Cześć Obżartuchy! :D
Wcinacie pączki, czy, tak jak ja, odpuszczacie?
Ja sobie nie kupię, Mama robi sama domowe, ale ze względu na to, że w domu będę dopiero wieczorem, liczę, że się nie załapię :D
Jak widzicie spadła mi ostro częstotliwość dodawania postów, ale mam niestety fatalny plan na uczelni i nie mam nawet kiedy zrobić zdjęć. Czekam na weekend, chociaż w sumie i tak mam już na głowie tyle referatów, że nie wiem, jak to wszystko ogarnę ;)
Dzisiaj krótki post o tym, jak sprawują się włosowe ulepszacze, które zamówiłam sobie na stronie zrobsobiekrem .
Wszystko jest w dość intensywnym użyciu, więc słów kilka o:
Wcinacie pączki, czy, tak jak ja, odpuszczacie?
Ja sobie nie kupię, Mama robi sama domowe, ale ze względu na to, że w domu będę dopiero wieczorem, liczę, że się nie załapię :D
Jak widzicie spadła mi ostro częstotliwość dodawania postów, ale mam niestety fatalny plan na uczelni i nie mam nawet kiedy zrobić zdjęć. Czekam na weekend, chociaż w sumie i tak mam już na głowie tyle referatów, że nie wiem, jak to wszystko ogarnę ;)
Dzisiaj krótki post o tym, jak sprawują się włosowe ulepszacze, które zamówiłam sobie na stronie zrobsobiekrem .
Wszystko jest w dość intensywnym użyciu, więc słów kilka o:
- L- CYSTEINA- na pewno znany dobrze każdej z nas chociażby ze składu suplementów aktywny składnik, którego zadaniem jest odbudowa, pielęgnacja, pogrubienie włosa. Zapobiega jego kruchości, łamliwości i rozdwajaniu. Brzmi bardzo fajnie. Na stronie "sklepu" dostępny jest przepis na płukankę z L- cysteiną. Ja za taką formą pielęgnacji nie przepadam, więc postanowiłam wsypać całe opakowanie tego bejera do balsamu bez spłukiwania do włosów z Joanny. I co? Przede wszystkim oczywiście zmienił mi ten cudowny boski przepyszny zapach w totalny smród :D L- cysteina zajeżdża trochę siarą, jak dla mnie w sumie najbardziej jak taka ondulacja fryzjerska... Na początku śmierdziało strasznie i na włosach też się trzymał ten aromacik długo, ale ostatnio i sama mieszanka zmieniła zapach jak i jego trwałość na włosach jest mniejsza. Choć muszę przyznać, że używam tego balsamu na tyle często, że moje włosy już trochę po prostu wchłonęły tego zapachu. Niemniej jednak łatwo to zatuszować psikając sobie na włosy odrobiną perfum.
- MLECZKO PSZCZELE W GLICERYNIE- taka super naturalna rzecz, bo samo mleczko produkowane jest w całości przez pszczoły :) Ma silne właściwości nawilżające i kondycjonujące włosy. Zawiera ogromną ilość witamin: B2, B6, B9, H, B5, C, proteiny oraz proalinę, która wspiera syntezę elastyny i kolagenu. Początkowo używałam mleczka tak, jak jedwabiu- nakładam niewielką ilość na końcówki i nie spłukiwałam. Efekty były fajne, końcówki były nawilżone i wyglądały zdrowo, ale strasznie się plątały, no jednak ta gliceryna robiła swoje. Obecnie dodaję 3 krople do porcji maski do włosów i zostawiam na godzinę.
- HYDROLIZAT KERATYNY- zawiera aminokwasy analogiczne do tych, które budują nasze włosy i paznokcie. Nadaje włosom zdrowy wygląd, połysk, nawilżenie. Odbudowuje włos nadając mu sprężystość i elastyczność. Ma również działanie ochronne. Hydrolizat keratyny również dodaje do maski do włosów. Zauważyłam, że po dodaniu tych kilku kropel dużo łatwiej rozprowadza się kosmetyk na włosach, a one same błyskawicznie się wygładzają. To chyba mój ulubieniec z tej trójcy. Też ma dość specyficzny zapach, ale bardzo bardzo delikatny i w zasadzie nie ma to znaczenia. Ma lekko brązowy kolor. Ach, nie napisałam wcześniej- l- cysteina jest w formie małych kryształków, a mleczko pszczele, tak jak hydrolizat płyn (zresztą logiczne- przecież gadam o dodawaniu kropel w końcu ;p )
PODSUMOWUJĄC
Na moich włosach ten zespół sprawdza się świetnie. Są gładkie, mięciutkie, nawilżone. Wyglądają bardzo zdrowo, końcówki są mocne i grube. Mniej też się plączą i są bardziej sypkie, co przy moich włosach jest nie lada osiągnięciem.
To wszystko kosztuje grosze, a jest niesamowicie wydajne.
A jak u Was się sprawują włosowe specyfiki z zsk? Może polecicie jeszcze coś ciekawego? :)
Pozdrowienia ociekające lukrem! :D
Ja zamówiłam kilka rzeczy do włosów z ZSK, czekam już teraz tylko na paczkę :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzaraz tam obżarciuchy, ja mam oleje z ZSK, nie pytaj w jakich proporcjach je zmieszałam. Dopiero będę je próbować na swoich włosach. na pewno coś o nich napiszę:)a i kule musujące do kąpieli zrobiłam, są świetne a wszystko zakupiłam w ZSK;)znalazłam na ZSK recepturę na serum do włosów i chyba spróbuję.
OdpowiedzUsuńzsk to dla mnie wyższa szkoła jazdy hehe
OdpowiedzUsuńJeszcze nie korzystałam z oferty ZSK ale mam ochotę :) zwłaszcza po takich recenzjach.. ;)
OdpowiedzUsuńpolecam nierafinowany olej kokosowy. po 2 tygodniach używania jakieś 3razy w tygodniu, moje włosy są nie do poznania! uwielbiam go też jako balsam do ciała albo ust, absolutny kwc. a hydrolizat keratyny dodaję do szamponu albo odżywki do włosów. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwłaśnie planuję zakup na ZSK. :) a pączki... zjadłam 2. :) ale mam ten fart że - bez róznicy ile zjem nie przytyję, ]:->
OdpowiedzUsuńMnie l-cysteina kusi, faktycznie tak pogrubia włosy?
OdpowiedzUsuń