Pomarańczowe mazidło chodziło za mną zawsze. Byłam ciekawa, jak na mojej twarzy wypadnie coś innego niż czerwień czy fuksja. Na ustach może leżeć ładnie, ale żeby się z całokształtem łączyło to już inna sprawa. Pomadkę Manhattanu w odcieniu 34N macałam kilka razy. Moja pierwsza czerwona szminka (o niej tutaj) to właśnie taka zwykła tania z Manhattanu i byłam z niej mimo wszystko bardzo zadowolona. Ale wiecie jak to jest, im dłużej człowiek koło czegoś chodzi, tym później to kupi :p
No ale widać los tak chciał, bo ten akurat kolor utrafił się w paletce, obok osławionej już trochę u mnie Peggy Sage.