Hej Dziewczyny:)
Do rozważań nad tym akcesorium skłonił mnie tag o pięciu niepotrzebnych rzeczach.
Z ogromną większością Waszych odpowiedzi się zgadzam, ale w wielu z nich pojawiła się zalotka do rzęs.
Czyli rzecz obowiązkowa w moim makijażu. Ze względu na to, że moje rzęsy są długie i gęste, kilka razy zdarzyło mi się, że tylko je "wyzalotkowałam", nie tuszowałam i to wystarczyło, żeby oko wyglądało fajnie.
Oczywiście moje rzęsy nie są czarne, więc nie było tego efektu, jaki daje tusz, ale i tak było nieźle.
Jakiś czas temu też myślałam, ze zalotka to rzecz zbędna. Ale któregoś dnia skusiłam się na nią w Rossmannie.
Na początku kompletnie nie potrafiłam się nią posługiwać, istna masakra!
Nie mogłam objąć wszystkich rzęs, przycinałam sobie powiekę, no trudy ciężkie i znoje.
Ale teraz, kiedy zajmuje mi to dosłownie kilka sekund, nie wyobrażam sobie życia bez tego narzędzia tortur! :D
Moje rzęsy mają w tym momencie nieco ponad 1 cm długości, średnio 1-1,5 cm. Wydaje się to być niewiele, ale popatrzcie na kartkę w kratkę, podejdźcie z nią do lustra i spróbujcie sobie przystawić te 2-3 krateczki do powieki. Od razu lepiej prawda? :)
(tak tak, mierzę rzęsy ;p jak już wypadnie, to czemu nie? :p oczywiście biorę pod uwagę to, że nie są proste, tylko mają kształt łuku )
Włoski bardzo ładnie podwijają się same jednie w zewnętrznych kącikach. Poza tym niestety są raczej proste i mimo tej długości w zasadzie mało widoczne.
Dlatego zalotka okazała się strzałem w dziesiątkę.
Producent instruował, aby podkręcać rzęsy w trzech miejscach ich długości.
Mi jednak kompletnie nie chodzi o ich podkręcenie! Od tego są tusze, które naprawdę nieźle sobie z tym radzą. Poza tym na tej długości strasznie by je to wygniotło :/
Chciałam, aby rzęsy były widoczne na tle powieki, otworzyły oko.
Nie wiem zresztą, czy ktoś postępuje tak, jak głosi instrukcja :)
Ustawiam ją więc jedynie przy samej linii wzrostu włosków, zaraz przy powiece, tak, żeby wygięły się do góry od razu z powieki. Zaciskam kilka sekund i gotowe :)
Do rozważań nad tym akcesorium skłonił mnie tag o pięciu niepotrzebnych rzeczach.
Z ogromną większością Waszych odpowiedzi się zgadzam, ale w wielu z nich pojawiła się zalotka do rzęs.
Czyli rzecz obowiązkowa w moim makijażu. Ze względu na to, że moje rzęsy są długie i gęste, kilka razy zdarzyło mi się, że tylko je "wyzalotkowałam", nie tuszowałam i to wystarczyło, żeby oko wyglądało fajnie.
Oczywiście moje rzęsy nie są czarne, więc nie było tego efektu, jaki daje tusz, ale i tak było nieźle.
Jakiś czas temu też myślałam, ze zalotka to rzecz zbędna. Ale któregoś dnia skusiłam się na nią w Rossmannie.
Na początku kompletnie nie potrafiłam się nią posługiwać, istna masakra!
Nie mogłam objąć wszystkich rzęs, przycinałam sobie powiekę, no trudy ciężkie i znoje.
Ale teraz, kiedy zajmuje mi to dosłownie kilka sekund, nie wyobrażam sobie życia bez tego narzędzia tortur! :D
Moje rzęsy mają w tym momencie nieco ponad 1 cm długości, średnio 1-1,5 cm. Wydaje się to być niewiele, ale popatrzcie na kartkę w kratkę, podejdźcie z nią do lustra i spróbujcie sobie przystawić te 2-3 krateczki do powieki. Od razu lepiej prawda? :)
(tak tak, mierzę rzęsy ;p jak już wypadnie, to czemu nie? :p oczywiście biorę pod uwagę to, że nie są proste, tylko mają kształt łuku )
Włoski bardzo ładnie podwijają się same jednie w zewnętrznych kącikach. Poza tym niestety są raczej proste i mimo tej długości w zasadzie mało widoczne.
Dlatego zalotka okazała się strzałem w dziesiątkę.
Producent instruował, aby podkręcać rzęsy w trzech miejscach ich długości.
Mi jednak kompletnie nie chodzi o ich podkręcenie! Od tego są tusze, które naprawdę nieźle sobie z tym radzą. Poza tym na tej długości strasznie by je to wygniotło :/
Chciałam, aby rzęsy były widoczne na tle powieki, otworzyły oko.
Nie wiem zresztą, czy ktoś postępuje tak, jak głosi instrukcja :)
Ustawiam ją więc jedynie przy samej linii wzrostu włosków, zaraz przy powiece, tak, żeby wygięły się do góry od razu z powieki. Zaciskam kilka sekund i gotowe :)
BEZ ZALOTKI
nic imponującego, prawda?
HOKUS POKUS CZARY MARY
Z ZALOTKĄ
Od razu lepiej! :D
Zalotka, której używam to sprzęt Elite Professional, kupiony w Rossmannie za ok.10 zł.
Dzięki temu, że nie jest wyposażona w te takie nożyczkowe pętelki, w które wkłada się palce, nic nas nie ugniata.
Bardzo wygodna w użyciu, w opakowaniu dostajemy dodatkową gumkę na zmianę, kiedy ta, która jest już zamontowana stanie się bezużyteczna.
Ja używam swojej baaaaardzo długo, a na gumce nie widać jeszcze śladów zniszczenia.
Poza tym, że sprawia iż rzęsy są po prostu widoczne, lubię to, że utrzymuje je w ryzach przez praktycznie cały dzień.
Moje rzęsy mają tendencję do plątania się- jedna załazi za drugą- bardzo tego nie lubię, a uścisk zalotki utrwala ją w tym miejscu, które nadałam jej przeczesawszy rzęsy przed jej użyciem.
Oczywiście robię to wszystko przed wytuszowniem rzęs- wizja włosków, które "dzięki" tuszowi przyklejają się do gumeczki zalotki i po jej rozwarciu już tam zostają ogołacając oko jest na tyle przerażająca, że na pewno nie odwrócę kolejności :D
Zalotkuję się niemal codziennie więc z uporem maniaka wcieram tę odżywkę z L'Biotici, kiedy tylko mogę, żeby włoski były mocne.
Raz na jakiś czas staram się robić przerwę, na jakieś 2-3 tygodnie, ale strasznie głupio się wtedy czuję ;)
Niektóre z Was niemal codziennie prostują włosy, suszą je- ja niemal codziennie używam zalotki.
Co kto lubi :D
Zalotkuję się niemal codziennie więc z uporem maniaka wcieram tę odżywkę z L'Biotici, kiedy tylko mogę, żeby włoski były mocne.
Raz na jakiś czas staram się robić przerwę, na jakieś 2-3 tygodnie, ale strasznie głupio się wtedy czuję ;)
Niektóre z Was niemal codziennie prostują włosy, suszą je- ja niemal codziennie używam zalotki.
Co kto lubi :D
A jaki jest Wasz stosunek do zalotki? Naprawdę jest wam aż tak zbędna? :)
Mam zalotkę w swej kosmetyczce, więc się nie podpisuję pod NIE DLA ZALOTKI...Owszem osłabia rzęsy, ale raz na jakiś czas czy tak jak Ty uzywać czegoś na wzmocnienie rzęs to czemu nie.
OdpowiedzUsuńA efekt piorunujący!!
Mam tą samą zalotkę :) Świetna jest, chociażby dlatego, że gumka praktycznie się nie niszczy :D Poza tym odpowiada mi "mechanizm" tej zalotki :)
OdpowiedzUsuńOstatnio przestałam używać, ale chyba znowu do niej wrócę :) Tylko muszę najpierw kupić odżywkę do rzęs na wszelki wypadek (tak na marginesie to polecam odżywkę keratynową z Gala :).
zbytek i narzedzie tortur dla rzęs:) jak ktos od czasu do czasu uzywa to czemu nie, ale stale?
OdpowiedzUsuńMam swoja filozofię:)
ja nigdy nie używałam zalotki i kusi mnie, ale jakoś boję się, żeby nie zrobić krzywdy rzęsom ;)
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu tych zdjęć jedyne o czym myślę, to czy iść po zalotkę już teraz, czy przeżyje kolejny dzień bez niej jeśli kupię ją jutro. Efekt jest genialny, jestem NA TAK dla zalotki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie zalotka nie daje niemal żadnych efektów, dlatego jej nie używam. :) Może mam kiepską, a może po prostu nie umiem jej używać, ale brak efektów w połączeniu z opinią o złym wpływie zalotki na rzęsy skutecznie zniechęcił mnie do tego sprzętu. Jednak Twoje zdjęcia zachęcają, więc... Czemu by nie podarować zalotce drugiej szansy? ;)
OdpowiedzUsuńŁadny efekt:) Ja na szczęście nie muszę stosować zalotek, bo mam z natury podkęcone i długie rzęsy.
OdpowiedzUsuńja kiedyś namiętnie używałam i raz wyrwałam sobie rzęsy do połowy oka :/ teraz już sie obchodzę bez niej :D
OdpowiedzUsuńJa zalotki używam TYLKO na specjalne okazje, takie jak, np. ślub, święta, randka, itp. Myślę że nie ma sensu tak często katować swoje rzęsy, gdy nie ma się potrzeby:) Ale, co kto lubi :)
OdpowiedzUsuńSylwia
Ja też nie potrzebuję zalotki, ale tylko dlatego, że mam naturalnie długie i podkręcone rzęsy, jednak gdyby było inaczej to czemu nie:)
OdpowiedzUsuńNa mnie to nie działa
OdpowiedzUsuńnie potrafię używać zalotki! mimo kilku podejść podziękowałam tej pani :)
OdpowiedzUsuńMam zalotkę i używam jej, czasem codziennie, czasem raz na jakiś czas, zależy czy gdzieś wychodzę, czy chce mi się ją wyciągać itd ;)uważam, że to świetny wynalazek :D
OdpowiedzUsuńNie używam zalotki, nie uważam, żeby była mi potrzebna do szczęścia, ale jak zobaczyłam zdjęcia to pomyslalam: o kurde, przydałaby mi się :D
OdpowiedzUsuńMam zalotkę. Jak wypróbowałam pierwszy raz byłam oczarowana :) Nie myślałam, że moje rzęsy mogą mi się aż tak podobać. Niestety po częstym używaniu zalotki moje rzęsy stały się jakby słabsze i nawet zalotka czy super tusz do rzęs nie poprawiały ich wyglądu. Teraz używam zalotki tylko od święta.
OdpowiedzUsuńJa swoją gdzieś zgubiłam:(
OdpowiedzUsuńDla mnie zalotka to podstawa. Są dni kiedy nie używam tuszu do rzęs... gorący, letni dzień bądź po prostu deszcz...
OdpowiedzUsuńWtedy zalotka jest podstawą... :)
Wielkie dzięki :D Od dawna zastanawiam się nad zakupem tego narzędzia tortur, ale nie wiedziałam gdzie znaleźć dobre i niezbyt drogie. Na pewno kupię tą zalotkę przy najbliższej wizycie w Rossmannie :)
OdpowiedzUsuńAha, i jeszcze pytanie: gdzie można kupić odżywkę L'Biotica? (domyślam się, że w notce chodziło o Regenerujący krem do rzęs, którego szuka od dawna i nie mogę znaleźć) Z góry dziękuję za podpowiedź :)
Nigdy nie miałam (ale kilka razy używałam) i uważam to za zbędny gadżet ;D na dodatek nie chcę bardziej niszczyć rzęs, a takie zalotkowanie na pewno je boli :P
OdpowiedzUsuńJa używam zalotki co drugi dzień, boję się jej używać codziennie :D Ale faktycznie przydaje się :))
OdpowiedzUsuńefekt spektakularny, ale mnie nie przekonasz ;)
OdpowiedzUsuńOj no bo ja lubię mieć dużo żeli ;) Pod prysznicem musi stać przynajmniej 5, żebym miała wybór :D
OdpowiedzUsuńZalotka jest mi całkiem obca i raczej niepotrzebna, ale u Ciebie efekt naprawdę jest fantastyczny ;)
O mam taką samą zalotkę :) Ja jakośrzadko używam bo nie widzę efektu , chyba ,że źle robie :(
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam i nie chcę mieć zalotki ;) ale to dlatego, że mogę rzęski tego nie wymagają.
OdpowiedzUsuńu ciebie efekt jest niesamowity po użyciu zalotki! nic dziwnego, że nie możesz przestać jej używać ;)
ja niestety męczę włosy prostownicą.. ;)
Posiadam zalotkę ale używam naprawdę od świeta ;)
OdpowiedzUsuńZalotka to cudowny wynalazek,używam codziennie. Mam długie rzęsy, ale każda rośnie w inną stronę i bez podkręcania ich nie widać...Miałam tą z Elite, złamała się po tygodniu użytkowania, poza tym jest nieporęczna, wolę z "uszami"
OdpowiedzUsuń@Let's Talk Beauty: Wielkie dzięki za odpowiedź :) Właśnie w SuperPharmie szukałam, ale może faktycznie zajrzę do zwykłej apteki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam swojej zalotki, ale kiedyś podkradłam ją mamie i efekt był oszałamiający. Kupiłabym ją, ale boję się, że rzęsy się osłabią i będą wypadać :(
OdpowiedzUsuńZalotka daje świetny efekt! Jednak nie używam jej codziennie bo boję się o rzęsy :( Ale tak jak powiedziałaś - jedni mają prostownicę inny używają zalotki ;)
OdpowiedzUsuńKocham sposób w jaki piszesz. Zalotka wydaje sie być fajna rzeczą!
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
Ja zalotkę kupiłam z pół roku temu, używałam jej tydzień i na tym się skończyło;) Myślę, że mało dizewczyn lubi zaltkę bo mania na punkcie rzęs (którą ja także posiadam) jest tak wielka, że zabrania nam utrwalać w jakiś nienaturalny sposób nasze rzęsy. Poza tym moje rzęsy są naturalnie podkręcone. A powiedz, nie zauważyłaś ŻADNEJ zmiany po długotrwałym stosowaniu? Rzęsy się nie łamią albo nie wypadają?
OdpowiedzUsuńZamierzam kupić dobrą zalotkę.Dzięki ,że mi powiedziałaś o tej weryfikacji na moim blogu, nie wiedziałam ,że te dziadostwo ustawione jest fabrycznie.Już zmieniłam w ustawieniach.Też nie lubię wpisywać tej weryfikacji:)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko zalotce. Kiedyś używałam jej bardzo często, ale popsuła się i jakoś nie mogę kupić następnej. A to zapomnę, a to mam ważniejsze wydatki :) Ale w najbliższym czasie na pewno ją kupię, bo rzęsy u mojego lewego oka są niepodatne na podkręcanie przy pomocy tuszu.
OdpowiedzUsuń