Zimy nienawidzę i nienawidzić będę.
Tak mam i już. Z utęsknieniem czeka na wiosnę, na czas, kiedy będzie można zrzucić ciepłą kurtałkę, przywdziać trenczyk i normalne buty. Normalne buty.. Czyli jakie? Szpilooooory :D
Tak tak, teraz też można zasuwać na obcasach, ale w sumie w taką pogodę jak dziś, życzę powodzenia, ślisko, mokro, wiatr, idzie się zabić.
Ja tej zimy postanowiłam dać odpocząć przede wszystkim moim stopom i popylam non stop w płaskich butach.
Zmasakrowane po wiośnie, długim lecie i krótkiej jesieni, niemal zawsze, z małymi wyjątkami na co najmniej 11cm obcasie.
Odcisk na odcisku.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że nie lubię swoich stóp. Pieczołowicie miziałam balsamem całe ciało, świadomie pomijając zawsze stopy. No i koło się zamyka- nie smaruję, bo są brzydkie, a są brzydkie, bo nie smaruję.
Jednak jako maniaczka bardzo wysokich obcasów z przerażeniem "odkryłam", że jeśli coś z tym nie zrobię, to w najbliższym czasie mogę pożegnać się ze wszelkiego rodzaju ślicznuchnym obuwiem.
Nie do pomyślenia.
Postawiłam sobie więc za cel doprowadzenie stóp do porządku i kupiłam krem Lirene.
Chcecie wiedzieć, jak poradził sobie z odartymi ze skóry odnóżami?
LIRENE REGENERUJĄCY KREM DO STÓP
Producent:
Poczuj komfort zadbanych stóp!
Podstawa skuteczności:
• intensywnie regenerująca formuła o wysokim stężeniu mocznika - zmiękcza i wygładza skórę stóp
• olejek z drzewa herbacianego - koi i łagodzi podrażnioną skórę
• krem stymuluje regenerację naskórka
• likwiduje bolesne zrogowacenia i powstające przy chodzeniu uszkodzenia pięt
Efekt:
Zregenerowana, zmiękczona i wygładzona skóra stóp.
Stosowanie:
Nanieść krem na czyste i suche stopy. Delikatnie wmasować i pozostawić do całkowitego wchłonięcia.
Polecany szczególnie dla stóp popękanych i przesuszonych.
(źródło: lirene.pl)
OPAKOWANIE: klasyczna kremowa tubka, prosty dizajn "bez wydziwiania"; zatyczka trzyma mocno, a samo opakowanie jest miękkie i łatwo wycisnąć kosmetyk.
KOLOR: biały
ZAPACH: dziwny. Nie jestem wybredna pod tym względem, ale mi się nie podoba. Nie wiem, co to jest, ale jest bardzo brzydkie :/ fujka fuj
KONSYSTENCJA: dziwna. Niby kremowa, ale ma w sobie coś takiego nietypowego, "sztywnego", nie potrafię tego opisać. Szybko się wchłania. W miejscach, gdzie moje stopy miały takie nierówności z powodu ciągle schodzącej skóry, nakładałam grubszą warstwę, zatykałam nim po prostu szczeliny, tam pozostawał biały nalot.
EFEKTY: czytając poprzednie podpunkty na pewno nie czułyście żadnych pozytywnych emocji, prawda? :D
Tak jak kolor i konsystencja, krem całościowo jest DZIWNY. Ale chyba skuteczny.
Naprawdę nie wiem, jak to zrobił i czy aby na pewno on, ale moje stopy wyglądają o niebo, tfe, sto nieb lepiej niż jeszcze miesiąc temu!
Aplikacja i ogólnie rzecz biorąc jest czynnością naprawdę średnio przyjemną.
Krem ma dziwną konsystencję, brzydko pachnie, a stopy po wchłonięciu się tego specyfiku wcale nie są gładkie- za to suchutkie i trochę nieprzyjemne w dotyku. Ale człowiek budzi się rano z milutkimi stópkami...
JAK BYŁO: moja lewa stopa była i jest w porządku. Gorzej z prawą.
Permanentnie biała od suchego, szorstkiego, schodzącego naskórka.
Nie znam się na anatomii stopy, ale tę część poniżej dużego palca miałam jakby piętrową- różna ilość warstw skóry w różnych miejscach sprawiła, że zrobiły mi się takie schodki, którym na granicach zdarzało się pękać dość głęboko. No masakra razy milion, fuj fuj fuj.
Bez nawilżania było jeszcze gorzej, bo przecież taka skóra jest bardziej narażona na uszkodzenia.
JAK JEST: stopy są różowiutkie :) Zniknęła suchość i białość, powierzchnia jest gładka. Te okropne pęknięcia bardzo ładnie zaczęły się zrastać i ich powierzchnia zmniejszyła się w zasadzie o połowę.
Obietnice producenta w zasadzie spełnione.
Na moich stopach jest jeszcze trochę zrogowaciałego naskórka, ale wszelkie inne niedoskonałości zanikają.
Przede wszystkim jestem dumna z siebie, że tak wytrwale, każdego wieczora zdobywałam się na odwagę i dotykałam swoich stóp :D
WYDAJNOŚĆ: kiepska. Na swoje stopy używałam go sporo i w tym momencie opakowanie nadaje się do rozcinania, żeby wydobyć resztkę.
Poj.: 75 ml
Cena: oj nie pamiętam, jakieś 7 zł
Jak widzicie jestem zadowolona z efektów. Ale nie mam niestety żadnej pewności, czy jest to zasługą kremu, czy po prostu tego, że z uporem maniaka, każdego wieczora wcierałam zawzięcie kosmetyk i porządnie je nawilżałam. Nie wiem, czy krem ma takie genialne właściwości, czy to moja porządna, w końcu, po tylu latach, pielęgnacja dała takie efekty. Może to systematyczność jest kluczem do sukcesu?
Odejmuję też punkty za zapach i konsystencję.
[EDIT] a jednak wychodzi na to, że ten krem rzeczywiście jest zajebisty, niezależnie od regularności stosowania, nad którą się zastanawiałam]
OGÓLNA OCENA: 5/5
A jak u was stoi pielęgnacja stóp? Czy tylko ja jestem taką fleją? :D
Tak mam i już. Z utęsknieniem czeka na wiosnę, na czas, kiedy będzie można zrzucić ciepłą kurtałkę, przywdziać trenczyk i normalne buty. Normalne buty.. Czyli jakie? Szpilooooory :D
Tak tak, teraz też można zasuwać na obcasach, ale w sumie w taką pogodę jak dziś, życzę powodzenia, ślisko, mokro, wiatr, idzie się zabić.
Ja tej zimy postanowiłam dać odpocząć przede wszystkim moim stopom i popylam non stop w płaskich butach.
Zmasakrowane po wiośnie, długim lecie i krótkiej jesieni, niemal zawsze, z małymi wyjątkami na co najmniej 11cm obcasie.
Odcisk na odcisku.
Najgorsze jest w tym wszystkim to, że nie lubię swoich stóp. Pieczołowicie miziałam balsamem całe ciało, świadomie pomijając zawsze stopy. No i koło się zamyka- nie smaruję, bo są brzydkie, a są brzydkie, bo nie smaruję.
Jednak jako maniaczka bardzo wysokich obcasów z przerażeniem "odkryłam", że jeśli coś z tym nie zrobię, to w najbliższym czasie mogę pożegnać się ze wszelkiego rodzaju ślicznuchnym obuwiem.
Nie do pomyślenia.
Postawiłam sobie więc za cel doprowadzenie stóp do porządku i kupiłam krem Lirene.
Chcecie wiedzieć, jak poradził sobie z odartymi ze skóry odnóżami?
LIRENE REGENERUJĄCY KREM DO STÓP
Producent:
Poczuj komfort zadbanych stóp!
Podstawa skuteczności:
• intensywnie regenerująca formuła o wysokim stężeniu mocznika - zmiękcza i wygładza skórę stóp
• olejek z drzewa herbacianego - koi i łagodzi podrażnioną skórę
• krem stymuluje regenerację naskórka
• likwiduje bolesne zrogowacenia i powstające przy chodzeniu uszkodzenia pięt
Efekt:
Zregenerowana, zmiękczona i wygładzona skóra stóp.
Stosowanie:
Nanieść krem na czyste i suche stopy. Delikatnie wmasować i pozostawić do całkowitego wchłonięcia.
Polecany szczególnie dla stóp popękanych i przesuszonych.
(źródło: lirene.pl)
OPAKOWANIE: klasyczna kremowa tubka, prosty dizajn "bez wydziwiania"; zatyczka trzyma mocno, a samo opakowanie jest miękkie i łatwo wycisnąć kosmetyk.
KOLOR: biały
ZAPACH: dziwny. Nie jestem wybredna pod tym względem, ale mi się nie podoba. Nie wiem, co to jest, ale jest bardzo brzydkie :/ fujka fuj
KONSYSTENCJA: dziwna. Niby kremowa, ale ma w sobie coś takiego nietypowego, "sztywnego", nie potrafię tego opisać. Szybko się wchłania. W miejscach, gdzie moje stopy miały takie nierówności z powodu ciągle schodzącej skóry, nakładałam grubszą warstwę, zatykałam nim po prostu szczeliny, tam pozostawał biały nalot.
EFEKTY: czytając poprzednie podpunkty na pewno nie czułyście żadnych pozytywnych emocji, prawda? :D
Tak jak kolor i konsystencja, krem całościowo jest DZIWNY. Ale chyba skuteczny.
Naprawdę nie wiem, jak to zrobił i czy aby na pewno on, ale moje stopy wyglądają o niebo, tfe, sto nieb lepiej niż jeszcze miesiąc temu!
Aplikacja i ogólnie rzecz biorąc jest czynnością naprawdę średnio przyjemną.
Krem ma dziwną konsystencję, brzydko pachnie, a stopy po wchłonięciu się tego specyfiku wcale nie są gładkie- za to suchutkie i trochę nieprzyjemne w dotyku. Ale człowiek budzi się rano z milutkimi stópkami...
JAK BYŁO: moja lewa stopa była i jest w porządku. Gorzej z prawą.
Permanentnie biała od suchego, szorstkiego, schodzącego naskórka.
Nie znam się na anatomii stopy, ale tę część poniżej dużego palca miałam jakby piętrową- różna ilość warstw skóry w różnych miejscach sprawiła, że zrobiły mi się takie schodki, którym na granicach zdarzało się pękać dość głęboko. No masakra razy milion, fuj fuj fuj.
Bez nawilżania było jeszcze gorzej, bo przecież taka skóra jest bardziej narażona na uszkodzenia.
JAK JEST: stopy są różowiutkie :) Zniknęła suchość i białość, powierzchnia jest gładka. Te okropne pęknięcia bardzo ładnie zaczęły się zrastać i ich powierzchnia zmniejszyła się w zasadzie o połowę.
Obietnice producenta w zasadzie spełnione.
Na moich stopach jest jeszcze trochę zrogowaciałego naskórka, ale wszelkie inne niedoskonałości zanikają.
Przede wszystkim jestem dumna z siebie, że tak wytrwale, każdego wieczora zdobywałam się na odwagę i dotykałam swoich stóp :D
WYDAJNOŚĆ: kiepska. Na swoje stopy używałam go sporo i w tym momencie opakowanie nadaje się do rozcinania, żeby wydobyć resztkę.
Poj.: 75 ml
Cena: oj nie pamiętam, jakieś 7 zł
Jak widzicie jestem zadowolona z efektów. Ale nie mam niestety żadnej pewności, czy jest to zasługą kremu, czy po prostu tego, że z uporem maniaka, każdego wieczora wcierałam zawzięcie kosmetyk i porządnie je nawilżałam. Nie wiem, czy krem ma takie genialne właściwości, czy to moja porządna, w końcu, po tylu latach, pielęgnacja dała takie efekty. Może to systematyczność jest kluczem do sukcesu?
Odejmuję też punkty za zapach i konsystencję.
[EDIT] a jednak wychodzi na to, że ten krem rzeczywiście jest zajebisty, niezależnie od regularności stosowania, nad którą się zastanawiałam]
OGÓLNA OCENA: 5/5
A jak u was stoi pielęgnacja stóp? Czy tylko ja jestem taką fleją? :D
staram się kremować co wieczór :D spróbowałam olejkiem z babydeam i jestem oczarowana! stópki mięciutkie ;D
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam, ale trzeba spróbować :))
OdpowiedzUsuńw zimie moje stopy wyglądają strasznie, rzadko kremuję bo nie widzę potrzeby. za to na wiosnę i w wakacje bardzo dbam o moje stopy i staram się je regularnie pielęgnować:)
OdpowiedzUsuńOj, chyba muszę spróbować. Nie sądziłam, że Lirene ma krem z 30% mocznikiem!
OdpowiedzUsuńJuż wiadomo skąd ten zapach, mocznik nie pachnie zbyt ładnie. Ale za to działa! Nawilża i złuszcza.
Pędzę do drogerii. :)
Ja staram się co 3 dni to robić , ale zdarza się rzadziej a co właściwie robie ? Smaruję stópki masłem do ciała grubo i zakładam bawełniane stópki i tak idę spać :) rano stópki jak marzenie :)
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, chętnie bym spróbowała
OdpowiedzUsuńszukam jakiegoś dobrego produktu i chyba postawę właśnie na ten.
OdpowiedzUsuńJa o stopy dbam przez cały rok, równie namiętnie jak o dłonie :) Aktualnie używam kremy fusswohl czy jakoś podobnie z rossa ;)
OdpowiedzUsuńJa codziennie smaruje stopy, ostatnio mnie bardzo pozytywnie krem z Avonu zaskoczył :)
OdpowiedzUsuńna szczęście nie mam problemów ze stopami dlatego jedyne co robię to smaruje je masłem albo balsamem przy mazianiu całego ciała :)
OdpowiedzUsuńja najczęściej smaruje balsamem na noc i zakładam skarpetki (o ile o tym pamietam... ) stosuję też peeling z Biedronki i pumeks. w zimie nie jest z nimi tak źle, gorzej w lecie...
OdpowiedzUsuńKurcze, ja w ogóle nie dbam o stopy.. :) co najwyżej pumexik. Są dobrze nawilżone, nic sie nie łuszy, ma normalny kolor.
OdpowiedzUsuńwiesz wstyd się przyznać, ale ja o stópki też za bardzo nie dbam :/ czas chyba to zmienić i doprowadzić je do jako takiego wyglądu na wiosnę :) zmobilizowałaś mnie tym postem :)
OdpowiedzUsuńu mnie pomaga porządny peeling. ale pomaga na 3 dni. potem niezależnie od systematyczności i ilości wcieranych kremideł jest buba, czyli sucho i szorstko. czasem czuję się jak hobbit.
OdpowiedzUsuńJa się wpędziłam w zaklęty krąg, bo chciałam za dużo: chciałam ładnych, zadbanych, różowiutkich odnóż, a że taki efekt dawał mi tylko pumeks, używałam go namiętnie... Tylko że pumeks niestety pomaga na krótko, a tak naprawdę pobudza naskórek do "obrony": intensywnego rogowacenia, więc w rezultacie dostałam stopy, które po odstawieniu pumeksu natychmiast obrastały skorupą zrogowaciałej skóry, fuj. ;) (Trochę jak z wycinaniem skórek przy paznokciach, nie? Jak się raz zacznie, ciężko skończyć...) Do teraz próbuję z tego wyjść, i tutaj zima ma u mnie mały plusik, bo chowanie stóp pod grubymi skarpetami pomogło mi przeczekać ten etap, kiedy wyglądały naprawdę fatalnie. Nie zaprzyjaźniajcie się za mocno z pumeksem, dziewczyny. ;)
OdpowiedzUsuńKrem Lirene wypróbuję. :)
Zapraszam do konkursu:
OdpowiedzUsuńhttp://matleenamakeup.blogspot.com/2012/02/konkurs-wygraj-kosmetyki-inglot.html
Jeśli bierzesz w nim udział prosze napisać że Cie zwerbowałam "Lilianaa blog":)
Tu więcej informacji:
http://matleenamakeup.blogspot.com/2012/02/konkurs-wygraj-kosmetyki-inglot.html
Pozdrawiam!
Miałam kiedyś ten sam krem z Lirene, jednak moje stopy uratował Pilarix.
OdpowiedzUsuń