdym numerze.
OdpowiedzUsuńAle tak jak napisała Ania, te produkty są "dedykowane" dla innej grupy i bez sensu w ogóle to wszystko wychodzi.
Zgadzam się w 100%.
OdpowiedzUsuńno o ten absurd właśnie- gazeta z niższej półki a kosmetyki z najwyższej- mi chodziło. Strasznie to kłuje w oczy. Nie mówię o robieniu jakiegoś osobnego rankingu dla "normalnych kosmetyków", ale po prostu o wyrównanie ilości tańszych i droższych. Nie wydaje mi się, żeby to był taki ogromny problem. No ale cóż.
OdpowiedzUsuńa po Urodę też chętnie sięgam od czasu do czasu :)
zgadzam się, zawsze strony urodowe są przeze mnie najchętniej czytane a często prezentowane kosmetyki są z górnej półki, po którą na razie zupełnie nie sięgam. dodam, że również mam na myśli gazety raczej mało luksusowe, bo w tych typu Twój Styl nie dziwiłoby mnie to zupełnie.
OdpowiedzUsuń