Używanie podkładów mineralnych nauczyło mnie jednej bardzo ważnej rzeczy - większej uwagi przy wyborze odcienia. Stałam się przez to cholernie wybredna i praktycznie nic mi nie odpowiada pod względem ilości żółtych pigmentów w podkładach, ale już na stałe pożegnałam się ze zbyt różową twarzą. Kupienie naprawdę żółtego podkładu (w moim mniemaniu ;p) to nie lada wyczyn, bo wszystko jest... za mało żółte.
Przy okazji ostatniej dużej promocji w Rossmannie i Superpharmie wymacałam i wypróbowałam na twarzy dosłownie każdy jeden fluid. Łaziłam od drogerii do drogerii z małymi pojemniczkami i żebrałam o odlewki konkretnych odcieni. I tak przez dwa tygodnie niemal codziennie miałam na buzi co innego.
Maybelline, Rimmel - za różowe. Bourjois - prawie prawie, ale za mało żółci, to samo w przypadku Revlona. Max Factor - ciemniejsze odcienie są zbyt brązowe, nie o to mi chodzi.
Od dłuższego czasu chodził mi natomiast po głowie True Match od L'Oreala. Naoglądałam się go strasznie na zagranicznych youtubach, podobała mi się kolorystyka. U nas opinie są mooocno podzielone, ale L'Oreal to jedyna marka, która odpowiada mi nasyceniem żółci. Nie jest to tak idealna dawka jak w minerałach (najlepszą żółć miałam od EDM i Annabelle), ale wśród drogeryjnych specyfików nie ma nic lepszego (na wysokopółkowce nawet jeszcze nie patrzę, bo to na razie nie na moja kieszeń). Ostatecznie wybrałam odcień D4 W4 Golden Natural.
Przy okazji ostatniej dużej promocji w Rossmannie i Superpharmie wymacałam i wypróbowałam na twarzy dosłownie każdy jeden fluid. Łaziłam od drogerii do drogerii z małymi pojemniczkami i żebrałam o odlewki konkretnych odcieni. I tak przez dwa tygodnie niemal codziennie miałam na buzi co innego.
Maybelline, Rimmel - za różowe. Bourjois - prawie prawie, ale za mało żółci, to samo w przypadku Revlona. Max Factor - ciemniejsze odcienie są zbyt brązowe, nie o to mi chodzi.
Od dłuższego czasu chodził mi natomiast po głowie True Match od L'Oreala. Naoglądałam się go strasznie na zagranicznych youtubach, podobała mi się kolorystyka. U nas opinie są mooocno podzielone, ale L'Oreal to jedyna marka, która odpowiada mi nasyceniem żółci. Nie jest to tak idealna dawka jak w minerałach (najlepszą żółć miałam od EDM i Annabelle), ale wśród drogeryjnych specyfików nie ma nic lepszego (na wysokopółkowce nawet jeszcze nie patrzę, bo to na razie nie na moja kieszeń). Ostatecznie wybrałam odcień D4 W4 Golden Natural.
Efekty na twarzy spodobały mi się od pierwszego użycia, kiedy wyłudziłam odlewkę w Rossmannie. A nie było łatwo, bo coś kiepsko było w centrum Wrocławia z dostępnością tego odcienia. Konsystencję ma bardzo lejącą, wodnistą, ale wyczuwa się w niej mocno puder, co na maxa odczuwalne jest już po aplikacji na twarzy. Odcień po opuszczeniu butelki przeraził mnie początkowo pomarańczowością, ale rozsmarowany na twarzy traci na tej intensywności i pięknie dopasowuje się do odcienia mojej skóry. Do żółtości szyi troszkę mu brakuje, ale nie rzuca się to mocno w oczy. Krycie jest lekkie w kierunku średniego, ale przyjemnie się je stopniuje, bez ciemnych plam i smug. Nie przepadam od jakiegoś czasu za mocno kryjącymi podkładami, kiepsko się z nimi czuję na twarzy. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi naturalność średniego krycia.
Uwielbiam wykończenie, jakie True Match daje na twarzy - gładkie, pudrowe i ... suche. To czego przede wszystkim nie lubiłam w klasycznych podkładach, to właśnie taka lepkość przy aplikacji i chwilę po. Tutaj tego nie ma, a skóra w zasadzie nie wymaga pudrowania. Ja przyprószam tylko transparentnym pudrem strefę T. Podkład ładnie maskuje u mnie mniejsze rozszerzone pory - przy Annabelle Minerals miałam z tym straszny problem, bo jeszcze bardziej je podkreślał. Miła odmiana.
Zapach ma podkładowy, ale delikatny, absolutnie nic nie smrodzi podczas nakładania.
Podkład zaczyna się u mnie trochę ścierać późnym popołudniem, ale biorąc pod uwagę, że na co dzień nakładam go w okolicach godziny 6 rano, takie 10 do 12 godzin, to i tak super wynik.
Mimo mocno niedoskonałej cery bardzo się polubiłam z jego lekkością. Słyszałam wcześniej opinie, że robi smugi, że wygląda jak farbka rozsmarowana na twarzy - u mnie nic takiego się nie dzieje, a nakładam go paluchami. Skóra wygląda bardzo jednolicie i zdrowo. Nie jest to podkład idealny, wiosną wrócę raczej do ukochanego Everyday Minerals, ale na pewno jest to mój ulubieniec wśród kosmetyków drogeryjnych. Aktualnie przymierzam się do korektora pod oczy tej marki.
Używałyście? Jesteście z tych, które go lubią, czy nienawidzą? :)
Ostatni dzień na zgłoszenia! |
a ja mam wielki problem z żółtymi tonami. wszystkie podkłady, które sprawdzam w drogerii są zbyt żółte, a różowych ze świecą szukać. No cóż, dobrze, że znalazłaś coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a mi się w większości robi świnka ;)
Usuńbardzo lubię ten podkład, ale ja jestem na poziomie 2 w odcieniach:)
OdpowiedzUsuńZnam ten problem, dla mnie również większość podkładów ma zbyt mało żółtego pigmentu. Przy najbliższej okazji muszę przyjrzeć się temu l'orealowi ale obawiam się, że dla mnie będzie za ciemny. Znaleźć odpowiednio żółty i jasny podkład graniczy z cudem.
OdpowiedzUsuńKoniecznie weź odlewkę jakiegoś jaśniejszego i wypróbuj :)
Usuńkorektory z tej serii są super, jak jeszcze nie było ich w polsce ściągałam ze stanów i byłam zachwycona :) no i faktycznie są dość żółte.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę w końcu chapnąć :)
Usuńno mi ten podkład podpasowal TYLKO kolorem, na twarzy wyglądał potwornie
OdpowiedzUsuńJa teraz używam BB dr G:) nie wrócę już do podkładów i pudrów sypkich:P używałam puder sypki true match mineral bardzo go lubiłam i nie miałam po nich niespodzianek na buzi.
OdpowiedzUsuńNo właśnie bardzo dużo dobrego słyszałam o dr G, kusi mnie oj kusi..
UsuńNo właśnie bardzo dużo dobrego słyszałam o dr G, kusi mnie oj kusi..
UsuńMiałam go kiedyś w odcieniu W1, który był dla mnie za pomarańczowy, a potem kupiłam N1, który był lepszy, ale też wpadał za bardzo w żółć dla mnie (mam neutralny odcień karnacji), jednak obydwa podkłady to był błąd, bo niesamowicie wysuszały mi skórę, podkreślały suche skórki, schodziły nierównomiernie z twarzy i tworzyły plamy, nie wrócę już do True Match'a.
OdpowiedzUsuńOjej, a u mnie nic takiego się nie dzieje.
UsuńZauważyłam, że podkreślanie widoczności rozszerzonych porów to jest ogólna wada mineralnych, ja mam ten podkład http://www.bareescentuals.com/on/demandware.store/Sites-BareEscentuals-Site/default/Experience-Show?cgid=BM_READY_FOUNDATION (w odcieniu R170 to jest taki mocny żółtek, kompletnie inaczej wygląda niż ten przedstawiony tam na liście odcieni - polecam go) i przy całym spektrum zalet, wada jest taka jak przy każdym innym mineralnym jaki stosowałam - jesli nie nałożę primera to podkreśla rozszerzone pory, mimo że moje nie są jakieś wielkie to naprawdę ten mały defekt skóry paradoksalnie po nałożeniu make up-u (podkładu mineralnego), staje się bardziej widoczny niż na "nagiej" skórze.
OdpowiedzUsuńA widzisz, a ja właśnie nie mam tak z każdym minerałem tylko właśnie z Annabelle. Przy edm wręcz miałam pięknie wygładzoną twarz :)
UsuńNiestety należę do grupy nielubiących tego produktu - u mnie w ogóle się nie sprawdził :/
OdpowiedzUsuńja mam go od niedawna i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak się przymierzałaś do zakupu, fajnie, że udało ci się trafić z odcieniem.
OdpowiedzUsuńbardzo go lubiłam zużyłam masę opakowań był moim totalnym ulubieńcem z drogeryjnych
OdpowiedzUsuńWiele razy się do niego przymierzałam, ale jednak nie zdecydowałam. Wiele opinii mówiło że jest tłusty i lepki, a nie o taki mi chodziło. Co cera, to inaczej on się zachowuje widać. Teraz jednak kupiłam podkład, a na wiosnę i lato używam tylko korektora i mocniej kryjącego pudru prasowanego ;).
OdpowiedzUsuńtłusty i lepki? o mamo, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby tak go opisać :p
UsuńOoo kochana chcesz porządnego żółtka? Zainteresuj się L'Oréal Nude Magique CC Cream Anti-Redness - to jest żółtek jakich mało :D.
OdpowiedzUsuńMoją przygodę z uważniejszym dobieraniem odcieni podkładów też zaczęłam od minerałów, ale szybko okazało się, że minerały kompletnie nie rozumieją się z moją skórą - warzy się na mnie wszystko i już odechciało mi się próbować ;).
OOOO przyjrzę mu się na pewno :)
UsuńMi się warzy tylko annabelle, edm to z kolei miłość :)
Ja też mam ten podkład choć mi sie niezbyt spodobał bo stopień krycia jest dla mnie zdeycydowanie zbyt mocny :( nie lubię maski na twarzy.
OdpowiedzUsuńMocne krycie przy tym podkładzie? Moim zdaniem jest bardzo lekkie, może za dużo go nakładałaś? ;)
UsuńPodejrzewam, że klucz do sukcesu tkwi w ilości podkładu, jaką jednorazowo nakładamy na twarz;) Przy nadmiarze pojawiają się smugi.
OdpowiedzUsuńJa z kolei mam inny problem;) Dla mnie większość podkładów jest zbyt żółta;) Teoretycznie na rynku można znaleźć jasne róże, ale te nierzadko przeobrażają się w dorodne pomarańcze;P W związku z tym pozostają mi minerały;)
Ja za to potrzebuję absolutnie neutralny podkład, ani żółty ani różowy, też jest wesoło :P
OdpowiedzUsuńBaba to zawsze sobie wynajdzie jakiś problem :p
UsuńMam, bardzo podoba mi się jego konsystencja, ale niestety nie trafiłam z odcieniem :(
OdpowiedzUsuńOdlewka z Rossmana ? na mnie by się ochroniarz rzucił ;d
OdpowiedzUsuńBo to się trzeba grzecznie pani zapytać, czy można do małego pojemniczka z testera wylać. W większości rossmannów we wrocławiu nie miałam problemów :)
Usuńooo, chyba jednak się na niego skuszę ;)
Usuń