Przepraszam za tę kilkudniową nieobecność, ale od tygodnia zdycham w chorobie, chodzę cały czas zmęczona i nie byłam w stanie wydusić z siebie niczego mądrego. W sumie dzisiaj nie jest o wiele lepiej, ale na blogu nie może być tak cicho ;)
Po roku włosowych eksperymentów musiałam poddać się moim kłaczkom i stwierdzić, że nie przepadają za naturalnymi kosmetykami. Fakt, przez ten czas udało mi się całkowicie odmienić kondycję włosów, są zdrowe i mocniejsze, ale niestety wizualnie niekoniecznie zawsze prezentowały się dobrze. Im kosmetyki miały prostszy skład, tym bardziej kapryśne stawały się moje włosy. Nie były sypkie, były smętne i bez życia.
Z biegiem czasu powróciłam do tradycyjnych, drogeryjnych kosmetyków. Z umiarem, bez nakładania warstw silikonów, zmywając zawsze wszystko dokładnie, pozwoliłam moim włosom wyglądać po prostu ładnie. Silikony idealnie je dyscyplinują i potrafią okiełznać fakturę włosów. Wszystko jest dla ludzi, o ile wiemy, jak sobie nie zaszkodzić :)
Muszę jednak przyznać, że są pewne naturalne zabiegi, które moje włosy uwielbiają i staram się je im fundować jak najczęściej. To często proste, jednoskładnikowe płyny lub mazie, które nakładam w weekendy.
To one stanowią chyba główny trzon pielęgnacji. Kosmetyki stają się już dodatkiem, którym pomaga wydobyć z włosów to, co najlepsze.
Moje włosy przede wszystkim pokochały oleje. Z przyjemnością chłoną magiczne właściwości olejku kokosowego, masła shea (karite) oraz ziołowo- olejową mieszankę w "oleju pielgrzyma" (o nim za jakiś czas) i wspaniały IHT 9. Oleje nakładam zazwyczaj prawie na cały dzień, czasem noszę go nawet prawie 48h. Po roku tzw. olejowania jestem pewna, że to one w głównej mierze przyczyniły się do poprawy stanu włosów, choć muszę też przyznać, że przy braku regularności, efekty słabną. Olejowe uzależnienie do końca życia :)
Płukanki to taka "kropka nad i", najlepsze zakończenie włosowych zabiegów. Ja lubię pokrzywę- wzmacnia i oczyszcza włosy, idealna dla tych przetłuszczających się. Blondynki muszą jednak uważać, ponieważ może nadać zielonkawy odcień ;) Na mało elastyczne, skłonne do łamania się włosy dobra będzie mięta, dla blondynek rumianek, na wypadanie oczywiście skrzyp, dla ciemnowłosych kora dębu oraz kawa, która może pobudzić cebulki włosów do szybszego wzrostu.
Hitowy żelek z siemienia lnianego przypadł mi bardzo do gustu, w przeciwieństwie do równie sławnego laminowania żelatyną. Fantastycznie odżywia włosy i sprawia, że są bardziej mięsiste. Nie próbowałam go jeszcze jako stylizatora, ale po prostu nie mam za bardzo czasu na zabawy z nim.
Odżywki do skóry głowy, czyli tzw. wcierki to dla mnie obowiązkowy element po każdym myciu włosów. O ile popularny Jantar nie zrobił z moimi włosami nic, o tyle jestem zdecydowaną fanką Kuracji Rzepa od Joanny. Obecnie używam jej zmieszanej z biostyminą, ale zaczynam przygodę z naparem z nasion kozieradki, która zbiera w blogosferze same ochy i achy :)
Jak wygląda Wasza naturalna strona pielęgnacji włosów? Wiem, że zdecydowanej większości przejście na tę lepszą stronę służy i włosy wyglądają genialnie, ale nie każdy ma takie szczęście...
Macie jakieś swoje specjalne mieszanki, jakieś ulubione oleje, które polecacie? A może macie coś takiego, jak ja z żelatyną, że niekoniecznie Wam podchodzi? :)
P.S.
Dzisiaj o godzinie 13, we wrocławskim Akademickim Radiu Luz, będzie można posłuchać małego wywiadu ze mną... Mam nadzieję, że będziecie wyrozumiałe, bo to jednak duże wyzwanie. Liczę na to, że nie skompromituję siebie, ani blogowej społeczności :D
Jeśli chcecie posłuchać do zapraszam na 91,6 FM we Wrocławiu lub na stronę www.radioluz.pwr.wroc.pl.
zdjęcia pochodzą ze stron: lula.pl, herbapol.waw.pl, wikipedia.pl,sklepy24.pl, mameha.pinger.pl, helfy.pl, alejka.pl
ja próbowałam swoich sił z kozieradką ale jej zapach mnie strasznie odpycha, masz na to jakiś sposób ;>
OdpowiedzUsuńnie mam, bo mi to nie przeszkadza...
UsuńMnie na początku trochę przeszkadzało, że zajeżdżam rosołem ;), ale się przyzwyczaiłam.
UsuńJa jakoś wogóle nie stosuję naturalnej pielęgnacji bo totalnie nie służy moim włosom... niestety :(
OdpowiedzUsuńwszystkim nie dogodzisz:D
UsuńSzkoda, że wcześniej nie przeczytałam Twojego posta, bo bym Cię z chęcią w radiu posłuchała ;)
OdpowiedzUsuńdam znać, kiedy będę mieć link do zapisu wywiadu, na pewno się podzielę na blogu swoim głosem :D
UsuńWywiad naprawdę fajny, a naturalna pielęgnacja to mój wróg. Skóra mojej głowy po naturalnych produktach szaleje niczym poparzona... Niestety.
OdpowiedzUsuńw sumie dobrze wiedzieć, że nie wszyscy maj,ą takie idealne, naturalne włosy ;)
UsuńA ja właśnie dopiero co kupiłam sobie wcierkę Jantar. mam nadzieję, że u mnie będą efekty.:-)
OdpowiedzUsuńzaaaaawsze trzeba samemu wypróbować ;)
UsuńJa jestem jakaś beznadziejna,ale nie wiem, co moje włosy lubią...
OdpowiedzUsuńOd dobrych trzech miesięcy stosuję szampon, odżywkę/maskę bez silikonów.
OdpowiedzUsuńDo tego dwa razy w tygodniu olejowanie włosów - olej alverde migdał+argan.
Stan moich włosów niesamowicie się poprawił.
Jestem bardzo zadowolona!
też pokochałam olejowanie włosów, już nie mogę żyć bez tego zabiegu. Stosuję głównie olej kokosowy. Jako płukankę stosuję ocet jabłkowy - ładnie nabłyszcza i pomaga ograniczyć przetłuszczanie włosów. Muszę wypróbować słynną ostatnio na blogach kozieradkę:)
OdpowiedzUsuńo kurcze, robisz bardzo dużo dla swoich włosów :) chciałabym poświęcić im więcej czasu, bo już nie wystarcza im jeden olej jak wcześniej (była to sesa). czytałam uważnie i postaram się małymi krokami wprowadzać takie zmiany w pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A