prawie niewidoczny, jesienny dzienniak

  • 6
Wracam do Was z kolejnym postem, utrzymanym mniej więcej w tej samej kolorystyce, co poprzednia, ciastowa notka. Znowu trochę brązu i złota, ale w niemal transparentnej formie.

Nie raz już wspominałam, że w makijażu oka ograniczam się na co dzień jedynie do tuszu i, ewentualnie, delikatnej kreski na powiece lub linii wodnej.
Cieni nie używam, poza jednym swoim  złotkiem z Miyo mam tylko paletkę, którą wygrałam w konkursie.

Jeśli chodzi o kolory to, jeśli już się na coś odważę, zawsze są to beże i brązy.
I tak jest tym razem. 
Bardzo delikatna brązowa kreska, rozmazana + złoto-miedziana kredka roztarta na ruchomej części powieki.
Makijażu prawie nie widać, ale jednak ładnie podkreślił moje oko :)
To mój pierwszy "makijaż" tutaj, więc proszę na mnie nie krzyczeć :D
Baaaardzo rzadko silę się na coś więcej niż tusz, więc wprawy nie mam żadnej.
Rzęsy wytuszowałam tylko odrobinę, co by nie przysłoniły powieki, bo to właśnie robią zazwyczaj (jeden z powodów, dla których nie widzę sensu malowania powiek).




Jeśli to ja, to musi być minimalizm :D
Użyłam więc tylko trzech kosmetyków


1. Tusz do rzęs Astor Big&Beautiful Boom! (recenzja)
2. Kredka do oczu Miyo, Devil Eyes, Brown
3. Automatyczna konturówka do oczu Wibo, nie wiem, co to za kolor, myślałam, ze będzie brązowa, okazała się miedziana ;)

Nic to wymyślnego, ale i ja nie jestem wymyślna.
Po prostu stwierdziłam, że wypadałoby w końcu coś tego typu zaprezentować :)

Miłego popołudnia!

6 komentarzy:

Komentarze reklamowe, obraźliwe, nie zawierające konstruktywnej krytyki
będą usuwane.

Dzięki za komentarz!

Obserwują