Tego typu post pisałam już dawno temu (zimą? wiosną?) i w zasadzie w zestawieniu tym kosmetycznym nie powtarza mi się żaden produkt, więc cóż pozostaje mi innego, jak pokazać Wam, czym próbuję się upiększyć w tej wersji full natural bez wątpliwego upiększania makijażem. Idzie mi chyba średnio, bo moja cera najlepiej wyglądała w wakacje, a nie teraz, ale zawsze znajdzie się winny (jesień, zły krem...). No ale, jak mówi tytuł posta, naprawdę się staram, próbuję, bo patrząc w lustro nachodzi mnie każdorazowo wizja całej mej krągłej buźki usianej dziurami rozszerzonych nieodwracalnie porów. Najkoszmarniejszy koszmar, uhhh
DEMAKIJAŻ. Nie lubię demakijażu samymi płynami. Mówię to setny raz, powiem jeszcze pewnie razy tysiąc. Od jakiegoś czasu towarzyszą mi dwa produkty (oba już recenzowane - linki znajdziecie na zdjęciu): mleczko micelarne od Perfecty i masło The body Shop. Tego pierwszego używam w przypadku makijażu z wytuszowanymi rzęsami, a drugiego wtedy, kiedy kosmetyki kolorowe mam li tylko na skóro - twarzy i nie muszę używać wacików, żeby oczyścić oczy. Tak, zdarza mi się ostatnio nie używać tuszu. Pierwszym oczywiście też zmywam wtedy skórę, po prostu lecę już po całości. Oba są mi wielce bliskie i miłe. Skuteczność i łagodność to ich główna cecha. Któż używałby na co dzień bubli?
OCZYSZCZANIE. W sumie temat szeroko można pojąć, bo i maseczki są oczyszczające, ale skupiam się tutaj na tym, czym się buzie myje z brudu i szoruje celem wygładzenia i pozbycia się nędznego obumarłego naskórka. Rano towarzyszy mi pianka koreańskiej marki It's Skin. Początkowo myślałam, że będę ją stosować od czasu do czasu, ale poziom sprzątania cery, jaki sobą reprezentuje, tak mnie zachwycił, że nie potrafię jej sobie odpuścić. Idealnie usuwa sebum, które nazbierało się na twarzy w ciągu nocy, fantastycznie matuje i odświeża cerę przed makijażem. Uwielbiam ją! Wieczorne mycie uprzyjemnia myjący peeling od AA. A w zasadzie żel peelingujący, bo taką raczej ma konsystencję. Równie skuteczny, a do tego przyjemnie masujący zmęczoną trudami dnia codziennego skórę. Po użyciu buzia jest gładsza i czysta. W kwestii szorowania pozostaję wierna szafirowemu peelingowi Yoskine. Najlepsza polerka dla mojej skóry, mówiłam już o nim nie raz, więc pozostaje mi tylko przywołać w linku recenzję.
NA DZIEŃ. Jeszcze kilka dni temu na zdjęciu powyżej mieściłby się krem, ale z obawy, że jest on przyczyną warzenia się podkładu, chwilowo ten element pielęgnacji sobie odpuściłam. Ogólnie z kremami jakoś mi nie po drodze ostatnio, ale o tym jeszcze dziś będzie. Po porannym oczyszczeniu wklepuję w twarz serum na rozszerzone pory od It's Skin. No nie powiem, napalona jestem na efekty strasznie i pewnie nikt się mojemu podnieceniu nie dziwi. Przy tłustawej cerze ograniczenie wszelkich problemów z porami, to naprawdę szczyt marzeń. Póki co sprawia świetne wrażenie - szybciorem się wchłania pozostawiając skórę aksamitnie gładką, z lekko pudrowym w dotyku wykończeniem. Do tego przyjemnie matuje. Chwilę po aplikacji czuję takie dziwne coś w skórze, ale nie wiem, czy to działanie, czy reakcja na wklepywanie :p Miniatura Lierac, która grzeje się przy zielonej szklanej butelce, to emulsja na pierwsze zmarszczki dla skóry mieszanej. Mała butelka z pompką mieszcząca 10 ml, to po prostu mój krem pod oczy. Ot, taki psikus. Wbrew podtytułowi tego fragmentu oczywiście stosuję go również na noc, ale co się potem będę powtarzać, skoro problem pt.: na noc będzie dotyczył czegoś innego. Fluid fantastycznie wygładza i napina skórę. Żadne większe problemy tej okolicy mnie nie dotykają, więc to po prostu działania prewencyjno - pielęgnacyjne. Szybko się wchłania, aplikacja zajmuje sekundy, a sama emulsja pachnie wprost bosko. Skóra pozostaje nawilżona, niczego więcej nie chcę. Kremu jak mówiłam nie ma i nie będzie. Serum musi mi wystarczyć, wszystko inne wydaje mi się potwornie ciężkie...
NA NOC. Czyli czas na rzeczone problemy. Powyżej widzicie smukłą tubkę Effaclaru Duo La Roche - Posay. Kremu dość sławnego, więc jakiś czas temu go kupiłam, co by przy okazji właśnie jesieni i zimy wypróbować. Niestety, odkąd zaczęłam go regularnie nakładać na twarz, dzieją się z nią bardzo złe rzeczy. Dotknęła mnie jakaś straszna zaawansowana pryszczoza. Każdy nowy dzień witał mnie kolejnym syfem na twarzy. Co więcej miało to miejsce również w miejscach zdrowych na mojej wadliwej facjacie, czyli policzkach, które nawet w wieku wczesno - młodzieńczym (że tak ładnie powiem), pozostawały trądzikiem nietknięte. No i teraz nie wiem, czy się tak z kremem nie polubiliśmy, czy też skóra zaczęła się po tym miesiącu oczyszczać i wszystko wyłazi na wierzch, czy to po prostu durna jesień? Takie pytanie. Ale chyba pozostanie bez odpowiedzi, bo totalnie zniechęcona krem odstawiłam. I teraz nie używam na noc niczego (poza tonikiem, o którym niżej, i kremie pod oczy). Co z tymi dwoma pozostałymi mazidłami, zapytacie, co tu kurka robią, jak nie używasz? Ano stoją sobie w kolejce, bo miałam zamiar się nimi kwasić zimą. I co teraz, powiedzcie mi? Co radzicie? Odpuścić sobie na razie kremowanie? Sięgnąć po coś następnego w kolejce? Czy może jednak dać podziałać jeszcze Effeclarowi? W przypadku kremu Bandi z kwasami właśnie mniej więcej po miesiącu były genialne efekty (dopiero potem się zepsuło wszystko, wszystko runęło!), takie też po 4 tygodniach obiecuje producent Effaclaru, a tutaj po miesiącu jest, jak to mówią, NAJGORZEJ.
Dla ścisłości: mniejsza tubka to krem peelingujący GlySkinCare, którego miałam okazję zużyć kilka próbek i był dość zachęcający, drugiego z kolei przedstawiać nie trzeba, sławny krem z kwasem migdałowym Pharmaceris. I co teraz?
MASECZKI. Wakacje upłynęły mi pod znakiem alg, w jesień wkroczyłam z towarzyszeniem raczej glinek. Nie wiem, czemu wcześniej nie sięgałam w drogerii po saszetkowe maseczki AA, bo są świetne. Maseczka zwężająca pory, to mój absolutny hit. Czuć jak działa, a po zmyciu robi efekt małego blura, baaardzo polecam. Maseczka głęboko oczyszczająca genialnie sprawdza się po porządnym peelingu dokonując dzieła zniszczenia (przynajmniej na pewien czas) na zaskórnikach. Czystość i jasność skóry wprost bije po oczach. Maska w tubce z linii AA eco też skierowana jest w walkę z porami chorymi na ADHD i po raz kolejny muszę powiedzieć, że jest godna polecenia. Powiedziała mi tak Zoila i muszę to potwierdzić :) Z produktów bardziej naturalnych - glinka ghassoul. To jest to takie ładne zawiniątko z roślinką. Tak mi zapakowały Panie z Mydlarni Wrocławskiej i jakoś każdorazowo to powtarzam :D Kawałeczki ziemi rodem jak z wyschniętego Dzikiego Zachodu są stałym elementem długich oczyszczających wieczorów. Uwielbiam ten zapach!
POZOSTAŁOŚCI. Na zdjęciu na noc nie było już miejsca dla toniku, wiec wylądował w duecie z olejem z pachnotki. Och, taka ze mnie nieporządna blogerka. Tonik to znowu produkt made in Korea. Stosuję go po wieczornym myciu twarzy. Zdecydowanie lepiej spisuje się wklepany w skórę niż rozprowadzony wacikiem. Powodem, dla którego nie używam go rano, jest fakt, że nie wsiąka we mnie szczególnie szybko i nie mam na niego czasu przed makijażem, smutna rzeczywistość. Poza tym jakoś mi nie pasuje z tym porannym serum, dla mnie za dużo, zdecydowanie. Ciężko mi na razie coś więcej o nim powiedzieć. Dobrze mi się z niego korzysta, podoba mi się zapach i napięcie skóry, jakie funduje. Na więcej trzeba poczekać. Olej z pachnotki w wakacje miał mi zastępować krem na noc, ale ostatecznie smarowałam się nim nałogowo w dzień. I w ogóle zawsze. Z naprawdę genialnymi skutkami, które po pewnym czasie niestety ustąpiły. Nic nie trwa wiecznie, wiadoma rzecz, ale o tym będzie w poście, w którym opiszę swoje wrażenia. Tutaj i teraz olej znalazł się w zgoła innej roli - smaruję nim rzęsy! Wy to w części robicie rycynowym, a ja pachnotkowym. Poza zbawiennym działaniem na cerę, ma bowiem działać też na skórę głowy i włosy (zwłaszcza wypadanie), więc nie omieszkałam zrobić sobie olejowania rzęs. Pielęgnacyjnie na pewno nie odbije mi się to czkawką, a kto wie, może da jakieś widoczne rezultaty. Obaczym.
A co u Was? :D
Widać, że kompleksowo dbasz o swoją skórę twarzy.
OdpowiedzUsuńmoże i tak, ale skutki póki co tego marne :)
UsuńJa narzekac nie moge,oj nie.Ostatnio doszlo do tego ze odstawilam podklad ! ;) zdarzy sie tam jakies cis,ale troche korektora i sladu nie ma :P Ale powiem,ze jestem zdecydowana na zakup la roche posay...boje sie,ze sprawe pogorszy,ale moze fez zadzialsc w zupelnie inna strone :)
OdpowiedzUsuńo rany to strasznie Ci zazdroszczę, ja się odważam na wyjście bez podkładu, tylko wtedy, kiedy podróżuję z punktu a do punktu b i potem się w tym punkcie b chowam :)
Usuńja używam właśnie kremu z pharmaceris, tyle, że z 5 % kwasu- 10 % czeka w kolejce ;) i muszę przyznać, że widzę efekty- okropne podskórne grudki znikają! może nie daje to spektakularnych efektów od razu, ale zdecydowanie widać różnicę ;)
OdpowiedzUsuńno właśnie kusi mnie, żeby go jeszcze teraz wypróbować, a już ciężką zimą wrzucić na ruszt glyskincare :)
UsuńZ szafirowego peelingu na pewno będziesz zadowolona!
OdpowiedzUsuńMoja cera spijała po nim serum i maski w błyskawicznym tempie. Nie zauważyłam też żadnych niespodzianek, a twarz była gładka i mięciutka. Stosuj po zabiegu coś łagodzącego, bo te drobinki bardzo mocno zdzierają.
Jeśli chodzi o "niespodzianki" to dla mnie zbawienne okazało się serum Lemon z BU i olejek tamanu, może Tobie pomoże ?!
Eeeee.... to jest moje drugie opakowanie tego peelingu, nawet go recenzowałam, więc dobrze wiem, jak działa :)
UsuńTych naturalnych samorobionych rzeczy z BU trochę się boję, chyba wolę gotowce :)
Ciekawie wygląda ta maseczka z AA nie widziałam jej jeszcze nigdzie ;)
OdpowiedzUsuńabsolutnie polecam wszystkie te maseczki :)
UsuńEffaclar mam też i muszę przyznać, że po nim występuje nalot pryszczozy, bo skóra się chce oczyścić, ale problem znika po dwóch - do kilku tygodni.
OdpowiedzUsuńech, mało to zachęcające :/
UsuńNo to czekam na jakiś pościk za jakiś czas gdzie opiszesz czy to serum działa na to rozszerzone pory czy też nie;) kupiłam kiedyś takie z organic therapy, ale coś nie widzę, żeby działało;)
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o takie natychmiastowe działanie, to naprawdę jest ok, jestem ciekawa, jak się właśnie sprawdzi na dłuższą metę :)
UsuńKurde, przy twojej armii, moje mleczko od demakijażu i kremik na noc się chowają ;D
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć tak niewymagającą cerę ;)
Usuńmam tylko Effaclar Duo z wyżej wymienionych, fajnie działa ale potwornie mnie podrażnia dziad, więc tylko punktowo nakładam
OdpowiedzUsuńa ostatnio też mam wysyp coś... zganiam na czekoladę, bo pochłaniałam po 2 tabliczki dziennie przez ostatni tydzień
od dzis odwyk :D
Ja nic nie czuje po effaclarze, a masakra na gębie jest :p
Usuńnie wiem jak doradzić, ale powiem szczerze, ze u mnie ten krem z kwasem od Pharmaceris zupełnie nie zadziałał/ nic się nei działo, kompletnie nic.
OdpowiedzUsuńTo jest masakra, że na każdego wszystko inaczej działa, bez sensu ;p
UsuńMoje rzęsy postanowiły mnie opuścić. Kto wie, może olej z pachnotki ograniczyłby ich wypadanie? Muszę spróbować tego rozwiązania:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że maseczka z AA Eco przypadła Ci do gustu. Mam ją w zapasach, niebawem doczeka się swojej premiery:)
Odnośnie Effaclaru, to było w nim coś, co nie służyło mojej cerze. Wiem, że początkowo następuje wysyp, ponieważ skóra się oczyszcza. Ale ten stan nie może utrzymywać się w nieskończoność. Gdy go odstawiłam i zaczęłam używać kwasu glikolowego sytuacja uległa poprawie. Oczywiście, moja twarz nie przypominała porcelanowej lalki, ale widziałam progres.
No właśnie u mnie trwa to już długo i stoją trochę i nie wiem co robić, czy czekać jeszcze na poprawę, czy już odpuścić i spróbować z czymś innym...
UsuńHej, powiedz mi gdzie kupujesz mleczko micelarne Perfecty? Zachęcona Twoją opinią rozglądałam się za nim w kilku drogeriach, ale jak do tej pory nie znalazłam... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też używam Effeclaru duo, na początku był wielki wysyp, ale z czasem widziałam poprawę, skóra po kilku tygodniach zaczęła się oczyszczać. Od końca sierpnia używam szczotki clarisonic. Jest wielka poprawa, do tego od około tygodnia używam mydła aleppo i widzę poprawę, teraz już na prawdę skóra jest w takim stanie że nie potrzebuje ani korektora ani nawet podkładu czy nawet kremu tonującego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Magda :)
http://moj-swiat-moje-kosmetyki.blogspot.com/
I�m not that much of a online rеader to be
OdpowiedzUsuńhonest but yοur blogѕ reallу nice, keep
it up! I'll gο aheаd anԁ bookmark your websіte to cοmе back latеr on.
Αll thе best
mу page: herbal incense online store wicked x