Osławione nasze Annabelle chodziło mi po głowie od bardzo dawna. Jeszcze zanim zaczęłam sięgać po mineralną kolorówkę. Wszyscy dookoła zachwycali się fenomenalnym kryciem. Zamówiłam go z myślą o jesieni i z takim zamysłem dobrałam też kolor: golden light, czyli jeden z tych już najciemniejszych. Miałam nadzieję poużywać go jeszcze w wakacje, ale łapię słońce na tyle łatwo i intensywnie, że w połowie sierpnia okazał się być jednak ociupinę za jasny. Za to na teraz kolorystycznie jest idealny - świeżyznowy brąz ustąpił miejsca temu mniej nachalnemu (choć podobno wciąż jestem CZARNA :P).
Dobrze dobrany na chybił trafił odcień to niestety jedna z niewielu zalet...
Do rzeczonych zalet na pewno należy zaliczyć opakowanie, które jest po prostu idealne. I nie mówię tu o wyglądzie, szumnym designie czy czymś takim, a zwykłą ludzką użytecznością i wygodą. Opakowanie brązera z Everyday Minerals, który mam, jest wadliwe i mała blokadka w osłonce sitka nie działa, przez co kosmetyk mi się wysypuje. W moich mini opakowaniach Mineral Hygienics w ogóle nic nie osłania sitka. U Amilie już jest fajnie, ale przy długich paznokciach zwyczajnie boje się, że je połamię próbując przesunąć osłonkę. U Annabelle Minerals pracuje cała odpowiednia część opakowania. Chwytamy za całą obudowę i przesuwamy odsłaniając odpowiednia ilość otworów. Prosto i wygodnie. Brawo!
Poza tym jest to zwykły plastikowy słoik, mieszczący 4 gramy produktu. Ode mnie plus za matową czerń zakrętki w tej pojemności :)
Oczywiście skusiłam się na podkład w wersji kryjącej. Sam proszek jest drobniutko zmielony i rozprowadza się na skórze w dość kremowy sposób - nie tak bardzo jak Everyday Minerals, ale lepiej niż na przykład Amilie. I rzeczywiście krycie jest naprawdę super! Jedna warstewka pięknie wygładza i ujednolica cerę, skutecznie maskując te lekkie i troszkę mocniejsze przebarwienia. Dwie warstwy pokrywają te ciemniejsze. Więcej warstw nie nakładam (bo nie lubię. Poza tym przy mojej mocno porowatej cerze większe ilości nie wyglądają estetycznie) i korektora potrzebuję jedynie na świeże plamy po dużych wulkanistych wypryskach, z którymi miałam ostatnio straszliwe problemy. Nie ma przy tym efektu maski, kolor jest bardzo równomierny, żadnych smug i plam. Co więcej skóra jest przyjemnie zmatowiona - nie nakładam przy porannym makijażu od razu pudru, bo nie ma takiej potrzeby. Robię to dopiero przy okazji pierwszych poprawek w ciągu dnia, czyli zwyczajnego odciśnięcia sebum bibułkami.
Na tym niestety plusy w moim przypadku się kończą.
Nie podoba mi się, że:
- kiepsko współpracuje z kosmetykami, które chciałabym nałożyć pod makijaż, po oczyszczeniu twarzy. Zalicza się tutaj każdy krem, jak i korektor, czy puder użyty w roli bazy. Jeśli podkład nakładam na twarz, na której już coś jest, mam gwarantowane okropne jego zwarzenie po kilku godzinach.
Potrzebowałam ostatnio zneutralizować masę zaczerwienień zielonym korektorem - AM zwarzył się.
Potrzebowałam nieco wygładzić cerę wykańczającym pudrem przed aplikacją podkładu - AM zwarzył się.
Potrzebowałam nałożyć nawilżający krem na dzień - AM zwarzył się.
Potrzebowałam wklepać serum - mimo że wchłania się do sucha, podkład AM się zwarzył.
Ok, nałożony na gołą skórę zachowuje się w porządku, ale nie czuję się z nim samym na twarzy zbyt komfortowo.
- jest nietrwały (nawet nałożony na gołą skórę). Wyciera się we wszystko. Zostaje na bluzkach, kiedy je ściągam, na okularach mojego Faceta, kiedy się jakoś o nie otrę twarzą, na telefonie, na każdej materii, która ma styczność z policzkiem, kiedy postanowię się walnąć na łóżko/kanapę, na marynarce mojego Faceta, kiedy kładę głowę na jego ramieniu, na chusteczkach higienicznych i na bibułkach matujących. Wieczorem prawie podkładu na twarzy nie mam. Nie lubię.
Do mojego odcienia dostałam próbkę ciemniejszego - golden medium. Muszę przyznać, że zastanawiałam się pomiędzy właśnie tymi dwoma wymienionymi w poście, więc bardzo się ucieszyłam, że mogę przy okazji sprawdzić ten drugi odcień. I w tym letnim apogeum idealnie by się wpasował kolorem, gdyby nie fakt, że to formuła rozświetlająca, a masa drobinek była przeze mnie nie do przyjęcia.
Na koniec oczywiście swatche na ręce.
Miałyście takie problemy z formułą kryjącą tego podkładu? Bo akurat te dwa są dla mnie wyjątkowo niemiłe. Spróbuję jeszcze na mokro, choć nie robiłam tego z żadnym z podkładów, ale kto wie, może coś lepiej wyjdzie?...
Przy okazji bardzo Was przepraszam za ogólne milczenie i tutaj i na FB, ale zaczyna się dla mnie bardzo trudny czas. Przyczyn tego jest masa i proszę o wyrozumiałość.
Mi kryjący jedynie nie trzymał się na filtrze, a tak to nie mogę o nim złego słowa powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńPS. Na kremie trzymał się ok. 5h, ale u mnie przy sypańcach to norma i dlatego takich już nie używam ;)
Usuńa ja w sumie pierwszy raz właśnie tak mam. I Amilie i Everyday Minerals trzymały się na wszystkim bez problemu :/
Usuńto mój nr 1, nakładam na 'gołą' twarz, czasami się warzył, ale odkąd używam pod niego (i na niego) puder z Amilie Angel Dust - jest idealnie!! :)
OdpowiedzUsuńja próbowałam z różnymi pudrami i jest kiepsko niestety ;)
Usuńzamówiłam sobie próbki wersję matującą i właśnie kryjącą, i niestetykryjąca musiała iść w kąt bo zupełnie nie współpracowała z moją cerą :P za to matująca spodobała mi się na tyle, że zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie.
OdpowiedzUsuńmiło, że nie jestem sama :p
Usuńw takim razie może też spróbuję jeszcze z tą matującą wersją...
Szkoda, że tak się zachowuje.
OdpowiedzUsuńano nawet bardzo
UsuńJa miałam to samo z EM, zraziłam się do minerałów i więcej nie kupię.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie EM kocham, u mnie sprawdzały się najlepiej. Jesli nie znajdę czegoś o choćby zbliżonym działaniu, pewnie znowu po niego sięgnę ;)
UsuńMiałam podobnie. Zamówiłam próbkę, którą byłam zachwycona, niestety przy pełnowymiarowym opakowaniu podkład kryjący ważył się niemiłosiernie i słabo trzymał, miałam go wszędzie ;/ bez względu na to czy nakładałam go na sucho czy na mokro, jedyny plus to bardzo, bardzo dobre krycie i odcień dopasowany do mojej jasnej karnacji. Więcej nie kupię, szukam dalej.
OdpowiedzUsuńCzyli sytuacja identyczna jak u mnie. Zawiodłam się bardzo :(
UsuńJakiś czas temu pisałam o tym podkładzie u siebie, też miałam wersję kryjącą. Skusiłam się przez dobre opinie ale niestety u mnie zupełnie się nie sprawdził, warzył się tak jak u Ciebie, miał kiepską trwałość (i tak, też odbijał się na wszystkim;)) dodatkowo moja skóra strasznie pod nim się przetłuszczała, mocno się błyszczała już po godzinie-dwóch, a przy normlanym podkładzie nie mam tego problemu. Jednym słowem lipa... ale słyszałam, że wersja matująca jest o niebo lepsza. Nie wiem czy krycie by mnie zadowoliło, niewykluczone jednak że kiedyś wypróbujuę, bo kocham ich róż (mam kolorek nude), więc z chęcią wzięłabym jeszcze jakiś kolor, wtedy mogłabym skusić się na próbkę matującego:).
OdpowiedzUsuńTeraz jak tak czytam o tej matującej wersji, to też mnie kuci. Ech, może też KIEDYŚ :)
UsuńDla mnie kryjąca wersja była stanowczo zbyt ciężka, ale matująca nie była taka zła.
OdpowiedzUsuńHmm ja ciężkości nie czuję, po prostu paskudnie wyglądam ;/
UsuńMiałam wersję kryjącą i na mojej mieszanej skórze trzymał się świetnie.
OdpowiedzUsuńNie był ciężki jeśli chodzi o podkład w kategorii kryjących.
Spróbuj po nałożeniu spryska twarz wodą termalna
też mam mieszaną cerę.
UsuńJutro pokombinuję z wodą termalną.
Kurcze, a chciałam zamawiać ;0 W takim przypadku chyba pozostanę przy moim musie, wolę nie ryzykować ;)
OdpowiedzUsuńA co to za mus? :)
UsuńU mnie sprawdza się rewelka. No cóż co skóra to odczucia po raz kolejny się potwierdza
OdpowiedzUsuńOj u mnie to w ogóle najczęściej jest odwrotnie niż u innych ze wszystkim...
UsuńU mnie sprawdza się bardzo dobrze, może to zależy od cery... ?
OdpowiedzUsuńNie wiem, może. Ale ja mam mieszaną, Candy wyżej pisała, że też, a u niej się sprawidził...
UsuńMnie bardzo pasuje formuła matująca. Używam go od wielu miesięcy i nie mam zamiaru szukać lepszego.
OdpowiedzUsuńPod podkład kładę lekki krem (Sylveco albo Lavera), na nich trzyma się bez śladu warzenia. Czasem strefę T przysypuję przed aplikacją AM pudrem bambusowym.
Zdecydowanie muszę się przyjrzeć tej matującej wersji, wszystkie w komentarzach polecacie ;)
UsuńCzytalam o wersji kryjacej, ze ma tendencje do warzenia sie na kazdym kremie, ktory zaaplikujemy na twarz. Ja ostatnio skonczylam podklad Annabelle Minerals w wersji matujacej i bylam bardzo zadowolona. Jedna warstwa dawala duze krycie ( znacznie lepsze niz Lily Lolo), nie warzyla sie w ogole a aplikowalam go na filtr matujacy z Vichy albo emulsje matujaca z Olay i wszystko bylo w porzadku. Na pewno niedlugo do niego wroce, bo mineraly to najlepsza rzecz dla cery tradzikowej.
OdpowiedzUsuńNo mam wrażenie, że każdy podkład mineralny ma lepsze krycie niż LL :p
UsuńJesteś kolejną osobą zadowoloną z wersji matującej, teraz muszę się skusić!
Właśnie z odcieniem zawsze mam problem :/
OdpowiedzUsuńA ja Ci powiem, że zawsze jakoś trafiam :)
UsuńJa jestem ze swojego podkładu zadowolona. Ale to fakt, że czasami zdarza mi się szybko znikać - mam wrażenie, że to zależy od dnia, bo czasami mam go cały dzień, a czasami 5h.
OdpowiedzUsuńOk, myśli podkład, mamy dzisiaj niedzielę, 13 października, hmmm zwarzyć się czy nie? :p
UsuńHmm, nie miałam, ale chciałam kupić... teraz to już zwątpiłam ;)))
OdpowiedzUsuńKonkluzja z komentarzy jest taka, że jeśli już, to lepiej formułę matującą :)
UsuńJeżeli ma się tłustą cerę.. bo ja się obsmarowywuję kremami i oliwkami i nie mam czego matowić.. :D suchoo.
UsuńJa jestem zadowolona z wersji kryjącej AM. Najpierw aplikuję krem, po jego wchłonięciu korektor AM i jadę z odcieniem beige medium. Namęczyłam się trochę z wyborem właściwego odcienia aleee teraz łączę beige medium z beige light i wygląda super. Cerę mam ładniejszą, krosteczki zniknęły. W razie pytań służę pomocą: kaca8@wp.pl Kasia
UsuńPozdrawiam
Am sa moim zdaniem bardzo kaprysne. Czasami wygladaja u mnie bosko a czasami wlasnie waza sie nie wiem sama czemu bo robie wszystko jak zwykle.
OdpowiedzUsuńa no i ja mam beznadziejne opakowanie ktore nie ma blokady. kupowalam wiosna, moze cos sie zmienilo?
Używam kosmetyków AM od jakiś 2 miesięcy. Najpierw nakładam krem nawilżający, czekam chwilkę aż się wchłonie później korektor dark na niedoskonałości i wklepuję kryjący beige medium. Na policzki lekko Rose. Kosmetyki kryją dość dobrze, jestem zadowolona. Wcześniej używałam kremowych podkładów bo wydawało mi się, że lepiej wyglądają na mojej suchej, delikatnej skórze twarzy niż kosmetyki sypkie. Jednak zapychające pory fluidy, poszły w odstawkę;) Podkład AM lekko ciemnieje na twarzy po nałożeniu.Jeśli ktoś nie będzie zadowolony z efektu to proponuję użycie pędzla flat i zwykle roztarcie odcienia. Trwałość? Mogę zaryzykować i napisać, że przez cały dzień ładnie się u mnie nosi. Co do brudzenia- hmm, nie wiem - fluidy z wyższej półki brudziły mi telefon podczas rozmów- AM minimalnie. aa - i wygląd cery mi się poprawił :) Polecam kosmetyki AM :) Kasia M.
OdpowiedzUsuńA można go używać w ciągu dnia do poprawki np noska?
OdpowiedzUsuń