W kwestii demakijażu jestem mocno monotematyczna. Mleczko, mleczko, inne mleczko... Lubię jeszcze masłeko z The Body Shop, ale tak ogólnie to... MLECZKO. Ubzdurałam sobie, że takie specyfiki są najdelikatniejsze dla moich rzęs i w tym trwam, bardzo rzadko odstępując od reguły. Jako że płyn micelarny z Biedronki cieszy się dużym powodzeniem, w sumie bez cienia wątpliwości sięgnęłam po ichnie mleczko.
Cóż, szczerze mówiąc mogłam wtedy rękę cofnąć. Butelka z tym mleczkiem leży i nie może dobić dna, bo unikam go jak ognia. Wolę pożyczyć od Mamy zwykły płyn Ziai (którego swoją drogą też nie cierpię, ale wybieram mniejsze zło) niż użyć tego koszmarka.
Na wacik wylewa się gęste białe... mleczko. Problem w tym, że nie jest gładkie, aksamitne, w pewien sposób tłustawe. Jest tępe i lepkie. Demakijaż tym czymś to koszmar. Nie chce to chwycić tuszu z rzęs, potem zaczyna go rozmazywać. Oczy przy tym pieką, skóra staje się potwornie podrażniona i czerwona. Kiedy już uda się jakimś cudem oczy umyć, wyglądam jak siedem nieszczęść. Dawno już nie byłam w sytuacji, kiedy coś mnie aż tak podrażnia. Bo naprawdę ciężko jest mi zrobić krzywdę. Tymczasem tutaj jest wszystko, co najgorsze. Mam ciarki na samą myśl o używaniu tego dziada. Zastanawiam się, czy to nie był jeden z powodów, dla których zaczęłam ograniczać malowanie oczu :p
Mleczko ma w dodatku dość mocny, chemiczny zapach. Moim hitem pozostaje micelarne mleczko z Perfecty (które się albo kocha, albo nienawidzi ;)
Może i jest to tania rzecz (ok. 5 zł), ale zdecydowanie nie z tych zaskakująco dobrych i godnych polecenia.
Ja aktualnie ratuję sytuację mleczkiem Celii, a Wy? :)
Przy miłym zaskoczeniu z micelem z biedronki chciałam zobaczyć pozostałą resztę serii :) ale widzę nie warto..
OdpowiedzUsuńRadi
nie miałam ani sławnego biedronkowego micela ani tego mleczka. jakoś te wszystkie pozytywne recenzje mnie nie przekonują. a oczy lubię zmywać Biodermą i płynem do demakijażu oczu z Balea :)
OdpowiedzUsuńwywal wpizdu :P
OdpowiedzUsuńJa nie jestem fanką mleczek, wole płyny. Tak coś czułam, że biedronkowe mleczko to kiepski wybór.
OdpowiedzUsuńJak działa reblog? :D
Koszmarek, druga wersja tak samo ;)
OdpowiedzUsuńja już dawno zrezygnowałam z mleczek na koszt miceli
OdpowiedzUsuńNiezbyt lubię mleczka, a może jeszcze nie trafiłam na odpowiednie.
OdpowiedzUsuńMicel z biedronki bardzo lubię, ale za mleczkami nigdy nie przepadałam, więc i tego nie miałam zamiaru próbować. Teraz widzę, że na dobre mi to wyszło ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię ani mleczka z BeBeauty ani z Celli, ale płyn micelarny z Biedronki kocham :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy szablon bloga :) Pozdrawiam
Kiedyś, gdy zabrakło w Chrabo płynu micelarnego złapałam mleczko, ale w różowej wersji. Było okropne i poleciało do kosza.
OdpowiedzUsuńKiedyś też używałam mleczek,a właściwie nie było to jeszcze tak dawno :) Potem spróbowałam po raz pierwszy micela z BeBeauty, a teraz używam micela z Garniera. Nie zazdroszczę przeżyć z tym mleczkiem, dobrze, że kosztowało niewiele:)
OdpowiedzUsuńOgólnie nie przepadam za mleczkami do demakijażu, więc nawet nie zwróciłabym na ten produkt uwagi - po Twoim wpisie widzę, że wiele bym nie straciła ;)
OdpowiedzUsuń