Seksi sreksi.
Zachciało mi się próbowania rozmaitych kresek, więc postanowiłam kupić sobie coś, co w pewien sposób powinno mi to ułatwić, czyli eyeliner w pisaku. No ale jak to z postanowieniami bywa, było sobie i było i daleko mu było do realizacji.
Ale byłam sobie w Rossmannie, akurat uzupełniałam podkładowy zapas Rimmela i wpadł mi w ręce pisak z Lovely.
Zwykły eyeliner z pędzelkiem tej firmy jest całkiem ok, więc stwierdziłam, że czemu by nie spróbować.
Totalnie spontaniczny zakup, niestety tym razem nieudany, zaraz zobaczycie dlaczego.
LOVELY, EYELINER W PISAKU, sexy eyes
Nie przytoczę Wam tego, co mówi producent, bo na jego stronie ten produkt nie istnieje.
OPAKOWANIE: pisak w plastikowej oprawce z zatyczką. Prosty dizajn, nie rzuca się w oczy.
KOLOR: ja mam kolor czarny- całkiem niezły, głęboki, ale cóż z tego, skoro reszta leży.
ZAPACH: bardzo delikatnie pachnie tuszem
EFEKT: TRAGEDYYYYJA!
Pierwsze maźnięcie po ręce było zadowalające- ładna cienka kreska, ładny kolor, no o to mi chodziło.
Do malowania podchodziłam dwa razy. Za pierwszym razem winę zwalałam na to, ze może na powiece zostały jakieś resztki kremu do rzęs i po prostu przez to wszystko jest źle, ale ostatnio spróbowałam jeszcze raz, na dobrze oczyszczoną powiekę i sytuacja się powtórzyła.
Pisak, po pierwsze, cienką końcówką pisze tylko przez moment, potem się wypisuje. Końcówka nie jest twarda, robi się z niej taki farfocel.
Po drugie, ustawiając go lekko na ukos robi to samo.
No nie da się nim nic narysować, przerywa i nie pisze.
W sumie, gdyby tylko tak zacinał jeszcze dałoby się z niego coś zrobić, trochę poprawek i jakaś kreska by w męczarniach powstała.
Niestety nie dana nam jest taka możliwość, bo dotknięcie pisakiem wcześniej pomalowanego już miejsca sprawia, że zaczyna działać jak gumka- usuwa to, co wcześniej udało nam się jakimś cudem narysować. Totalny koszmar!
Nie mogę Wam nawet powiedzieć, jak z trwałością tego kosmetyku, bo nie miałam go na sobie dłużej niż 10 nerwowych minut.
Specjalnie nie podwinęłam rzęs zalotką, żeby było widać dokładnie, co to za bubel.
OGÓLNA OCENA: 0/5
Zdjęcia wyszły różowe, jakoś światło takie wyszło, w żadnym wypadku nic mi się nie stało :)
Używałyście? Może to tylko ja trafiłam na taki trefny egzemplarz?
Ja mam w kolorze granatowym. Kupiłam go po zachęcających opiniach bloggerek, ale się zawiodłam. W drogerii był zafiliowany, więc mam pewność, że nikt go nie próbował. Pierwszego dnia próbowałam go na ręce i było ok, ale chcąc narysować kreskę dzień później nie dało rady. Beznadziejny produkt i tyle :/
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kredki w pisaku - przejechałam się raz i już więcej nie korzystam, bo efekt był porównywalny. ;-) I tu nie chodzi o firmę, bo widzę, że większość pisaków zachowuje się podobnie.
OdpowiedzUsuńOkropnie maluje ta kredka. Miałam kiedyś podobna w pisaku tylko z innej firmy i też nie byłam zbyt zadowolona. Odnoszę wrażenie, że ten typ tak ma.
OdpowiedzUsuńo boże, pierwsze zdjęcie sugeruje, że zrobiłaś sobie straszną krzywdę... czy to przypadek, że tam jest tak bardzo czerwono? :( mam nadzieję, ze szybko przeszło.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie byłabym taka pewna, że "ten typ tak ma", wczoraj u sofie był taki pisak z hean i wyglądał fajnie :/
OdpowiedzUsuńOlgita: nie nie, żadna krzywda mi się nie stała, światło tylko jakieś takie dziwne wyszło :)
ojej, rzeczywiście beznadziejnie maluje :/
OdpowiedzUsuńja mam eyeliner w pisaku z Ingrid i fajny jest :)
Oj, oj niefajnie
OdpowiedzUsuńa ja sie nie zgodze:) Nie wiem jak ten Lovely , ale mam kilka ezgemplarzy w pisaku i cudnie malują, ustaw dobrze rękę stabilnie, oprzyj, zrob kropeczki i spróbuj połaczyc.
OdpowiedzUsuńPoza tym na podstawie tak srednio półkowej marki jaką jest Lovely nie mozna wyrobic zdania o takich produktach.Wiele mniej drogich marek po prostu ładuje mało tuszu i nie spływa tak jak powinnien.Ot, czasem za tłusta powieka, przypudruj nieco.
Mnie korcił granat, ale po tych zdjęciach na pewno się nie skusze
OdpowiedzUsuńOjj co za bubel!
OdpowiedzUsuńFuuuuuuuuuuuuuj... Na tym pierwszym zdjęciu to wygląda tragicznie!
OdpowiedzUsuńja mam pisaka z hean mogę polecić ; ) czerń intensywna, ładnie maluje i utrzymuje się cały dzień. miałam kiedys z essence i się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście wygląda nieciekawie :)
OdpowiedzUsuńOł, nie sądziłam, że aż tak tragicznie będzie to wyglądać. Faktycznie masakra... Dobrze, że nie kupiłam ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o linery w pisaku, to nadal jednak jest moja ulubiona forma - zwłaszcza liner Kobo jest genialny, używam go od pół roku przy każdym makijażu i nic się z nim nie stało, nadal intensywna mocna czerń :) Mam też brąz z Kobo i jest tak samo, ale rzadziej używam, bo nieco wżera kolor w powiekę :P
W ogóle tusze w pisaku są o kant dupy potłuc! Ja kiedyś kupiłam taki z Essence. Nie dość, że nie rysował, to jeszcze zaschnął po miesiącu...Chyba nadal jest w sprzedaży...
OdpowiedzUsuńBu bu buuuubelek :/
OdpowiedzUsuńFaktycznie dramat. Ja mialam tak z pisakiem ELF (posiadalam ich dwa) ale za to pisak z Collection 2000 jest niesamowity
OdpowiedzUsuń4premiere: no właśnie nie wrzucam wszystkiego do jednego worka, to mój pierwszy tego typu kosmetyk, kupiony trochę z przysłowiowej d*py :D
OdpowiedzUsuńmanewrowałam nim na wszystkie sposoby, bardzo bym chciała połączyć kropeczki, ale... nie mam czym.
też na początku myślałam, ze to wina jakiejś tłustości, ale, tak jak napisałam, okazało się, że nie :/
ale na pewno jeszcze coś wypróbuję :)
moze tak, jak polecają Dziewczyny, Hean albo Kobo.
też miałam ten Essence jak koleżanka wyżej. też szybko zaschnął i nie rysowal;/ nigdy wiecej juz nie kupiłam eyelinera w pisaku.
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam
nigdy nie byłam zadowolona z eyelinera w pisaku i polecam tylko te z pędzelkami :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie
http://ori-leszno.blogspot.com/
ps. blogaska dodaję do obserwowanych z miłą chęcią
uuuu rzeczywiście niefajne, szkoda.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć - ja nie jestem przekonana do tego typu wynalazków - wolę eyeliner w słoiczku, lub po prostu zwykłą kredkę :*
OdpowiedzUsuńA chciałam kupić. Dobrze, że się powstrzymałam.
OdpowiedzUsuńwitam :) chyba jesteśmy z jednego wydziału :)
OdpowiedzUsuńbardzo przyzwoity blog, ciekawie i systematycznie prowadzony :) zapraszam do mnie
http://suhusuhalu.blogspot.com/
Uuuaaaa... no efekt nie zbyt ciekawy...
OdpowiedzUsuńmiałam taki pisak z Essence i efekt był również dość mizerny...
OdpowiedzUsuńKurcze no nie próbowałam go ale widze że lipa...
OdpowiedzUsuńOsobiście polecam Ci z firmy PAESE i pisaku :) Super sie sprawdza :)
Uła. Faktycznie niewypał...
OdpowiedzUsuńale zonk ;/ szalejesz teraz z tymi postami :)
OdpowiedzUsuńO faktycznie... koszmarny bubel! :O
OdpowiedzUsuńfaktycznie, niewarty uwagi.
OdpowiedzUsuńtragedia ;o będę omijać szerokim łukiem!
OdpowiedzUsuńnie lubie pisaków ale to to jakas masakra!!!
OdpowiedzUsuń