Każda z nas co jakiś czas robi chyba takie podsumowania. Ot, chociażby przed sobą samą warto czasem zrobić taki przegląd własnych kosmetyków. Oderwać się od rutyuny codziennego używania i przez chwilę zastanowić się nad poszczególnymi produktami, bo różne rzeczy czasami uciekają. Brzmi to dziwnie w sumie trochę, jeśli to przeczyta mój Luby, to zacznie się śmiać z rozkmin nad kremami :D
No ale siądźmy może i mimo wszystko sprawę ogarnijmy!
Żel Yoskine to zdecydowanie jeden z lepszych, jakie znajdziecie w drogerii. Jest dość uniwersalny. Idealnie zmyje z buzi wszelkie ślady makijażu, cera czysta jak ta lala. Bez problemu, a nawet z przyjemnością możemy też zmyć łapami tusz i cały makijaż z powiek, bo żel jest bardzo delikatny i nawet jak wlezie do oczu, to nic nam się nie dzieje. To jest własnie jego moc, siła połączona z delikatnością, o! :D Dobrze sprawuje się też jako klasyczny czyścik do twarzy. Osobiście obecnie stosuję go głównie rano i nigdy nie kończy się to ściągnięciem skóry, przesuszeniem, podrażnieniem, czy innymi nieprzyjemnościami. Stosowany i rano i wieczorem też nie nastręcza żadnych trudności. Naprawdę jest idealny, jeśli szukacie delikatnego, ale bardzo skutecznego kosmetyku.
Mleczka to zdecydowanie moja ulubiona forma kosmetyków do demakijażu i pisałam o tym nie raz i nie dwa. Nie ma nic lepszego niż przyjemny mokry chłodek na buzi. Wszelkie płyny wydają mi sie zbyt suche i tępe, a ja lubię jednak tę delikatność i przyjemny poślizg gęstszej konsystencji. Evoluderm to mój KWC w tej kategorii. Super szybko rozpuszcza naoczne kosmetyki (nie używam wodoodpornych!) i bardzo delikatnie je usuwa. Przyjemny w użyciu po prostu, czego chcieć więcej.
Do wieczornego mycia twarzy używam wiernie mydełka Aleppo. Nie zostało mi go wiele, zdjecie zrobione jakiś czas temu, obecnie to już tylko smutny ogryzek w wersji mini, zaraz zniknie :( Mydło skutecznie oczyszcza, a że jest w 100% naturalne i jakie z tego wynikają korzyści nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Pachnie specyficznie i zostawia na twarzy tę taką mydlaną powłoczkę, ale ja ją bardzo lubię :) Przejście na delikatniejsze kosmetyki w tej kwestii zdecydowanie lepiej robi mojej cerze. Nie wiem, czy mogę już powiedzieć, że dzięki temu jest zdrowsza, ale na pewno czuje się bardziej komfortowo.
Delikatnośc delikatnością, ale porządnego złuszczającego kopa też trzeba skórze dać :D Lubię mocne peelingi. Najpierw zakochałam się w korundzie, teraz kocham się w drogeryjnym szafirowym peelingu Yoskine. Ostry proszek to zdecydowanie moja ulubiona forma ścieracza do twarzy. Nie lubię ziarnistych peelingów. Proszek zapewnia fajną polerkę :)
OCZYSZCZANIE
Żel Yoskine to zdecydowanie jeden z lepszych, jakie znajdziecie w drogerii. Jest dość uniwersalny. Idealnie zmyje z buzi wszelkie ślady makijażu, cera czysta jak ta lala. Bez problemu, a nawet z przyjemnością możemy też zmyć łapami tusz i cały makijaż z powiek, bo żel jest bardzo delikatny i nawet jak wlezie do oczu, to nic nam się nie dzieje. To jest własnie jego moc, siła połączona z delikatnością, o! :D Dobrze sprawuje się też jako klasyczny czyścik do twarzy. Osobiście obecnie stosuję go głównie rano i nigdy nie kończy się to ściągnięciem skóry, przesuszeniem, podrażnieniem, czy innymi nieprzyjemnościami. Stosowany i rano i wieczorem też nie nastręcza żadnych trudności. Naprawdę jest idealny, jeśli szukacie delikatnego, ale bardzo skutecznego kosmetyku.
Mleczka to zdecydowanie moja ulubiona forma kosmetyków do demakijażu i pisałam o tym nie raz i nie dwa. Nie ma nic lepszego niż przyjemny mokry chłodek na buzi. Wszelkie płyny wydają mi sie zbyt suche i tępe, a ja lubię jednak tę delikatność i przyjemny poślizg gęstszej konsystencji. Evoluderm to mój KWC w tej kategorii. Super szybko rozpuszcza naoczne kosmetyki (nie używam wodoodpornych!) i bardzo delikatnie je usuwa. Przyjemny w użyciu po prostu, czego chcieć więcej.
Do wieczornego mycia twarzy używam wiernie mydełka Aleppo. Nie zostało mi go wiele, zdjecie zrobione jakiś czas temu, obecnie to już tylko smutny ogryzek w wersji mini, zaraz zniknie :( Mydło skutecznie oczyszcza, a że jest w 100% naturalne i jakie z tego wynikają korzyści nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Pachnie specyficznie i zostawia na twarzy tę taką mydlaną powłoczkę, ale ja ją bardzo lubię :) Przejście na delikatniejsze kosmetyki w tej kwestii zdecydowanie lepiej robi mojej cerze. Nie wiem, czy mogę już powiedzieć, że dzięki temu jest zdrowsza, ale na pewno czuje się bardziej komfortowo.
Delikatnośc delikatnością, ale porządnego złuszczającego kopa też trzeba skórze dać :D Lubię mocne peelingi. Najpierw zakochałam się w korundzie, teraz kocham się w drogeryjnym szafirowym peelingu Yoskine. Ostry proszek to zdecydowanie moja ulubiona forma ścieracza do twarzy. Nie lubię ziarnistych peelingów. Proszek zapewnia fajną polerkę :)
KREM
Każdego ranka towarzyszy mi leciutki krem rozświetlający Cashmere. Jest żółciutki, szybko się wchłania i cudownie wygładza buzię. Idealny pod makijaż. O rozświetlających właściwościach wypowiem się przy okazji pełnej recenzji.
Bandi to moje wielka nadzieja na głębszą poprawę stanu cery. Liczę na to, że nocna kuracja kwasami pomoże w walce z rozszerzonymi porami i zaskórnikami. Że trochę się ta buzia wygładzi. Za wcześnie na jakiekolwiek opinie, więc je pominę. Krem jest niemniej treściwy, ale aksamitny, fajnie się rozprowadza.
Po mocniejszych zabiegach, typu właśnie peelingowanie z Yoskine funduję sobie mocniejsze nawilżanie. Aktualnie wspomagam się przegenialnym kremem GlySkinCare, który przeznaczony jest do stosowania podczas kuracji kwasami (co przecież czynię). Jest bardzo treściwy, ale niewyobrażalnie szybko się wchłania wygładzając buzię i matując. Skóra przy tym zdaje się być na maxa napojona i bardzo sprężysta. Mam w zapasie kilka próbek, ale zdecydowanie zaopatrzę się w pełnowymiarowy krem. Zwłaszcza, że wydaje się być super wydajny.
Jak widzicie nie ma tu nic na temat kremu pod oczy. Rozglądam się za czymś ciekawym obecnie, a w zastępstwie stosuję krem z komórkami macierzystymi z Clareny.
Jeśli macie jakieś ciekawe propozycje w tym względzie, to będe wdzięczna za odpowiednie komentarze :)
MASECZKI
Mimo że lubię maseczki, to nie jestem jakaś wielce szalona w tej kwestii i nie mam kilku, co by sobie serwować rozmaite doznania w zależności od nastroju. Maseczka musi być przede wszystkim skuteczna. Do porządnego wygładzania i rozjaśniania cery mam złotą maskę od Choisee. Nie ma słów by wyrazić kontrowersje wokół wiadomej srpawy, ale skupię się na samym kosmetyku. To najbardziej przywierająca do twarzy maseczka typu peel off jaką miałam na swojej gębie. Klasyczna podczas nadmiernego ruszania twarzą, jedzenia mówienia, szeroko pojętej mimiki, zaczyna pękać i odłazić od skóry. Ta ani drgnie. Ściąganie to istna katorga, ale jakie efekty! Skóra jest tak gładka i napięta, że widać to gołym okiem. I ten efekt właśnie skusił mnie do jej wypróbowania, bo po tej aferze bałam się trochę jej używać. Ale porwała ją moja Mama i mnie przekonała. Nie używam jej zbyt często, ale jestem zadowolona.
Algowe maski z Bielendy serwują już zupełnie inne doznania. W dotyku skóra jest jak pupcia niemowlaka i napompowana nawilżeniem. Do tego idealnie matowa. Jest z tym zabawy od groma, bo w sumie żeby się nauczyć rozrabiać i odpowiednią ilość i o odpowiedniej gęstości trzeba kilka razy skuć totalnie, ale dla efektów naprawdę warto.
CZERWONY KRZYŻ
Na nagłe wypadki mam dwóch sprzymierzeńców. Maścią ichtiolową wyciągam przeciwnika na ring i od razu powalam, a ewentualne resztki dosuszam pastą cynkową (nie maścią!). Ichtiolka to dla mnie magia totalna. Rosnącego pryszcza potrafi u mnie przyspieszyć do formy białej diody, która sama się usuwa podczas zwykłego mycia twarzy, w ciągu 12h.
Pasta cynkowa to równie znany sposób. Świetna na stany zapalne, idealna dla osób, które preferują podsuszanie niespodzianek. Ja stosuję ją na te bolące paskudztwa, co to nie chcą wyleźć w formie białej dupki. Maść ichtiolowa jest jednak bardziej spektakularna w działaniu i to ją wielbię :D
RZĘSY
O moich rzęsach wiecie chyba wszystko :D Aktualnie przerwałam już kurację NeuLashem, bo włoski są już meeega długie, ale to , co zostało zostawiam na wszelki wypadek, gdyby znowu coś nie tak działo się z rzęsami. O L'Biotice nie musze chyba też mówić zbyt wiele. Pod kątem pielęgnacji jest to zdecydowanie najlepsza i najbardziej wydajna odżywka na świecie, uwielbiam!
Stan mojej skóry aktualnie jest świetny (jak na mnie oczywiście! :), naprawdę dawno nie była w tak dobrej formie. Coraz gładsza, coraz zdrowsza, a pryszcze stają sie naprawdę rzadką, nieprzyjemną niespodzianką, a nie smutną rzeczywistością. Biorąc pod uwagę dodatkową zmianę w makijażu, o której wspominałam Wam już ostatnio, mam nadzieję, że uda mi się na trwałe ogarnąć w końcu cerę, bo po tylu latach walki ręce mi już opadają. Trzymajcie kciuki, żeby szło to wszystko w dobrym kierunku, bo z rozszerzonymi porami tak łatwo nie będzie :)
mogę tylko pomarzyć o takiej skórze :(
OdpowiedzUsuńuwielbiam firme DAX a szczegulnie jej odłam YOSKINE, mam tą samą szafirową mikrodermobrazje, z której jestm niesamowicei zadowolona. w przyszłości zamierzam kupić żel i tonik YOSKINE 30+, z linii przeciwzmarszczkowej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAch te Twoje rzęsy...Są przepiękne:)
OdpowiedzUsuńSuper są te znaczniki na zdjęciach!!! i zdecydowanie częściej powinnaś pokazywać swoją śliczną buźkę:)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńWyrzuciłam tą maskę, jest tak drastyczna, że zwyczajnie boję się o uszkodzenie skóry... ono nie będzie widoczne od razu ale za kilka lat na pewno obudziłabym się ze zwisającą modą, bo każde zdarcie tego czegoś z twarzy uszkadza fizycznie włókna... ot szczególik taki.
OdpowiedzUsuńCudowne rzęsy :)
Ślicznotka!
OdpowiedzUsuńZnaczniki na zdjęciach - świetna sprawa :)
Rzęsy - obłęd! Mam tą odżywkę z L'Biotica i muszę zacząć regularniej jej używać :)
U mnie stan cery genialnie poprawiło mydło Aleppo - nie chcę zapeszać, ale już prawie nie mam wyprysków.
no ja właśnie też widze ogromną poprawę :)
UsuńNie słyszałam o maści ichtiolowej, zaciekawiłaś mnie :)Fajny przegląd, może też powinnam coś takiego zrobić, bo półki mam zastawione kosmetykami i sama już nie ogarniam co używam, czego nie :P
OdpowiedzUsuńTe Twoje rzęsiska !
OdpowiedzUsuńO takiej skórze,to ja sobie pomarzyć ewentualnie mogę :PP
też mam tą maskę z choisee i mam wrażenie, że ściągam z nią pół twarzy
OdpowiedzUsuńAle się napisałaś dziewczyno! Nie lubię mleczek do demakijażu, więc się nie wypowiem. Mam odzywkę L'Biotica niedługo będzie podsumowanie miesiąca kuracji. Twoje rzęsy są oszałamiające! Aha i jeszcze jedno mi się spodobało! Te ikony na zdjęciach z linkami - genialne! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że ikonki się podobają :)
Usuńmasz piękne rzęsy,aż chyba sobie sprawię tą odżywkę :) i cera na prawdę promienieje :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńgdzie jest mini wyprzedaż?! czaiłam się na lakiery :c
OdpowiedzUsuńaaa usunęłam z powodu braku zainteresowania :p
UsuńCo za rzęsy! Zazdroszczę takich firanek ;) Muszę koniecznie zaopatrzyć się w jakąś odżywkę do rzęs ;)
OdpowiedzUsuńCudowne rzęsy <3
OdpowiedzUsuńpiękne rzęsy i cera:)
OdpowiedzUsuńRzęsiska masz nieziemskie :)
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńZ serii do demakijażu mam tonik YOSKINE:
http://www.yoskine.pl/produkty/yoskine-demakijaz/lagodzacy-tonik-przeciwzmarszczkowy-cera-sucha-wrazliwa-i-naczynkowa
To najlepszy tonik jaki kiedykolwiek miałam! Nie dosyć, że jego skład i działanie jest idealne dla mojej cery, to jeszcze niewiele kosztuje, ma dużą pojemność i bardzo wygodny dozownik. Polecam :)
Następny produkt, który planuję kupić to płyn micelarny:
OdpowiedzUsuńhttp://www.yoskine.pl/produkty/yoskine-demakijaz/przeciwzmarszczkowy-plyn-micelarny-kazdy-rodzaj-cery
maść ichtiolowa, chyba muszę w końcu się w nią zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie!
Usuńmasz przepiękne rzęsy! zazdroszczę ci okropnie :) co do pielęgnacji, to takie minimum jest najlepsze - bez szaleństw i skóra się normalizuje. ja wciąż szukam złotego środka.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
i te rzęsy to tylko po odżywce takie??? szok szok szok, ja mam dość długie, ale rzadkie i blade na końcach, a te Twoje to po prostu niewiarygodne firany, gratuluję! zachęciłaś mnie też do wypróbowania Yoskine, dzięki wielkie za tego posta, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńrzęsy to przede wszystkim dobre geny (naturalnie mam długie i gęste rzęsy), troszkę podrasowane odżywką :D
Usuń